Przystanek Woodstock 2012
Reklama

Przystanek Woodstock: Wielki szacunek

Miażdżący Machine Head, kipiący energią Gooral i Asian Dub Foundation, wzruszająca Luxtorpeda i szalejący Shantel - drugi dzień Przystanku Woodstock (3 sierpnia) obfitował w naprawdę udane koncerty.

Poranek przywitał woodstockowiczów deszczem, który w okolicach południa przeszedł wręcz w ulewę. Ale przed rozpoczęciem koncertów drugiego dnia nad Kostrzynem nad Odrą zaświeciło słońce.

Potężną mocą zwalcowali publiczność (tłum rozciągał się aż po horyzont) "metalowi zabójcy" z Machine Head. Woodstockowicze zaprezentowali wzorcowy "circle pit" i tzw. ścianę śmierci, kiedy to ludzie z impetem z dwóch stron zbiegali na siebie.

Precyzyjnie krzesane riffy, kanonada perkusji plus momentami obłędne ryki Roba Flynna - to bez wątpienia był jeden z najlepszych koncertów drugiego dnia, a być może i całego XVIII Przystanku. W zestawie m.in. "I Am Hell", "Locust" i "Darkness Within" z ostatniej płyty "Unto the Locust", po "Old" i "Davidian" z debiutu "Burn My Eyes".

Reklama

Wcześniej świetną imprezę w klimatach electro-folkowych rozkręcił projekt Gooral. Znów okazało się, że i bez gitar elektrycznych i dudniącej perkusji można bez problemów przekonać do siebie publiczność. Jeszcze dłuższą chwilę po koncercie muzycy Goorala dochodzili do siebie po znakomitym przyjęciu.

Poruszający, mocny w przekazie nocny koncert dała Luxtorpeda - laureat Złotego Bączka Dużej Sceny za 2011 rok. Przed utworem "Za wolność" muzycy poprosili o zgaszenie świateł na scenie, ogromne woodstockowe pole oświetlały tylko ekrany telefonów komórkowych i zapalniczki. W ten sposób Litza z kolegami postanowił podziękować tym, którzy tytułową wolność wywalczyli.

Nie zabrało przebojów z obu płyt Luxtorpedy - eksplodującego energią "Autystycznego" i wykonanego z i dla rugbystów na wózkach z drużyny Balian "Hymnu". W "Gdzie ty jesteś" wokalnie zespół wsparli Deep (kolega Hansa z Pięć Dwa) i Ania Witczak z Dikandy.

Drugi dzień zakończył późno w nocy (z prawie godzinnym opóźnieniem) łączący tradycyjne bałkańskie rytmy, etniczne brzmienia i przebojowe elektroniczne disco Shantel. Tytuł największego przeboju - "Disko Partizani" - w zasadzie mówi wszystko.

Pytany przez wyżej podpisanego Jurek Owsiak podkreślił, że wszystkie występy mu się podobały. Z pierwszego dnia szczególnie dużo mówiło się o koncertach Damiana Marleya, Ministry czy grających na koniec The Qemists (mocna mieszanka gitarowego rocka i drum'n'bassu, mogąca się nieco kojarzyć z The Prodigy czy Pendulum).

Szef Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na konferencji prasowej zwrócił uwagę, że najpóźniej bawiono się w Akademii Sztuk Przepięknych, gdzie do późnych godzin nocnych (aż pięć bisów!) dla 3 tys. osób "Cztery pory roku" Vivaldiego grała orkiestra Filharmoników Gorzowskich.

Wczesnym popołudniem Owsiak - jak niemal co roku - ledwo mówił. Z tak zdartym gardłem śmiało mógł się ubiegać o posadę wokalisty w jakiejś mocno metalowej kapeli. To też swego rodzaju woodstockowa tradycja.

Według obliczeń woodstockowych służb do Kostrzyna nad Odrą dotarło ok. 600 tysięcy osób. To oczywiście liczby szacunkowe, ponieważ na festiwal nie sprzedaje się biletów, a ludzie wciąż docierają na pole. Sporej wielkości miasteczko cały czas żyje, bo poza koncertami na dużej i folkowej scenie uczestnicy mają masę atrakcji.

Oto rozpiska koncertów na dużej scenie w sobotę (4 sierpnia):

15.00 - Hope
15.55 - Eris Is My Homegirl
16.45 - Plan
17.45 - Dubioza Kolektiv
18.50 - Elektryczne Gitary
20.10 - In Extremo
21.30 - The Darkness
23.00 - Sabaton
00.30 - My Riot
01.40 - oficjalne zakończenie.

Michał Boroń, Kostrzyn nad Odrą

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy