Hard Rock Heroes Festival 2011
Reklama

Whitesnake: Smak polskiej miłości

Świetny show Whitesnake, znakomita forma weteranów z TSA i rozczarowanie w postaci Alcatrazz feat. Graham Bonnet - to skrótowe podsumowanie Hard Rock Heroes Festival w katowickim Spodku (28 listopada).

Bohaterami hard rocka poniedziałkowego wieczoru byli przede wszystkim oczywiście muzycy Whitesnake, ze szczególnym naciskiem na perkusistę Briiana Tichy'ego. Amerykanin nieustannie żonglował pałeczkami, nie szczędząc dodatkowych przejść, napędzając dobrze naoliwioną maszynę. A podczas swojej solówki bębny okładał nie tylko pałeczkami, lecz pod koniec także swoimi rękoma!

Główna gwiazda festiwalu obecnie promuje wydany w kwietniu album "Forevermore", z którego usłyszeliśmy trzy utwory: "Steal Your Heart Away", "Forevermore" i singel "Love Will Set You Free". Szczególnie w balladowych piosenkach, takich jak tytułowa z nowej płyty, dało się ocenić wokalną formę Davida Coverdale'a (czas obszedł się z 60-letnim wokalistą dość łaskawie), bo w bardziej dynamicznych numerach gardła zdzierali solidarnie wszyscy muzycy poza Tichym.

Dość ironicznie zabrzmiało intro w postaci "My Generation" The Who: większość rockmanów sprzed kilku dekad ani myśli schodzić ze sceny - ale to dobrze! Szczególnie wtedy, kiedy są w stanie przez dwie godziny dawać zawodowe show, a tak było w przypadku Whitesnake. Zawsze można się wesprzeć "szklaneczką polskiej miłości", jak Coverdale określił "banię" wódki, którą wypił za zdrowie publiczności. Dave, najlepszego!

Reklama

Nie mogło zabraknąć największych hitów, zagranych na koniec "Is This Love?", "Fool For Your Loving" i "Here I Go Again". Trochę to wszystko kiczowate, głównie za sprawą miłosnych tekstów Coverdale'a. Ale taki już urok tego Węża, który potrafi jednak też celnie strzelić rock'n'rollowym jadem. Duża w tym zasługa gitarzystów Douga Aldricha i Reba Beacha, "władców strun", jak zgrabnie przedstawił ich lider Whitesnake.

Sporo było odautorskich cytatów, jak fragmenty "Rock Me Baby" B.B. Kinga, "Sunshine Of Your Love" Cream (podane z sabbathowskim ciężarem) i "Eye Of The Tiger" Survivor, czy finałowa wiązanka Deep Purple - "Burn" z "Stormbringer", z czasów, gdy ich wokalistą był Coverdale (w Katowicach jednak zabrakło ballady "Soldier Of Fortune", która pojawiała się na ostatnich koncertach w setliście). Jako ostatni zabrzmiał przebój "Still Of The Night", a Coverdale rzucił w stronę publiczności krótkie: "Merry Christmas".

Jeśli o mnie chodzi, Marek Piekarczyk i Andrzej Nowak, czyli głównodowodzący TSA, mogą się do siebie nawet nie odzywać, jeśli ma to dawać tak dobre efekty na scenie. Wokalista i gitarzysta polskiej legendy ciężkiego grania są niczym Mick Jagger i Keith Richards, ale z tego napięcia i czasem nawet wzajemnych uszczypliwości mogą powstawać rzeczy wielkie, kiedy cały mechanizm równo sunie w jedną stronę. TSA przed laty bez problemu wyprzedawało Spodek, więc trochę szkoda, że teraz pod sceną oklaskiwało ich raptem jakieś 4-5 tys. osób, które przecież przyszły przede wszystkim na Whitesnake.

A fani usłyszeli zestaw obowiązkowy, z takimi utworami, jak m.in. "Jestem głodny", "Zwierzenia kontestatora", "Proceder", "'51", "Bez podtekstów", "Pierwszy karabin", "Tratwa (wyspa)", "Alien" czy "Heavy Metal Świat". Bez dwóch zdań - po prostu klasyka.

Największym rozczarowaniem wieczoru był za to występ Alcatrazz feat. Graham Bonnet. Były wokalista Rainbow i Michael Schenker Group pod reaktywowanym przed kilkoma laty szyldem zgromadził sprawnych instrumentalistów, lecz sam już w wybitnej formie nie jest. Choć po raz pierwszy odwiedził Polskę, wśród publiczności nie wzbudził niemal żadnej reakcji, szczególnie na początku. Lepiej było pod koniec, kiedy to poleciały przeboje z czasów MSG ("Desert Song") i Rainbow ("All Night Long" i "Since You Been Gone").

U Polaków zapunktowali za to Irlandczycy z The Answer. Wprawdzie ich mieszanka hard rocka z bluesem czy klasycznym rockiem nie poraża odkrywczością (trochę Led Zeppelin, Pearl Jam, AC/DC i The Black Crowes), ale młody kwartet wyszedł na scenę bez kompleksów, od początku zarażając swoją żywiołowością. Ekspresyjny wokalista Cormac Neeson przypomina młodszego brata Chrisa Robinsona z The Black Crowes - przypomnijcie sobie klip "The Remedy", to będziecie wiedzieć o co chodzi. A jeśli na właśnie wydanej trzeciej płycie "Revival" jest więcej numerów klasy "Nowhere Freeway" czy "Waste Your Tears", to nie wypada jej przegapić.

Na otwarcie Hard Rock Heroes Festival zagrały dwie polskie formacje: zapatrzony w bagiennego rocka z USA J.D. Overdrive oraz Kruk, szukający miejsca w światowej rodzinie spod znaku purpury. Tą drugą grupę widziałem po raz czwarty w tym roku i za każdym razem zrobiła na mnie spore wrażenie. Wśród raptem pięciu numerów znalazło się miejsce na dedykowany Ronniemu Jamesowi Dio "Heaven And Hell" z repertuaru Black Sabbath, ale moim osobistym faworytem pozostaje utwór "Embrace Your Silence", potężny, walcowaty, popisowy.

Michał Boroń, Katowice

Czytaj także:

Zmiany są tak naturalne, jak pory roku - wywiad z Davidem Coverdalem

"Miłość was wyzwoli" - recenzja płyty "Forevermore"

Sprawdź raport specjalny o Hard Rock Heroes Festival!

Posłuchaj utworów Kruka w serwisie Muzzo.pl!

Zobacz teledysk "Love Will Set You Free":

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy