Przystanek Woodstock 2016
Reklama

Przystanek Woodstock 2016: Maciej Stuhr zadzwonił do taty

"To jest jedyny gość, którego rodzice wiedzą, gdzie jest" - tak ze śmiechem powiedział Jurek Owsiak o gościu Akademii Sztuk Przepięknych - Macieju Stuhrze. Popularny aktor na spotkaniu zadzwonił do swojego ojca, Jerzego Stuhra, który na Przystanku Woodstock gościł dwa dni wcześniej.

"To jest jedyny gość, którego rodzice wiedzą, gdzie jest" - tak ze śmiechem powiedział Jurek Owsiak o gościu Akademii Sztuk Przepięknych - Macieju Stuhrze. Popularny aktor na spotkaniu zadzwonił do swojego ojca, Jerzego Stuhra, który na Przystanku Woodstock gościł dwa dni wcześniej.
Maciej Stuhr dzwoni do taty z ASP; obok Jurek Owsiak /WOŚP

Akademia Sztuk Przepięknych - początkowo ze Zbigniewem Hołdysem w roli "rektora" - wystartowała w 2006 r. Od tego czasu w ogromnym namiocie na kilka tysięcy osób odbyło się kilkadziesiąt spotkań z gośćmi - ludźmi ze świata filmu (m.in. Andrzej Wajda, Marek Piwowski, Stanisław Tym, Marek Kondrat, Jan Nowicki, Marek Koterski, Bogusław Linda, Agnieszka Holland), muzyki (Kasia Kowalska, Titus, Glaca, Piotr Rogucki, Leszek Możdżer), polityki (Tadeusz Mazowiecki, Lech Wałęsa, Leszek Balcerowicz, Jerzy Buzek, Marek Belka), dziennikarzami (Monika Olejnik, Tomasz Lis, Grzegorz Miecugow, Kamil Durczok, Jacek Żakowski, Kuba Wojewódzki, Tomasz Zimoch, Marek Niedźwiecki, Maria Czubaszek), duchownymi różnych wyznań (abp Józef Życiński, rabin Michael Schudrich, imam Abi Ali Assa, ks. Jan Kaczkowski, ks. Adam Boniecki, ks. Wojciech Lemański) czy działaczami społecznymi (Anna Dymna, Janina Ochojska).

Reklama

W tym roku z woodstockowiczami spotkali się m.in. s. Małgorzata Chmielewska, rzecznik praw obywatelskich dr Adam Bodnar, aktorzy Zbigniew Buczkowski, Jerzy Stuhr i jego syn Maciej Stuhr, twórcy filmu "Ostatnia rodzina", podróżnik Tomek Michniewicz i dziennikarka Karolina Korwin-Piotrowska.

W sobotnie przedpołudnie gorąco przyjęty został Maciej Stuhr, który na samym początku rozmowy przyznał, że ma niewyparzoną gębę i zawsze mówi to, co myśli, jednak chce postępować tak, aby śmiechem radzić sobie z tym, z czym się nie zgadza i co go denerwuje. Uznał również, że nie musi się bać konsekwencji, ponieważ już zrobił karierę - zagrał 50 ról filmowych i kilkadziesiąt teatralnych, więc stać go na to, żeby zostać z żoną w domu i nie boi się mówić tego, co myśli.

Najgłośniejsza rola Macieja Stuhra to ta w filmie "Pokłosie", która przyniosła jednak mnóstwo przykrych wydarzeń, opinii i hejtu. "Byłem zawsze chłopakiem, który chciał, żeby go wszyscy lubili, wiedziałem, co powiedzieć, żeby wszystkim zrobić dobrze. I przy tym filmie doszedłem do tego, że owszem to było fajne i sympatyczne, ale nie musi być w życiu tak. Czasem wystarczy, żeby tylko ci, na których ci naprawdę zależy, lubili cię. Kiedy kładę na wadze to, że ten film powstał i to, ile dobrego spotkało mnie od ludzi - słów poparcia, postaw, z którymi nie miałem wcześniej do czynienia, to zdecydowanie ma też wpływ na przeciwwagę, dzięki której mogę dzisiaj powiedzieć - tak, warto było".

"Jest ważne, żebyśmy byli dumni z siebie i z chwil, w których byliśmy wielcy i chwalebni. Ale czy nie jest większą wartością, że zaczniemy opowiadać o naszych słabościach? (...) Ja jako Polak i człowiek wolę usłyszeć, co zrobiłem nie tak. Mam z tego więcej korzyści, bo wiem, nad czym mam popracować" - podkreślił aktor.

Maciej Stuhr był też pytany o współpracę z ojcem, który na ASP wystąpił w czwartek (14 lipca), pierwszego dnia Przystanku Woodstock. "Wszystko, co zrobiłem z tatą, należy do innej kategorii. Pół zawodowej, pół prywatnej. Miałem zawsze poczucie, że trzeba tatusiowi pomóc. Zupełnie inny byłem na planie. Normalnie mam fazy, głupawki, a przy tacie nie wypada, więc grzecznie siedziałem" - mówił.

Nie zabrakło odegranego na żywo skeczu "Jeśli chcesz wcisnąć siedem, wciśnij siedem". 

Popularny aktor zdradził, że rozmawiał w piątek telefonicznie z Jerzym Stuhrem. "Powiedział: - Daj spokój, nie dadzą ci żyć! Coś cudownego, ale musi być show, to nie będzie zwykła pogadanka. Był pod wrażeniem organizacji i tych wszystkich służb, które tu działają, nie mógł się nachwalić. Proszę was, dajcie trochę wyrazu dla tych ludzi, którzy robią wielką robotę! Ja jestem, szczerze mówiąc, zaskoczony, powalony ilością osób, które tutaj są. Nie sądziłem, że to się liczy w setkach tysięcy. Cudownie!".

Na koniec na scenie pojawił się Jurek Owsiak, który przypomniał, że jedną z głównych zasad Przystanku jest "Dzwońcie do rodziców!" i zaproponował, żeby Maciek zadzwonił do taty. Aktor chętnie podchwycił propozycję, zadzwonił i włączył telefon na głośnik, a w namiocie zaległa cisza.

"Tato, bo oni tu cię pozdrawiają.
- Pamiętają mnie jeszcze?
- No niektórzy pamiętają..." - i w tym momencie cały namiot zaczął bić brawo, wiwatować i gwizdać.

Jurek skwitował to krótko: "To jest jedyny gość, którego rodzice wiedzą, gdzie jest".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Maciej Stuhr | Przystanek Woodstock
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama