Pozytywne Wibracje 2011
Reklama

Pozytywne Wibracje i Seal dla Amy Winehouse

Ten dzień festiwalu dedykujemy niezwykle utalentowanej artystce, która dziś od nas odeszła - powiedział do publiczności przed pierwszym koncertem Stanisław Trzciński, z agencji STX Jamboree, organizatora Pozytywne Wibracje Festival, który zakończył się w sobotę w Białymstoku. Kilka godzin później łamiącym się głosem utwór "Kiss From A Rose" Amy Winehouse zadedykował Seal.

Drugi dzień imprezy był równie intensywny jak pierwszy i dostarczył publiczności równie wielkich emocji. Oprócz Seala postarali się o to Marcin Nowakowski, Pilichowski Band oraz formacja Count Basic.

Rozpoczął Nowakowski, który swoim występem musiał rozgrzać nieco zziębniętą białostocką publiczność. Udało mu się to bardzo szybko. Muzyk wraz ze swoim zespołem pokazał, że popowa czy też smoothjazzowa muzyka instrumentalna może również być elementem programu dużych imprez i zachęcić słuchaczy do zabawy pod gołym niebem.

- W komercyjnych stacjach radiowych instrumentalnej muzyki praktycznie nie ma. Nie ma dla niej miejsca również w telewizji. Jak dotąd również bano się jej na festiwalach. Cieszę się ogromnie, że w Białymstoku organizatorzy poszli pod prąd - przyznał Nowakowski.

Reklama

O ile jego występ wypełniony był łagodnymi i tanecznymi utworami, o tyle występ Wojtka Pilichowskiego i jego grupy, również instrumentalny, był ostry i energetyczny. Zupełnie inny klimat, ale również doskonale przyjęty przez publiczność. Wojtek od dawna ma sporą grupę fanów i wielu z nich przyjechało do Białegostoku w dużej mierze ze względu na niego. Jak zwykle pokazał klasę, ale ogromne wrażenie na słuchaczach zrobiła również grająca m.in. na saksofonie Lena Romul.

Występ Pilichowskiego zwrócił uwagę Petera Legata, frontmana brytyjskiej formacji Count Basic.

- Jego gra jest niesamowita. Jest doskonałym muzykiem. Naprawdę byliśmy pod wrażeniem. Może powinien się przeprowadzić do Londynu, tam miałby szansę na sukces na większą skalę - przyznał.

Występ jego grupy to było prawdziwe show. Doskonali instrumentaliści, świetne wokale, sekcja dęta, a do tego masa pozytywnej energii. Count Basic potwierdzili, że można ich bez wahania wymieniać ich nazwę tuż obok zespołów takich jak Incognito czy Brand New Heavies, które zresztą wystąpiły na pierwszej edycji festiwalu Pozytywne Wibracje. Miłośnicy funkująco-soulowych brzmień mogli być naprawdę zachwyceni.

Wydarzeniem wieczoru był oczywiście występ Seala. Charyzmatyczny wokalista już pierwszym utworem pokazał, że jest w wyśmienitej formie. A kiedy chwilę później zabrzmiały dźwięki "Killera" nie było już chyba nikogo, kto nie zaczął tańczyć. Choć akurat ten utwór został zagrany w nieco wolniejszej i mroczniejszej wersji. Usłyszeliśmy niemal wszystkie największe przeboje Seala, bo oczywiście nie mogło zabraknąć "Crazy" czy też wspomnianego wcześniej "Kiss From A Rose". Wyróżnić na pewno można jeszcze zagrany i zaśpiewany z ogromną pasją "It's A Man's World", "I Can't Stand The Rain" i "Love's Divine". Trwający niemal dwie godziny koncert był wspaniałym finałem Pozytywne Wibracje Festival 2011.

Fani Seala byli zgodni, że ostatni na tegorocznej trasie występ można zaliczyć do bardzo udanych. Na pamiątkę zostaną tysiące zrobionych przez publiczność i fotoreporterów zdjęć, ale białostocka wizyta artysty być może zostanie upamiętniona również w inny sposób. Swój wolny czas w hotelowym pokoju Seal poświęcił m.in. na pisanie nowej piosenki.

- Tak teraz wygląda życie. Nie mamy czasu na to, aby pracować spokojnie tygodniami w domu czy studiu i po prostu komponować. Dlatego często robię to właśnie w taki sposób. To na razie luźny szkic i trudno o niej coś konkretnego powiedzieć, ale jest szansa, że pojawi się już na następnym albumie - przyznał Seal.

Konrad Sikora, Białystok

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wibracja | Pozytywne Wibracje | Białystok | Seal | pozytywne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy