The Animals nie bali się odwiedzić Polski w czasach PRL-u. Latami wspominali te koncerty i naszą publiczność
The Animals uznawani są za jeden z najważniejszych zespołów rockowych w dziejach. Choć ich kariera nie trwała dłużej niż dekadę, wylansowali kilka międzynarodowych przebojów i zrewolucjonizowali rynek rock and rolla w Wielkiej Brytanii. Formacja zdążyła nawet wystąpić w Polsce! Ich koncerty przypadły na trudny czas PRL-u, lecz panująca wówczas władza nie przeszkodziła członkom The Animals oraz fanom w świetnej zabawie. "Nie zarobiliśmy na tym koncercie żadnych pieniędzy, ale nie pieniądze były najważniejsze" - opowiadał po latach jeden z muzyków.

W latach 60. w historii rocka nastąpiła tzw. "brytyjska inwazja". Choć rock and roll narodził się w Stanach Zjednoczonych jeszcze w połowie lat 50., nie zyskał tam miana gatunku popularnego. Ludzie woleli słuchać country oraz tradycyjnego popu. Muzyczny trend przeniósł się więc do Europy - Wielka Brytania pokochała rock and rolla, dodając do niego europejski sznyt i charakterystyczną żywiołowość.
W połowie lat 60. grupy takie jak The Beatles, The Dave Clark Five, Herman's Hermits czy The Rolling Stones rozprzestrzeniły miłość do rock and rolla na cały świat. Ludzie wręcz zwariowali, rozpoczęła się Beatlemania, a Amerykanie na nowo pokochali wynaleziony przez siebie gatunek. Wśród formacji, które miały ogromny wkład w popularyzację mocnych, europejskich brzmień był także zespół The Animals.
Kim byli The Animals? To czołowi przedstawiciele rock and rolla w Wielkiej Brytanii
The Animals to brytyjski zespół rockowy założony w 1957 r. przez Alana Price'a. Początkowo grupa próbowała podbić rynek muzyczny jako The Pagans, a następnie przekształcili swoją nazwę w The Alan Price Combo. Sukces nastąpił dopiero przy trzeciej próbie, jako The Animals.
W dorobku grupy znalazło się wiele międzynarodowych przebojów, które pokochali także Polacy. Muzycy wylansowali hity takie jak "The House of the Rising Sun", "It's My Life", "Don't Bring Me Down" oraz "We Gotta Get Out of This Place". Prędko zyskali miano jednej z najważniejszych formacji w dziejach.
Od 1962 r. w zespole u boku Price'a występowali: wokalista Eric Burdon, gitarzysta Hilton Valentine, basista Chas Chandler i perkusista John Steel. Między muzykami, z każdym kolejnym krokiem w karierze, dochodziło do licznych konfliktów. Skład zespołu nieustannie się zmieniał, aż wreszcie latem 1966 r. doszło do całkowitego rozpadu The Animals.
Legenda rocka zagrała w Polsce w czasach PRL-u. Nie bali się władzy
Zanim grupa zakończyła działalność zdołała zaprezentować swoje muzyczne umiejętności fanom z Polski na żywo. W listopadzie 1965 r. zagrała kilka koncertów w naszym kraju, pomimo trudnych czasów. Polacy podporządkowani byli wówczas ZSRR, a rządy w państwie sprawowała komunistyczna Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. Władze często nieprzychylnie patrzyły na buntowniczą, pełną ukrytego przekazu, rockową twórczość znanych muzyków. Mimo to The Animals zdołali obejść system i zaprezentować widzom prawdziwą, rockandrollową energię.
Członkowie The Animals nie bali się władz PRL-u i zagrali w Polsce aż cztery koncerty - w Gdańsku, Warszawie, Katowicach oraz Łodzi. Supportem na trasie został wtedy zespół Polanie. Brytyjscy muzycy po występach zachwyceni byli naszą publicznością i dobrze wspominali wizytę w kraju nad Wisłą. Jedynym minusem ich pobytu była pogoda, która w listopadzie potrafiła dawać się we znaki - było dosyć mroźno.
Jak The Animals wspominają koncerty w Polsce?
"Byliśmy bardzo podekscytowani wizytą w kraju za żelazną kurtyną. Mieliśmy świadomość, że The Animals przywieźli rock and rolla do komunistycznego państwa, czego wcześniej u was nie było, a przynajmniej nie było zachodniego rocka. To nie był tylko kolejny koncert rockandrollowy, ale wyjątkowy występ i to się czuło na scenie i wśród publiczności. Pamiętam też, że nie zarobiliśmy na tym koncercie żadnych pieniędzy, ale nie pieniądze były najważniejsze" - wspominał wizytę zespołu w Warszawie Eric Burdon.









