Przystanek Woodstock 2016
Reklama

Przystanek Woodstock 2016 zakończony: Szalony i nieprawdziwy festiwal [relacja z trzeciego dnia]

"Woodstock zawsze jest bezpieczny. I taki będzie za rok, niczego sobie nie odpuściliśmy" - mówił Jurek Owsiak ostatniego dnia festiwalu. 22. Przystanek Woodstock przeszedł do historii dobrze po godz. 3 w nocy z sobotę na niedzielę (16/17 lipca).

"Woodstock zawsze jest bezpieczny. I taki będzie za rok, niczego sobie nie odpuściliśmy" - mówił Jurek Owsiak ostatniego dnia festiwalu. 22. Przystanek Woodstock przeszedł do historii dobrze po godz. 3 w nocy z sobotę na niedzielę (16/17 lipca).
Zabawa na Przystanku Woodstock /fot. Agnieszka Janowska /WOŚP

Na ostatniej konferencji prasowej Jurek Owsiak jeszcze wracał do wydarzeń z piątku, kiedy to Przystanek Woodstock oddał hołd ofiarom zamachu terrorystycznego w Nicei, w którym zginęło ponad 80 osób. Niemal równo dobę od tych tragicznych zdarzeń wielotysięczna publiczność pod Dużą Sceną ułożyła z kartek trójkolorową francuską flagę; zagrano również Marsyliankę.

"Piątek był dniem specjalnym. Pokazaliśmy, że Przystanek to nie tylko muzyka, ale także pochylenie się nad tym, co się wydarzyło wokół nas" - mówił Owsiak, przypominając również dramatyczne wydarzenia w Turcji, gdzie podczas próby wprowadzenia wojskowego zamachu stanu zginęło ponad 260 osób.

Reklama

Doniesienia służb (ponad 700 osób skorzystało z woodstockowego szpitala, ponad 150 przestępstw związanych głównie z posiadaniem narkotyków, ok. 500 interwencji strażaków) pokazały, że status imprezy podniesionego ryzyka nic nie zmienił, jeśli chodzi o funkcjonowanie festiwalu. Podobne - jeśli nie niższe - dane podawano w 2015 r. "Nie mam nic przeciwko, żeby było tak samo za rok, bo jest tak samo jak roku temu" - mówił Owsiak.

Tradycyjnie zachwytów nad Przystankiem nie szczędzili goście Akademii Sztuk Przepięknych, którzy z reguły pierwszy raz pojawiają się na festiwalu. Nie inaczej było z dziennikarką Karoliną Korwin-Piotrowską. "To jest coś niesamowitego, cudowne miejsce, energia, świetna organizacja... Możemy z tego miejsca pomachać ministrowi Błaszczakowi. Życzymy większego wyluzowania, żeby wszystkie imprezy masowe były tak zorganizowane tak jak tutaj" - podkreśliła i zadeklarowała, że chciałaby przyjechać za rok ("mogę tu nawet sprzątać").

"Słyszeć a zobaczyć - to są dwie różne rzeczy. To nie jest jakiś pijany, nieprzytomny, opętany seksem, wszelkimi grzechami tłum młodych ludzi, którzy są oszalali kompletnie, jak to jest przedstawiane w niektórych mediach" - mówiła Korwin-Piotrowska.

Trzeci dzień Przystanku Woodstock powitał festiwalowiczów słoneczną pogodą, tak wyczekiwaną w poprzednich dwóch dniach. Do Kostrzyna dojeżdżali jeszcze kolejni uczestnicy, bo z reguły to finał mógł pochwalić się najwyższą frekwencją. Organizatorzy nie podają już nawet szacunkowych danych, mówiąc, że jest porównywalnie do ubiegłego roku (wówczas padały liczby ok. 400-500 tys. osób).

Słońce i zdecydowanie wyższa temperatura sprawiły, że w końcu na dobre odpalono grzybek do błotnych kąpieli, z którego skorzystało wielu uczestników.

