Eurowizja 2014
Reklama

Polska na Eurowizji: "Zwycięstwo nie jest najważniejsze"

- To, co może zmienić nastawienie i postrzeganie samego Konkursu Piosenki Eurowizji w Polsce, to swego rodzaju "praca u podstaw" - przekonuje w rozmowie z INTERIA.PL Łukasz Smardzewski. Członek zarządu i rzecznik prasowy oficjalnego eurowizyjnego fanklubu OGAE Polska.

Przypomnijmy, że nasz kraj po dwuletniej nieobecności powraca na Eurowizję. Telewizja Polska podjęła bowiem decyzję, że wystawi reprezentanta Polski w Konkursie Piosenki, który w 2014 roku odbędzie się w Kopenhadze. To oczywiście wiąże się z transmisją imprezy w TVP.

Eurowizja jest nad Wisłą bardzo popularna

- Cieszy mnie zmiana nastawienia Telewizji Polskiej do Konkursu Piosenki Eurowizji. Świadczy ona o tym, że nie będziemy skazani tylko na transmisje wydarzeń sportowych, a spora grupa widzów będzie mogła emocjonować się udziałem naszego reprezentanta w tym ogromnym wydarzeniu. Jak mówił śp. reżyser teatralny Adam Hanuszkiewicz; "Telewizja ma być atrakcyjna, ludzie powinni chcieć to oglądać". Wyniki oglądalności Eurowizji w Polsce - nawet w latach kiedy nie braliśmy w niej udziału - pokazują, że to widowisko jest nad Wisłą bardzo popularne - przekonuje Łukasz Smardzewski, który skomentował powody rezygnacji z udziału w Konkursach w 2012 i 2013 roku.

Reklama

- Rozumiem, że przyczyną dwuletniej nieobecności w Konkursie Piosenki Eurowizji była sytuacja finansowa naszego publicznego nadawcy. Jednak wpływy abonamentowe rosną, a TVP odnotowała ponad dwudziestomilionowy zysk za pierwsze 10 miesięcy tego roku. Te pieniądze trzeba inwestować w ofertę programową. Udział w Konkursie nie jest tani, ale twarda postawa negocjacyjna Telewizji Polskiej być może rozpocznie dyskusję na temat finansowego odchudzenia tego przedsięwzięcia - powiedział nam rzecznik prasowy OGAE Polska.

- Mam nadzieję, że nasze kilkumiesięczne wysiłki zmierzające do przekonania zarządu TVP o innym, prestiżowym znaczeniu Konkursu Piosenki Eurowizji odniosły zamierzony skutek i wspólnie podejdziemy do tej idei z kreatywnością, nową energią ale i luzem, którego - nam Polakom - czasami chyba jednak trochę brakuje - dodał.

Dla Europejczyków nasi wokaliści są nieznani

W związku z kompromitująco słabymi wynikami polskich reprezentantów w ostatnich Konkursach Piosenki zapytaliśmy Łukasza Smardzewskiego o ewentualną zmianę sposobu selekcji wykonawców na Eurowizję.

- Sposobów wyboru narodowego reprezentanta jest tyle, że z powodzeniem możemy je "testować" przez kilka najbliższych lat. W wielu krajach produkuje się specjalne, wieloetapowe, eliminacyjne show (np. Szwecja, Niemcy, Węgry, Litwa), z powodzeniem wykorzystywane są istniejące formaty telewizyjne (np. "The Voice", "X Factor"), festiwale (np. Włochy, Albania, Portugalia), organizowany jest jeden koncert preselekcyjny (np. Ukraina, Dania, Irlandia, Austria, Szwajcaria) lub artystę wybiera się wewnętrznie (np. Hiszpania, Holandia, Rosja). Każdy z nich jest dobry - skomentował.

- Trzeba sobie jednak zdać sprawę, że nie nazwisko wykonawcy jest najważniejsze, a konkursowy utwór. Dla wielu Europejczyków nasi wokaliści są nieznani. Liczą się umiejętności, głos i kompozycja, która trafi do uszu i serc widzów Konkursu. Tak było prawie 20 lat temu, gdy Polskę reprezentowała nikomu wtedy bliżej nieznana Edyta Górniak. Europa zakochała się w jej głosie i piosence, którą wykonała z ogromnym zaangażowaniem, naturalnością i wrażliwością. Nie ważne, że śpiewana była po polsku i wielu fanów z zagranicy zapewne nie rozumiało jej tekstu. Liczyło się to, że była po prostu znakomita - zaznaczył.

Zwycięstwo w Eurowizji nie jest najważniejsze

Co zatem powoduje, że Polska od czasów pamiętnego występu Edyty Górniak notuje wyłącznie wyniki poniżej oczekiwań fanów Eurowizji w naszym kraju? Przedstawiciel oficjalnego fanklubu Konkursu Piosenki inaczej patrzy na ten problem.

- Zwycięstwo w Eurowizji nie jest najważniejsze. Liczy się udział, obecność i współtworzenie tego wielkiego, muzycznego święta, które jednoczy Europę bez względu na pochodzenie, wiek czy sytuację gospodarczo-ekonomiczną. Wielu mówi o porażkach i upokorzeniach, ale warto przypomnieć, że nasz bilans "eurowizyjny" nie jest najgorszy. Są kraje, które od lat czekają na znalezienie się choćby na podium - przekonuje Łukasz Smardzewski.

- Niektóre "muzyczne potęgi" na swoje zwycięstwo czekały 45 lat (np. Finlandia) lub kraje, które mimo 40-letniej historii nie zwyciężyły ani razu (Portugalia). Niezadowalające wyniki po 1994 roku powinny być punktem wyjścia do dyskusji o tym, co zmienić, byśmy mieli szansę na lepsze miejsca. Liczę, że do tych rozmów zasiądą zarówno władze TVP, artyści, kompozytorzy jak i fani Eurowizji. Nasze Stowarzyszenie służy pomocą i wsparciem. Nam też zależy na dobrym i udanym uczczeniu 20-lecia debiutu Polski w Konkursie Piosenki - dodał.

Eurowizja może kiedyś w Polsce?

Na koniec Łukasz Smardzewski odniósł się do krytycznej opinii na temat Eurowizji, którą potęgują ostatnie skandale targające Konkursem Piosenki, jak próby przekupstwa czy kupowanie głosów.

- To, co może zmienić nastawienie i postrzeganie samego Konkursu w Polsce, to swego rodzaju "praca u podstaw". Edukacja widza, promocja wydarzenia i traktowanie go jak szansy, a nie niechcianego kłopotu. Negatywne komentarze będą pojawiać się zawsze. Tak jak po wielu występach polskiej reprezentacji w piłce nożnej. Mimo to, kibice nadal chodzą na mecze. My również powinniśmy trzymać kciuki i wierzyć w to, że kiedyś zaprosimy całą muzyczną Europę do siebie - powiedział.

Jak oceniacie powrót Polski do Konkursu Piosenki Eurowizji? Czekamy na opinie i komentarze!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polska | Eurowizja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy