Piosenki, które przywołują lato. Koniecznie dodaj je do playlisty
Nie od dziś wiadomo, że muzyka potrafi wprowadzić nas w odpowiedni nastrój. Czy to słuchanie smutnych piosenek, kiedy jest się smutnym, żeby pogrążyć się jeszcze bardziej, czy puszczanie energetycznych kawałków, żeby rozkręcić imprezę. A jakie piosenki kojarzą nam się z latem? Koniecznie dodaj je do swojej listy, żeby wakacje były jeszcze lepsze!

OLIWIA KOPCIK
The Magic Mumble Jumble "Don't Forget" - Trudno wybrać jedną piosenkę, bo u mnie działa to raczej tak, że z każdym wyjazdem kojarzy się inny utwór. Tak że byłoby i "Ja wysiadam" Anny Marii Jopek z wyjazdów w góry, byłoby "Catch & Release" Matta Simonsa z łażenia po Maderze, znalazłoby się też Cat Empire i "Two shoes", a z młodszych wypadów pod namiot to pewnie "Wiosna" Zabili Mi Żółwia i "Zanim pójdę" Happysadu, śpiewane przy ognisku. Śpiewaliśmy też "Jolka" Defektu Muzgó, ale nieważne... Piosenka, która zawsze robi mi słońce w głowie to zdecydowanie The Magic Mumble Jumble i "Don't Forget". Don't forget to move your body to the beat / Don't forget to sing out loud and to feel free / Don't forget to praise the earth cause you're alive / Don't forget to hold your head up high". No!
ALICJA RUDNICKA
alt-J "Dissolve Me" - wystarczy kilka pierwszych dźwięków, by znaleźć się na nagrzanej pomostowej desce, z bosymi stopami i odpływającymi gdzieś myślami. Alt-J ma ten rzadki dar - ich muzyka nie tylko brzmi, ale angażuje wszystkie zmysły. Dla mnie to dźwięk lata uchwycony w probówce: skaczący rytm, głosy jak echo przez trzcinę. "Dissolve Me" to nie utwór, to teleport do sierpniowego popołudnia, gdy wszystko się rozpuszcza - czas, zmartwienia i lód na patyku.
WERONIKA FIGIEL
Manchester "Lubię twoje włosy" - każde lato rządzi się swoimi prawami i każdego lata potrafię znaleźć sobie nowy hit lub artystę do zapętlania. Na słuchawkach w poprzednich latach wybrzmiewał już m.in. zespół joan, Wallows oraz The Driver Era. Było też "Saturday Sun" od Vance Joya, "summer depression" od Girl In Red czy "Solar Power" od Lorde. W mojej pamięci na zawsze zapisała się natomiast jedna szczególna piosenka, która towarzyszyła mi podczas pierwszej kolonii nad morzem. Wieczorami siedzieliśmy na balkonach (bo po kolacji każdy musiał być już grzecznie w swoim pokoju) i wspólnie śpiewaliśmy "Lubię twoje włosy" zespołu Manchester. Ta piosenka do dziś jest dla mnie definicją totalnego relaksu i gdy puszczam ją sobie w domu, aż dziwię się, że w tle nie słychać szumu morskich fal.
BARTŁOMIEJ WAROWNY
Lana Del Rey "White Mustang" - lato jest najlepszą porą roku dla popu. Single niepostrzeżenie przedzierają się przez wiosnę z premierą, aby na dobre wystrzelić na listach przebojów właśnie w czerwcu, zostając na nich aż do późnego września. Nostalgia związana z lżejszym czasem może kojarzyć się z radosnymi, onirycznymi wręcz chwilami, a i odwrotnie - z gorzkim doświadczeniem upału, który mocniej pali kark. Ile przeżytych letnich dni, tyle utworów - moi koledzy i koleżanki z redakcji z pewnością to potwierdzą. Chciałem polecieć klasykiem, czyli "Here Comes The Sun" Beatlesów, który zawsze sprawdza się na ogniskach, ale dzisiaj jestem w parnym Krakowie. Doszło do mnie, że wakacje naprawdę za pasem, a jak wakacje, to kolejny walizkowy chaos. "Packin' all my things for the summer" - śpiewa Lana Del Rey w "White Mustang" i już wiem, że waliza znowu się nie załaduje szybko. Gdy leci Lana, wszystko ma wolniejszy rytm.
DAMIAN WESTFAL
Kaeyra "Sour" - nie jest to zaskakujący ani old-schoolowy wybór. To radiowy przebój z zeszłego roku. Wtedy też poznałem osobiście Kaeyrę podczas wywiadu. Jej amerykańska aparycja od razu dopełniła mi obrazek beztroskiego lata. Ten obrazek ze mną pozostał. Skoro lato - to musi być lekki, świeży vibe i melodia łatwo wpadająca w ucho. A do tego dziewczyna, która - jak to określiła Kaeyra - wie, kiedy chwycić po "męski" bas i pokazać na co ją stać. Kojarzy mi się to trochę z Miley Cyrus - wyglądowo, ale też stylistycznie. Klimat trochę rodem z "Flowers". Obie piosenki świetnie sprawdzą się na wakacyjnej playliście. Popić można oczywiście "Espresso".
RAFAŁ SAMBORSKI
Felt (Murs & Slug) "Morris Day" - w zasadzie cała druga płyta weteranów amerykańskiego rapowego podziemia - Mursa z Living Legends oraz Sluga z Atmosphere - nie cieszyła się w Polsce wyjątkową estymą. A jednak nic bardziej nie kojarzy mi się z momentem, gdy mając lat 16, po raz pierwszy odpaliłem sobie ten krążek właśnie podczas sielankowych wakacji u mojej ś.p. babci i na wskroś uderzyła we mnie wakacyjna atmosfera, którą przepełniony jest ten album.
Oczywiście wówczas nie za bardzo wiedziałem, o czym nawijają raperzy, ale dziś wiem, ze nie ma się czego wstydzić. I "Morris Day" jest idealną wręcz wizytówką tego krążka pod każdym względem. Do dziś staram się żyć cool.