"Emocjonalny rollercoaster". Pożegnalna płyta Soundgarden coraz bliżej
8 listopada do Rock and Roll Hall of Fame zostanie wprowadzona grupa Soundgarden, jedna z legend nurtu grunge, której działalność przerwała śmierć wokalisty Chrisa Cornella. Kogo zaprosili żyjący muzycy, by towarzyszyli im podczas tej uroczystości?

Działalność Soundgarden przerwała samobójcza śmierć wokalisty Chris Cornella w 2017 r. Pozostali muzycy (gitarzysta Kim Thayil, basista Ben Shepherd i perkusista Matt Cameron) wrócili dwukrotnie na dwa występy w hołdzie dla zmarłego frontmana - w styczniu 2019 r. i w grudniu 2024 r., za tym drugim razem pod szyldem Nudedragons z Shainą Shepherd w roli wokalistki.
8 listopada grupa zostanie wprowadzona do Rock and Roll Hall of Fame. Wiadomo już, kto pojawi się z zespołem podczas tej uroczystości.
Soundgarden z gośćmi. "Ludzie, którzy byli z nami na początku"
Gazeta "The Seattle Times" podała, że muzykom towarzyszyć będą Brandi Carlile, Taylor Momsen (liderka The Pretty Reckless), wokalista i gitarzysta Jerry Cantrell (Alice in Chains) oraz Nancy Wilson (Heart). Podczas ceremonii mają być obecni również Mike McCready (gitarzysta Pearl Jam) i Hiro Yamamoto (oryginalny basista Soundgarden).
"Chcemy, żeby to było jak najmocniej związane z Seattle, jak tylko możliwe i żeby znaleźli się tam ludzie, którzy byli z nami na początku" - powiedział Matt Cameron, który na początku lipca po 27 latach rozstał się z Pearl Jam.
Perkusista z muzykami Pearl Jam zna się od lat 90. Z gitarzystami Stone'em Gossardem i Mikiem McCreadym oraz basistą Jeffem Amentem występował w efemerycznym projekcie Temple of the Dog działającym w latach 1990-1992. Był to hołd dla tragicznie zmarłego Andrew Wooda, wokalisty Mother Love Bone - w tym zespole towarzyszyli mu m.in. Gossard i Ament. Skład Temple of the Dog uzupełniał bliski przyjaciel Wooda, Chris Cornell. Gościnnie zaśpiewał Eddie Vedder, przyszły wokalista Pearl Jam.
Pożegnalny album Soundgarden coraz bliżej. Co już wiemy?
Przed śmiercią Cornella Soundgarden pracował nad swoim siódmym studyjnym albumem, następcą "King Animal" z 2012 r. Po prawnych przepychankach z Vicky Cornell, wdową po wokaliście, uzgodniono, że płyta ukaże się z zarejestrowanymi partiami zmarłego frontmana. Obecnie trwają ostatnie pracy nad tym materiałem.
"To sposób na oddanie hołdu naszemu ukochanemu bratu... Wszystko to ma o wiele większy ciężar emocjonalny i twórczy, a my nie traktujemy tego lekko" - podkreśla Kim Thayil w rozmowie z "The Seattle Times".
Z kolei Matt Cameron potwierdził, że album jest gotowy w 70 procentach, a całość powstaje na bazie demówek Cornella z lat 2015-2017. Perkusista nazwał proces "emocjonalnym rollercoasterem".





![Davina Michelle: Nie wiedziałam, czego się spodziewać po Polsce [WYWIAD]](https://i.iplsc.com/000LY0WJGQBCT59V-C401.webp)



