Wzruszające wyznanie Jennifer Lopez. "Czułam się jak ktoś z zewnątrz"
Jennifer Lopez odebrała w środę nagrodę Equity in Entertainment Award podczas dorocznej gali The Hollywood Reporter Women in Entertainment w Beverly Hills. Wystąpienie artystki, pełne wzruszeń, łez i symbolicznych nawiązań do jej drogi zawodowej, stało się jednym z najmocniejszych akcentów wydarzenia.

Jennifer Lopez, nagrodzona za działania na rzecz równych szans i widoczności mniejszości w branży filmowej, przyznała, że odebranie wyróżnienia budzi w niej ogromne emocje. Wspominając początki kariery, mówiła o nieustannej walce z zaszufladkowaniem.
"W pierwszych latach pracy czułam się jak ktoś z zewnątrz. Ta Portorykanka z Bronksu, która właściwie nie powinna być w tym pokoju, a tym bardziej na jego środku" - powiedziała roniąc łzy. "Widziałam, jak stereotypy próbują mnie zamknąć w określonych rolach, zanim w ogóle mogłam pokazać, co naprawdę potrafię. A potem pojawiła się 'Selena'".
Lopez podkreśliła, że biograficzny film o tragicznie zmarłej piosenkarce otworzył jej drzwi do zupełnie nowych możliwości. "To był film, który zmienił bieg mojej kariery" - przyznała, dziękując również pionierkom latynoskiej reprezentacji w Hollywood: Chicie Riverze, Ricie Moreno, Dolores Del Río czy Katie Huvado.
Mimo upływu dekad, droga do pełnej reprezentacji wciąż pozostaje wyboista. "Wciąż istniał opór przed tym, by Latynosi prowadzili wielkie produkcje. Z każdym projektem miałam nadzieję, że mit o tym, iż 'nie damy rady', choć trochę się rozmyje".
Manifest o różnorodności i sile opowieści
W dalszej części przemówienia Lopez odniosła się do swojej najnowszej roli w adaptacji "Pocałunku kobiety pająka". Przywołała postać autora pierwowzoru, Manuela Puiga, i jego odwagę w kreowaniu złożonych queerowych bohaterów w latach 70.
"To opowieść o przetrwaniu dzięki wyobraźni, o empatii jako formie buntu i o człowieczeństwie, które wyzwala" - mówiła. Jej zdaniem historia ta jest dziś bardziej aktualna niż kiedykolwiek, bo "represja nie znika, tylko zmienia kształt".
Lopez odniosła się również do samej idei nagrody: "Równość w rozrywce to rodzaj sztafety. Ktoś podaje ci historię, rolę, szansę, a ty przekazujesz ją dalej, najlepiej jeszcze dalej".
Nawiązała przy tym do Benny'ego Mediny, producenta, który uwierzył w nią przy "Selenie". "Wziął ogromne ryzyko i odmienił moje życie" - podkreśliła.
W mocnym fragmencie podsumowała, jak rozumie swoją misję:
"Staram się wybierać historie, które pokazują pełnię tego, kim jesteśmy"
"Bez Jennifer Lopez nie byłoby Kerry Washington"
Jednym z najbardziej poruszających momentów gali była przemowa Kerry Washington. Aktorka przypomniała, że obie wychowały się w Bronksie i jako dzieci chodziły do tego samego Girls & Boys Club. Wspominała, jak obserwowanie Lopez pomogło jej uwierzyć we własne marzenia.
"Jennifer była inna. Zawsze zjawiskowa, zawsze jakby o krok przed rzeczywistością. Gdy jej gwiazda zaczęła rosnąć, nikt w naszej okolicy nie był zaskoczony - była supernową" - powiedziała.
Washington opowiadała, jak obserwowała Lopez w programie "In Living Color "i na wielkim ekranie: "Uczyła mnie, by robić miejsce w sercu i wyobraźni na rzeczy, które innym mogą wydawać się niemożliwe".
Najmocniejszy fragment jej wystąpienia szybko odbił się echem w mediach:
"To może brzmieć jak przesada, ale mówię prawdę: bez Jennifer Lopez nie byłoby Kerry Washington. A jeszcze bardziej niesamowite jest to, że jestem jedną z milionów osób, które tak się czują".
W stronę przyszłości: "Musimy dalej naciskać"
Na zakończenie Jennifer Lopez podziękowała The Hollywood Reporter i podkreśliła, że nagroda jest dla niej równocześnie wyróżnieniem i zobowiązaniem.
"To przypomnienie, jak daleko zaszliśmy, ale też ile pracy wciąż przed nami. Musimy dalej naciskać, dalej sobie wyobrażać, dalej domagać się świata, w którym każdy może zająć swoje miejsce" - powiedziała. "Opowiadajmy historie, które wyzwalają ludzi, zanim świat zrozumie, jak bardzo ich potrzebuje".









