Reklama

Eurowizja 2010: Niemcy świętują sukces

"Niemiecka sensacja w Oslo!", "Jesteśmy Leną!", "Europa kocha piękną Lenę!" - pisały w niedzielę (30 maja) na czołówkach niemieckie media o zwycięstwie reprezentantki Niemiec w sobotnim finale Konkursu Piosenki Eurowizji.

Cały kraj świętuje Grand Prix niemal z takim z entuzjazmem, jaki zwykle towarzyszy sukcesom niemieckiej reprezentacji w piłce nożnej. Gratulacje złożyli już kanclerz Angela Merkel i szef dyplomacji Guido Westerwelle.

19-letnia Lena wygrała konkurs Eurowizji piosenką "Satellite", która w Niemczech od tygodni jest przebojem. To drugie zwycięstwo Niemiec w historii festiwalu; po raz pierwszy niemiecka piosenka wygrała w 1982 r.

Od początku z Leną Meyer-Landrut - do niedawna nikomu nieznaną amatorką, która wygrała telewizyjny casting "Nasza gwiazda dla Oslo" - wiązano wielkie nadzieje. Była ona faworytką Eurowizji w rankingach bukmacherów. Miliony oglądały konkurs w telewizji, a w Berlinie, Hamburgu i rodzinnym mieście artystki - Hanowerze, finał konkursu na ustawionych pod gołym niebem telebimach śledziło razem blisko 100 tysięcy ludzi. Tuż po ogłoszeniu zwycięzcy w niebo poszybowały fajerwerki.

Reklama

W niedzielę po południu powracającą z Oslo zwyciężczynię powita premier jej rodzinnej Dolnej Saksonii Christian Wulff i zapewne tysiące jej fanów.

"Gratuluję Lenie Meyer-Landrut supersukcesu w Oslo. Jestem pod wielkim wrażeniem naturalności Leny. We wspaniały sposób wyraża ona młode pokolenie Niemców" - oświadczyła kanclerz Merkel, cytowana w internetowym wydaniu dziennika "Bild".

Minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle napisał w liście gratulacyjnym, że Lena "zachwyciła Niemcy i wyśpiewała sobie drogę do serc Europy". "Czy tego chcemy czy nie, stała się Pani ambasadorem naszego kraju, który podczas nocy w sympatyczny sposób obalił stare uprzedzenia" - dodał Westerwelle.

W Niemczech, gdzie do Konkursu Piosenki Eurowizji podchodzi się dosyć poważnie, od kilku lat ubolewano, że reprezentanci tego kraju zajmują dalekie miejsca. Zarzucano nawet państwom Europy Wschodniej, że ze względu na sympatie narodowe głosują na siebie nawzajem, zamiast na najlepszy utwór. Nie brakowało również podejrzeń, że wyniki festiwalu to także skutek tego, iż Niemcy są narodem nielubianym w Europie - ze względu na historię, a także dobrobyt, którego zazdroszczą im inne narody.

Zobacz Lenę wykonującą "Satellite":

W sobotę jednak wiele się zmieniło; Niemcy otrzymały najwyższą notę, 12 punktów, aż od dziewięciu państw. "Europa nas lubi!" - napisał wysokonakładowy dziennik "Bild".

"Der Spiegel" ocenił w internetowym wydaniu, że Lena wykonała swój utwór tak "czysto, szarmancko i porywająco, a nawet magicznie", że wszyscy inni uczestnicy wypadli przy niej blado. Nie potwierdziły się nawet obawy, że Lena "nie stawi czoła wschodnioeuropejskiej przewadze", bo faworyzowani artyści z Azerbejdżanu, Ukrainy, Armenii i Gruzji walczyli o punkty między sobą nawzajem.

"Die Welt" pisze zaś na stronach internetowych, że Lena jest "szczęściarzem Europy" i "nową księżniczką międzynarodowej muzyki pop".

Eurowizja 2010: Zobacz nasz raport specjalny!

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: piosenki | Niemiec | Europa | Oslo | Eurowizja | Niemcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy