Open'er Festival 2016
Reklama

Open’er Festival 2016 z innej perspektywy

4 dni, kilkadziesiąt koncertów, ponad 100 tys. ludzi i wielkie emocje. Tak można podsumować w skrócie Open'er Festival. Ale można też zrobić to w nieco inny sposób. Co działo się na imprezie oprócz występów gwiazd? O tym poniżej.

Wszyscy szukają Jarka

"Jaaarek!" - takie okrzyk można było usłyszeć na terenie festiwalu najczęściej. Akcja szukania "zagubionego" festiwalowicza stała się motywem przewodnim całej imprezy już w 2014 roku. Z każdą edycją osób zainteresowanych szukaniem Jarka jest coraz więcej. W tym roku krzyczano już niemal cały czas, pojawiły się również specjalne transparenty oraz maski... Jarosława Kaczyńskiego. Uspokajam, nie o tego Jarka chodziło. Hirek Wrona kończąc temat Open'era napisał, że Jarek się odnalazł i wrócił do Warszawy. Można być jednak pewnym, że za rok znów zgubi się na festiwalu.

Reklama

Transparenty

Jeżeli chodzi o zabawne transparenty warto wspomnieć jeszcze o dwóch. Pierwszego dnia na kilku koncertach można było zobaczyć hasło "kupię Opla", w trakcie występu Maca DeMarco pojawił się natomiast transparent z napisem "Massage in a Bottle" zamiast "Message In a Bottle" (czyli masaż w butelce zamiast wiadomości w butelce). Literówkę zauważył stojący na scenie gwiazdor, co skłoniło go również do parodiowania Stinga w trakcie swojego występu.

Najważniejszy mecz w historii?

Cała Europa w czerwcu żyła piłką nożną. Ogromna impreza piłkarska zbiegła się z koncertami na Open'erze. Przed festiwalem rozpoczęły się gorączkowe zabiegi i prośby o telebim na terenie koncertu, aby kibice mogli obejrzeć mecz Polska - Portugalia. Po długiej walce organizatorów w końcu udało się zrealizować taką prośbę. I przynajmniej według mnie wygrali na tym wszystkim. Wbrew niektórym opiniom, nie jestem przekonany, że opuszczenie koncertu Red Hot Chili Peppers jest świętokradztwem i skandalem. Nie każdy musi być fanem "Papryczek", nie każdy obejrzałby ich koncert, gdyby mecz odbył się w innym terminie. Zresztą kibice nie przeszkadzali samym muzykom. Flea dwa razy śpiewał "Polska! Biało-czerwoni", o meczu zresztą opowiadał również Chad Smith. "Przyjdźcie, będziemy świętować zwycięstwo!" - zapowiadał.

Wygrać się nie udało, ale dzięki zorganizowaniu strefy medialnej Open'er pokazał, jak skutecznie odpowiadać na prośby fanów. W ekstremalnej sytuacji 12 tys. osób oglądających spotkanie mogłoby po prostu opuścić teren festiwalu, a tak na nim zostali i kibicowali (przy okazji jedząc i pijąc, co również przekuło się na dochody festiwalu). Warto odnotować, że strefa kibica została zorganizowana również na końcu terenu wydarzenia, tak aby nie przeszkadzała nikomu. Narzekać mogli jedynie artyści Tent Stage, ale po zachwytach Marii Peszek na koncercie w trakcie pierwszej połowy ćwierćfinału z Polakami, trudno uznać, że była niezadowolona.

Kto rządził na Twitterze i Instagramie?

Jeżeli największą gwiazdę wskazać mieliby użytkownicy tych dwóch serwisów społecznościowych to niewątpliwie królem Open'era uznano by Wiza Khalifę. W dalszej kolejności byliby to Bastille, The 1975, Florence & The Machine, Dawid Podsiadło, Red Hot Chili Peppers, Kygo oraz Pharrell Williams. Na punkcie amerykańskiego rapera zwariowały tłumy i odważnie można stwierdzić, że Khalifa, wyłączając headlinerów, miał jedną z największych publiczności na festiwalu. Przy okazji popularności w sieci, warto dodać, że nie wszyscy byli zagorzałymi fanami fanów Florence Welch, którzy prezentowali się w wiankach.

Pożar!

Spore zainteresowanie wzbudził również pożar na festiwalu. Jeszcze zanim o akcji napisali dziennikarze, w mediach społecznościowych pojawiły się komentarze, że w tym roku zadbano o gorącą atmosferę.

Celebryci też ludzie

Nie trzeba dużo szukać, aby dowiedzieć się, że na Open’erze byli m.in.: Kuba Wojewódzki, Maffashion, Jessica Mercedes, Jankes, Kędzior, Nergal oraz zwyciężczyni Top Model, Osi Ugonoh. Oczywiście nie odbieram nikomu prawa do bycia festiwalu. Warto jednak pamiętać i to apel również do fanów, że nie dla blogerek i celebrytów przyjeżdża się na taką imprezę (a czasami można było odnieść wrażenie, że niektórzy o tym zapominali). 

Polityka? Nie tutaj

Open'er to festiwal, gdzie raczej nie znajdziemy nawiązań politycznych. Oprócz masek Jarka Kaczyńskiego i Andrzeja Dudy, które można traktować jako niewinny żart, na deklaracje polityczne zdecydowała się Lauren Mayberry z Chvchrces. Do publiczności spod sceny krzyczała bowiem, że to nie oni są winni Brexitu (grupa pochodzi ze Szkocji), tylko Anglicy.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Open'er Festival
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy