Reklama

Niespodziewani sojusznicy Springsteena

Policjanci bojkotujący w Nowym Jorku Bruce'a Springsteena za jego kontrowersyjną piosenkę, nieoczekiwanie zostali zaatakowani przez swoich przełożonych i... społeczność gejowską. Wszystko przez to, że w krytykowaniu muzyka posunęli się do nieparlamentarnych określeń.

Bruce Springsteen wywołał kilka dni temu poruszenie w szeregach nowojorskiej policji, wykonując publicznie utwór "American Skin", opowiadający o śmierci od 41 policyjnych kul niewinnego afrykańskiego imigranta Amadou Diallo. Bob Lucente, przedstawiciel jednego z policyjnych związków zawodowych, nazwał wówczas artystę "pływającą ciotą" i "pier***nym worem na śmieci".

Nieoczekiwanie, z odsieczą artyście przyszli przełożeni Lucente, żądając od impulsywnego policjanta podania się do dymisji. Nie chodziło im jednak o to, co powiedział Lucenta, ale jak to powiedział. "Jeżeli piastuje się odpowiedzialne stanowisko, nie wolno używać takich określeń. To niestosowne" - stwierdził Philip Reed, radny Nowego Jorku.

Reklama

Larum podniosły również organizacje homoseksualistów, które Lucente natychmiast przeprosił: "Mój komentarz był zwrócony przeciwko osobie publicznej, którą kiedyś podziwiałem, a nie przeciw czyjejkolwiek orientacji seksualnej".

WENN
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy