Reklama

Rod Stewart kończy z balangami

Przyszedł kres hulaszczego życia Roda Stewarta. Legendarny, 56-letni obecnie szkocki wokalista, zapowiedział, że nie zamierza już balować jak dawniej. Skoncentruje się na odbudowywaniu energii nadszarpniętej przez ubiegłoroczną operację i rekonwalescencję. Wciąż zamierza się jednak uganiać za kobietami. Blondynkami rzecz jasna.

Wpływ na postanowienie muzyka miały wydarzenia minionego roku - operacja tarczycy i rozstanie z żoną Rachel Hunter. Rod pomyślnie przeszedł leczenie, a pod wpływem doświadczeń zmienił nastawienie do życia.

"Nie sądzę, abym mógł dłużej tak żyć. Szalone czasy należą już do przeszłości. Koncentruję się przede wszystkim na odzyskaniu energii" - powiedział Rod w wywiadzie dla niemieckiego dziennika "Bild Am Sontag"

Jest jednak jedna rzecz, z której Stewart nie zamierza zrezygnować - piękne blondynki. Muzyk wierzy, że jest wciąż na tyle atrakcyjny, iż młode i piękne kobiety nie oprą się jego urokowi.

Reklama

"Ciągle prezentuję się nieźle, chociaż nie mam się co równać z Mickiem Jaggerem. On ma nieprawdopodobnie kształtny mały tyłek i dlatego kobiety za nim szaleją. Drażni mnie pytanie, dlaczego wolę blondynki. Mam już 56 lat i ciągle zadajecie mi to durne pytanie. To kwestia wychowania i to wszystko" - powiedział Rod.

Artysta promuje obecnie w Europie swój najnowszy album "Human", który ukaże się w lutym. Na razie dotarł do Niemiec.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: życia | rod | Rod Stewart
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy