Jan-Rapowanie "GROTESKA": Pewne rzeczy po prostu się nie zmieniają [RECENZJA]
Kiedy Janek zapowiadał nowy album, trudno było nie poczuć nostalgii, z którą kojarzyły się jego poprzednie wydawnictwa. W końcu mówimy o jednym z najciekawszych storytellerów młodego pokolenia, którego melancholijne rozkminy przez ostatnie lata zdążyły wryć się w głowy wielu słuchaczom. "GROTESKA" to jednak nie jest ani wielki powrót, ani zresetowanie kariery. To raczej przypomnienie, że Jan-Rapowanie nadal robi swoje, tylko może trochę inaczej, niż się wszyscy spodziewali.

"GROTESKA" to album dużo bardziej zróżnicowany niż poprzednie projekty Jana, choć pierwszy tytułowy singel rozczarował mnie niesamowicie - zamiast świeżości, dostaliśmy kalkę z "Same Zmartwienia" Kubana z Quebo. Natomiast cały krążek broni się. Więcej tu eksperymentów, lżejszych lo-fi klimatów (jak "NIEBO") i odejścia od klasycznego melancholijnego boombapu. I ja to doceniam.
Tekstowo natomiast - bez większych zaskoczeń. Janek pozostał wierny swojemu stylowi: pełnemu rozterek, pesymizmu oraz refleksji… i dobrze. Mamy nadal tego samego Janka, którego poznaliśmy na "Planszach" czy "Uśmiechu". Jak sam rapuje na "PÓŁ GODZINY Z HAKIEM": "Rzadko mówię o tym, jak wychodzi u mnie słońce. Przez to myślą, że go nie ma, ale to już nie mój problem". Nawet jeśli emocjonalna tonacja albumu nadal jest mocno depresyjna, to tym razem udało się zapodać ją w świeżej formie, na którą każdy liczył.
Mimo wszystko jednak, pierwsze co rzuciło mi się w oczy, spoglądając na tracklistę, to cała plejada gwiazd, którą możemy na "GROTESCE" usłyszeć. Nie lubię oceniania krążka przez pryzmat gościnek, które się na nim pojawiają, ale ciężko przejść obojętnie obok aż tak wielu artystów. Zaczynając od Maty, Taco Hemingwaya i Kacperczyków, kończąc na Grubym Mielzkym, Kubanie i Szpaku - każdy wniósł na "GROTESKĘ" trochę siebie. Pytanie jednak, czy było to konieczne?
Utwory takie jak wspomniane już "NIEBO" (z Matą) czy "NIE LUBIĘ LA" (z Taco Hemingwayem) to przykłady, gdzie gość uzupełnia utwór, a nie tłamsi go. Z jednej strony refren Maty, który na tym genialnym lo-fi bicie pięknie buduje emocje, z drugiej strony spotkanie dwóch genialnych storytellerów.
Natomiast na przykład "WESOŁE PIOSENKI" z udziałem Kacperczyków brzmią jak wyjęte z "Pokolenia Końca Świata", z gościnnym udziałem Janka - a nie na odwrót. Momentami po prostu aż prosi się o mniej gości, a więcej głównego artysty - szczególnie po tylu latach nieobecności.
Janek wrócił i nie ukrywam, że brakowało go w polskim rapie. Ale czy "GROTESKA" zasługuje na rozpatrywanie w kategorii "Album roku"? Zdecydowanie nie. Po tak długiej przerwie liczyłem na coś bardziej przełomowego. "GROTESKA" jest solidna, momentami bardzo dobra, ale nie wywołuje efektu wow. To album, który cieszy, ale zostawia lekki niedosyt.
Jan-Rapowanie, "GROTESKA", Sony Music Entertainment
7/10