Eurowizja 2019
Reklama

Festiwal San Remo: Sensacyjny zwycięzca Mahmood pojedzie na Eurowizję 2019

26-letni wokalista Mahmood wygrał zakończoną w sobotę 69. edycję festiwalu włoskiej piosenki w San Remo; imprezy, która od lat przyciąga miliony telewidzów. Zwycięski utwór ma tytuł "Soldi" (pieniądze) i opowiada o trudnym dorastaniu na peryferiach i o biedzie.

26-letni wokalista Mahmood wygrał zakończoną w sobotę 69. edycję festiwalu włoskiej piosenki w San Remo; imprezy, która od lat przyciąga miliony telewidzów. Zwycięski utwór ma tytuł "Soldi" (pieniądze) i opowiada o trudnym dorastaniu na peryferiach i o biedzie.
Mahmood odbiera gratulacje od współprowadzącej festiwal San Remo Virginii Raffaele /Daniele Venturelli/WireImage /Getty Images

Mahmood to pseudonim urodzonego w Mediolanie Alessandro Mahmouda, syna Włoszki i Egipcjanina. Śpiewu zaczął uczyć się w dzieciństwie.

W 2012 roku wziął udział we włoskiej edycji programu "X Factor", ale dość szybko odpadł. Po tym doświadczeniu zaczął pisać i nagrywać własne utwory.

Po raz pierwszy na festiwalu w San Remo pojawił się w 2016 roku; zajął wtedy czwarte miejsce w konkursie debiutów. Jury w swoim werdykcie wskazało na odwagę, z jaką Mahmood zmierzył się w tekście z trudną tematyką, między innymi islamem i przywiązaniem do jego tradycji oraz postacią nieobecnego ojca.

Reklama

Tegoroczny triumfator, choć długo nie wierzył w swoją wygraną i trzeba mu to było powtarzać na scenie, zaraz po zakończeniu festiwalu zadeklarował, że gotów jest pojechać na Eurowizję jako zwycięzca San Remo.

Wybór Mahmooda nie przypadł jednak do gustu publiczności - widzowie wygwizdali wokalistę i prowadzących, a w mediach wybuchła głośna dyskusja. W głosowaniu telewidzów zdecydowanie wygrał wokalista Ultimo przed pop-operową grupą Il Volo, tymczasem Mahmood wygrał przede wszystkim za sprawą jury.

Obecne notowania bukmacherów dają reprezentantowi Włoch wysokie trzecie miejsce na Eurowizji.

Impreza, której gośćmi w minionych latach były największe gwiazdy światowej muzyki, ale i kina oraz sportu, była w tym roku wyjątkowo wierna przyświecającemu jej hasłu: festiwal włoskiej piosenki. To jej dedykowane były w całości kolejne wieczory, które gromadziły przed telewizorami od 9 do prawie 10 milionów widzów telewizji RAI.

Zagranicznych gości było niewielu. Tony Hadley, wokalista zespołu Spandau Ballet zaśpiewał w duecie z włoską piosenkarką Irene Grandi. Gorąco oklaskiwany był Eros Ramazzotti, który na scenie teatru Ariston zaśpiewał piosenkę "Per le strade una canzone" z Luisem Fonsi, wykonawcą słynnego "Despacito".

Wystąpiły także m.in. startujące w konkursie Loredana BertePatty Pravo, a także Ornella VanoniFiorella Mannoia, gorąco oklaskiwani Umberto TozziRaf oraz trio operowe Il Volo, które świętuje swoje 10-lecie. Trzech młodych śpiewaków zajęło ostatecznie trzecie miejsce z piosenką "Musica che resta".

Głośne protesty i gwizdy na widowni, a także niezadowolenie dziennikarzy wywołał wynik telefonicznego głosowania przyznający miejsce poza podium - czwarte Loredanie Berte.

Najwięcej piosenek wykonał w trakcie festiwalu jego dyrektor i współprowadzący, jeden z najpopularniejszych od kilku dekad wokalistów Claudio Baglioni, który śpiewał z kolejnymi uczestnikami święta piosenki.

Entuzjazm wywołał podczas inauguracyjnego wieczoru Andrea Bocelli, który ze swoim synem Matteo zaprezentował utwór "Fall on me", podbijający świat.

Jak co roku festiwal był jednym z najważniejszych i najszerzej komentowanych wydarzeń ostatniego tygodnia we Włoszech. Tradycyjnie nie zabrakło kontrowersji. Z niedowierzaniem i wręcz oburzeniem przyjęto słowa jednego z uczestników konkursu Francesco Rengi, który komentując zdecydowaną przewagę mężczyzn na scenie stwierdził, że męskie głosy są lepsze od kobiecych. "To można było sobie darować"- ocenił dziennik "Il Messaggero".

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: San Remo | Mahmood | Eurowizja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy