OFF Festival 2015
Reklama

Pablopavo i Ludziki: Żyjemy w świetnych czasach dla muzyki

Polska muzyka, ulubione piosenki w reklamach, zmiany po zdobyciu Paszportu Polityki oraz plany wydawnicze na ten i przyszły rok. O tym wszystkim Pablopavo (Paweł Sołtys) i jeden z jego Ludzików, czyli Kuba Sadowski (który znany jest również z projektu Earl Jacob) opowiedzieli w wywiadzie z Interią.

Polska muzyka, ulubione piosenki w reklamach, zmiany po zdobyciu Paszportu Polityki oraz plany wydawnicze na ten i przyszły rok. O tym wszystkim Pablopavo (Paweł Sołtys) i jeden z jego Ludzików, czyli Kuba Sadowski (który znany jest również z projektu Earl Jacob) opowiedzieli w wywiadzie z Interią.
Pablopavo szykuje nową płytę, która pojawi się w listopadzie /Adrian Ślazok /Reporter

Pablopavo udało nam się złapać niedługo przed koncertem na OFF Festivalu. Gitarzysta, autor tekstów i wokalista, wraz ze swoim zespołem wystąpił pierwszego dnia festiwalu (7 sierpnia) o godzinie 17:45. Oprócz standardowych pytań dotyczących koncertu, udało nam się poruszyć kilka ciekawych kwestii.

Daniel Kiełbasa, Interia: Rozmowę z wami zacznę bardzo przewidywalnie, bo od pytania związanego z Legią. W ostatnim czasie na przywitanie dostajesz serię pytań o swój ulubiony klub, a druga seria dotyczy tego, jak często cię o niego pytają. Nie męczy cię to?

Reklama

Pablopavo: - Myślę, że chodzi głównie o aktywność na Twitterze, która jest aktywnością sportową i piszę najczęściej o swojej drużynie. Ja jestem muzykiem i najczęściej oczekiwałbym pytań o muzykę. Natomiast oczywiście zawsze jest przyjemniej opowiadać o sporcie, niż o sprawach prywatnych. W Polsce jakieś 38 milionów osób zna się na sporcie, więc wpisuję się w pewne trendy.

Ja mogę natomiast powiedzieć, że na muzyce zna się podobna liczba.

P: - Polacy znają się na wielu rzeczach - lotnictwie, skokach narciarskich.

2014 rok był dla ciebie niezwykle pracowity, ale jak się okazało, wysiłek nie poszedł na marne. Obie płyty zostały świetnie ocenione, znalazły się na dobrych miejscach w rankingach podsumowujących rok. Teraz zaproszenia na festiwale. To był chyba dobry czas.

P: - No niezły. Przy takich okazjach zawsze wracam myślami do pierwszej trasy koncertowej, kiedy wyszła płyta Ludzików, gdzie na koncert przychodziło po 30 osób. Teraz widzę, że było warto robić to po swojemu i nie układać się pod czyjeś gusta. Bardzo mnie to cieszy, bo można w Polsce iść konsekwentnie swoją drogą, nikomu się nie kłaniając i  robić swoje rzeczy, aż w końcu się udadzą.

Nie mam przy sobie 500 złotych (przed koncertem grupy Zjednoczenie Sound System muzycy grupy stworzyli  specjalny cennik związany z otrzymaniem przez Pablopavo Paszportu Polityki, jedną z opcji była rozmowa o nagrodzie, co kosztować miało 500 złotych - przyp. red.), ale muszę zapytać cię o Paszport Polityki. Jak bardzo wyróżnienie nie zmieniło twojego życia?

P: - Zupełnie. Być może jakaś część ludzi, która nie znała naszej muzyki, dzięki Paszportowi sięgnęła po nagrania i przyszłą na koncert, ale jest to raczej liczba niezauważalna. Dostałem również 20 tys. złotych i to jest bardzo miłe, bo w życiu muzyka alternatywnego to jest bardzo potrzebny zastrzyk gotówki.

Kuba Sadowski: - Według mnie to nie był jakiś mega duży skok. Ta nagroda trafiła do nas za pracę, jaką Paweł wykonał w ostatnim czasie.

To teraz chyba Fryderyki...

P: - No tak, ale my się nie zgłaszamy. Tam trzeba się zgłaszać, a my tego nie robimy, za co zebrałem sporo "jobów", że nagrodę trzeba ratować i powinniśmy się zgłaszać, ale dla mnie ta nagroda na razie jest skompromitowana...

K: - Nie od tej strony powinna wyjść naprawa Fryderyków. Ktoś powinien pomyśleć nad tym, co nie działa w tym systemie.

P: - Jak Kazik mawiał, "kto się tam pokazuje, tego ja nie szanuję". Chociaż jeżeli ktoś się zgłosi, to niech już odbierze, bo jak się zgłosił i nie odbiera, to już jest syf.

Ale pojawiają się takie głosy, żeby kolokwialnie mówiąc, zaorać tę nagrodę  i stworzyć zupełnie nową...

P: - Chyba właśnie tak trzeba zrobić i zacząć od początku. Chciałbym, żeby była jakaś dobra nagroda branżowa. Więcej - uważam, że powinno znaleźć się jakiegoś sponsora, który by tym biednym, polskim muzykom dawał parę złotych. Wszystkie literackie nagrody wiążą się z gratyfikacjami finansowymi, a w muzyce jest Paszport i tylko tyle. A prawda jest taka i ludzie zapewne o tym nie wiedzą, że muzycy grający troszkę inną muzykę niż Doda, klepią biedę. Więc jakby ktoś dostał Fryderyka, czy jak to się będzie nazywać i do tego dostał 20 tys. złotych, to byłoby fajnie.