Najwięcej ludzi pod Dużą Sceną pojawiło się pod koniec, a najbardziej wyczekiwaną gwiazdą była Tarja Turunen, przez lata wokalistka fińskiej symfometalowej grupy Nightwish. W swojej solowej działalności (rozpoczętej w 2006 r.) łączy symfoniczne brzmienia nie tylko z heavy metalem, ale również z bardziej klasycznym rockiem.

Tarja przedpremierowo zaprezentowała utwory z nowej płyty "The Shadow Self", która oficjalnie ukazuje się na początku sierpnia, w tym m.in. singel "Innocence", "Calling from the Wild" i cover "Supremacy" z dorobku Muse. Nie zabrakło też fragmentu "Slaying the Dreamer" Nightwish i wykonywanego również przez ten zespół coveru "Over the Hills and Far Away" Gary'ego Moore'a. W tym ostatnim utworze, zagranym na bis, gościnnie zagrał Doug Wimbish, basista Living Colour.

Ten zespół był ostatnim wykonawcą na Dużej Scenie. Amerykański kwartet działa od 1984 r. (z pięcioletnią przerwą) i uznawany jest za jednego z pionierów nurtu crossover. Żywiołowa mieszanka heavy metalu, jazzu, rocka, funku i hip hopu szybko rozruszała wymęczoną trzydniowym festiwalem publiczność (m.in. covery "Sunshine of Your Love" Cream, który pochodzi ze ścieżki dźwiękowej filmu "Prawdziwe kłamstwa", oraz zagrany na bis "Should I Stay Or Should I Go" The Clash). A "Cult of Personality" to po prostu kult!

Tym razem zakończenie Przystanku Woodstock poprowadził Zenek z grupy Kabanos, który przez cały czas trwania festiwal prowadził warsztaty z grupką uczestników. Razem z nimi wykonał własne "Buraki" (z tekstem "Mam na to wyj**ane...") i "Mamo, jest mi tu dobrze", oraz "Z tylu chmur" - woodstockowy hymn autorstwa Piotra Bukartyka: "Bo choć jedno nad nami niebo / każdy co innego widzi w nim / I z tylu chmur ponad głową / czarną ty, a ja różową / wybrałbym"...

"Szalony i nieprawdziwy festiwal!" - krzyczał zdartym niemal do końca głosem Jurek Owsiak.

Wcześniej bardzo dobrze przyjęci zostali Brytyjczycy z Bring Me The Horizon, międzynarodowa ekipa metalowych wymiataczy z DragonForce czy grający dla nieco mniej licznej publiczności holenderski Kensington.

Ci ostatni, mający na koncie m.in. występ na tegorocznym Finale Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, przed kilkoma laty zgłosili się do woodstockowych Eliminacji, jednak przez kolizję terminów wówczas nie zagrali. Teraz cieszą się statusem jednej z najpopularniejszych rockowych grup młodego pokolenia w Holandii.

Takie utwory, jak "Riddles", "War", "Done With It", "Streets", "Don't Look Back" czy "Little Light" mają "stadionowy" potencjał, więc nic dziwnego, że z minuty na minutę oklaskiwało ich coraz więcej fanów. To po występie Holendrów doszło do kolejnego happeningu na Przystanku - przed sceną rozwinięto ogromną biało-czerwoną sektorówkę, a z głośników usłyszeliśmy hymn Polski. W ten sposób organizatorzy chcieli podziękować polskiej reprezentacji za sportowe emocje, które towarzyszyły nam w czerwcu i lipcu podczas Euro 2016 we Francji.

Nie zabrakło też rozsławionego przez islandzkich kibiców okrzyku "huh" i rytmicznego klaskania, które w Kostrzynie szybko zostało zmienione w skandowanie "Wood-stock! Wood-stock!".

- Festiwal po raz kolejny pokazuje, że jest świetnie zorganizowany, że tworzymy go razem z publicznością. Pokazuje sztukę od najróżniejszej strony, jesteśmy poszukiwaczami, nie opieramy się tylko na gwiazdach, lubimy ludzi zaskakiwać - podkreśla Owsiak w podsumowaniu dla Interii.

"Będziecie za rok?" - pytał Jurek Owsiak.

Przystanek Woodstock, do zobaczenia!

Michał Boroń, Kostrzyn nad Odrą

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Przystanek Woodstock
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy