Brad Arnold walczy z ciężką chorobą. Lider 3 Doors Down ujawnia diagnozę
Wokalista znanego zespołu rockowego ogłosił, że zmaga się z zaawansowanym stadium raka. Mimo trudnej sytuacji nie traci nadziei.

Brad Arnold, wokalista amerykańskiego zespołu rockowego 3 Doors Down, poinformował fanów o dramatycznej diagnozie - zidentyfikowano u niego raka nerki, który rozprzestrzenił się już do płuc. Jak wyznał, początkowo zaczął odczuwać złe samopoczucie, które skłoniło go do wizyty w szpitalu. Tam przeszedł szczegółowe badania, które wykazały obecność raka nerkowokomórkowego z przerzutami do płuc.
"To czwarty stopień, a to naprawdę nic dobrego" - przyznał szczerze artysta. "Ale wierzę w potężnego Boga, który może przezwyciężyć wszystko. Nie boję się, naprawdę" - dodał z przekonaniem.
W związku z chorobą wokalisty zespół odwołał letnią trasę koncertową.
3 Doors Down - droga na szczyt
3 Doors Down zadebiutowali w 2000 roku utworem "Kryptonite", który Arnold napisał jako nastolatek podczas lekcji matematyki. Singiel dotarł do trzeciego miejsca na liście Billboard Hot 100 i przyniósł zespołowi nominację do nagrody Grammy. Ich debiutancki album "The Better Life" okazał się ogromnym sukcesem, pokrywając się siedmiokrotną platyną.
Kolejne wydawnictwa - "Seventeen Days" z 2005 roku oraz album "3 Doors Down" z 2008 - zdobyły pierwsze miejsce w USA, a piosenki takie jak "When I’m Gone" i "Here Without You" zapewniły grupie kolejne nominacje do Grammy.
Trudna historia zespołu 3 Doors Down
Z czasem skład zespołu uległ poważnym zmianom. Brad Arnold jest dziś jedynym członkiem z oryginalnego składu. Basista Todd Harrell został usunięty z grupy po tym, jak spowodował wypadek samochodowy w 2013 roku. Gitarzysta Matt Roberts, który opuścił zespół w 2012 roku z powodów zdrowotnych, zmarł cztery lata później.
Kontrowersje po inauguracji prezydenta
W 2017 roku zespół wystąpił podczas koncertu inaugurującego prezydenturę kontrowersyjnego prezydenta. Występ spotkał się z krytyką części opinii publicznej, jednak gitarzysta Chris Henderson bronił decyzji grupy.
"To nie był manifest polityczny"- mówił. "To była inauguracja prezydenta Stanów Zjednoczonych. Wydarzenie historyczne, jedyne takie w życiu. Chcieliśmy zrobić coś dla kraju".