W ogóle od jakiegoś czasu masz przyklejoną do siebie taką łatkę barda, co pisze smutne piosenki o życiu i miłości. Często ludzie pytają cię, co zrobić w trudnych sytuacjach życiowych?

- O dziwo więcej takich pytań dostawałem, jak byłem mocniej kojarzony z Vavamuffin. Teraz już zdarza się to mniej, chociaż padają jeszcze takie pytania. Ciężko jest odpowiedzieć na pytania "Jak żyć?". Sam nie wiem. Ja jeszcze żyję, nie strzeliłem samobója i tyle. Na płycie "Tylko" jest utwór "Carlos", w którym śpiewamy, że nie mamy żadnych rad dla żadnych pokoleń. Ja nie mam żadnych rad, staram się pisać piosenki, które są "ładne". Nie mam żadnego pomysłu, jak ludzie powinni żyć. Mogą się mniej bić na ulicach, to na pewno.

Zobacz klip "Dancingowa piosenka miłosna":

Odchodząc od twojej twórczości. Wyhaczyliście coś ciekawego w tym roku w polskiej i zagranicznej muzyce?

K: - Teraz musi paść bardzo standardowa odpowiedź - Taco Hemingway. Ja na przykład uważam, że to bardzo fajny gościu. Byłem na koncercie w Warszawie i myślałem, że się rozczaruje, a bardzo mi się spodobał.

P: - Ale nie zna projektu Pablopavo.

K: - Nie zna. W ostatnim wywiadzie przyznał się do tego. My mu w takim razie wyślemy pakiet płyt. 

P: - Byłem sceptyczny, bo do tych wszystkich "hajpów", to człowiek podchodzi sceptycznie, ale posłuchałem i też jestem za.

K: - A ja jeszcze ostatnio kupiłem sobie płytę Legendarnego Afrojaxa z penisem na okładce.

P: - Ja nie jestem fanem i tu jest między nami rozbieżność. Po drugim numerze mi się nudzi coś takiego. Doceniam, bo tam jest klasa, ale to nie moja bajka. Nie chce mi się puścić drugi raz. Ja ostatnio odkryłem natomiast zespół Alabama Shakes.

- Cały czas się uciekam od reggae w wywiadach, ale jest taki człowiek Damian Syjonfam. On wydał fajną płytę w tym roku, a w następnym wyda jeszcze lepszą.

- Wbrew temu co niektórzy mówią, uważam, że z polską muzyką jest zajebiście dobrze. Wychodzi bardzo dużo dobrych offowych płyt, ale i popowych. Żyjemy w świetnym czasie dla muzyki.

Myślisz, że czasy Internetu są tak dobre dla muzyki?

P: - Nie wiem czy to dzięki sieci, czy dzięki temu że minęło 25 lat od transformacji, ale generalnie jest dużo dobrej muzyki. Jest też dużo złej oczywiście. Generalnie na rynku pojawia się też zapewne sporo dobrej muzyki, której nie jestem w stanie przesłuchać. Często są też zaskakujące projekty, które nagrywają świetne płyty.

Zobacz klip "Mikołaj":

A co na temat przyszłości? Bo pojawiły się informacje o albumie z Praczasem. Możesz zdradzić jakieś szczegóły?

P: - To będzie trio z Praczasem i Anią Iwanek, która pojawiła się w utworze "Wenecja". Płyta wyjdzie na początku listopada. Ona jest już zrobiona, ale przygotowujemy promocję. Będzie jakiś tam klip. Byliśmy w Norwegii, kręciliśmy teledysk. Singel w październiku, płyta w listopadzie. Natomiast będzie to zupełnie inna płyta niż ta pierwsza.

Nie będzie dubstepu?

P: - Nie, nie. Jak ktoś śledzi moje poczynania to widzi, że nie lubię się powtarzać i każda moja płyta jest inna. Będzie dużo spokojniej. Bo album z Praczasem był materiałem bardziej bitowym i energetycznym, a teraz będzie spokojniej, bardziej emocjonalnie. Ja jestem średnim śpiewakiem, ale Ania umie śpiewać i faktycznie mogliśmy więcej z tym zrobić.

Coś jeszcze szykujesz?

P: - W tym roku będzie tylko ta płyta. Natomiast w przyszłym roku chciałbym, aby wyszły nowe Ludziki. Mamy też pomysł, by wyjechać poza miasto, skoszarować się i porobić piosenek. Będzie też nowy album Vavamuffin.

Na koniec cytat z Ciebie: "Dla muzyków, którzy sprzedali swoją piosenkę na potrzeby reklamy, powinno istnieć osobne piekło". Podtrzymujesz zdanie?

P: - Tak. Chodzi mi nie o to, że ktoś pisze nową piosenkę do reklamy. Bo to jest prywatna sprawa, jak ktoś chce, niech tak robi. Natomiast masz jakąś piosenkę, która jest twoją ulubioną i wiąże się w twoim życiu z jakimiś emocjami, a potem okazuje się, że ten utwór "sprzedaje" lodówki lub lody. To jest obrzydliwe. Jest taka scena z filmu o Morrisonie, jak do reklamy samochodów sprzedali "Light My Fire" i on się wkur...ił i ja go w pełni rozumiem.

Zobacz klip "Stówa":

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pablopavo | OFF Festival
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy