The Voice Of Poland
Reklama

"Włosy na klacie" Małgorzaty Foremniak, "cipiciąga" i "przedłużenia penisa" Nergala

Telewizyjne konkursy talentów to nie tylko popisy wokalno-muzyczne, ale też do bólu nieprzyjemne i złośliwe opinie oceniających, spięcia i kłótnie na linii uczestnicy-jurorzy i przekraczające barierę dobrego smaku pochwały. Specjalnie dla Was wybraliśmy najmocniejsze incydenty z "Must Be The Music", "Mam talent" i "The Voice Of Poland".

Kozyra na ostro: To był jazgot

W półfinałach "Mam talent" zradykalizował się Robert Kozyra. Po bezbarwnych castingach juror postanowił wyostrzyć swoje sądy. W obie strony. Jak krytyka - to druzgocąca. Jak zachwyt - to też na całego, ekstaza, wielkie słowa. Jedną z ofiar tej taktyki był saksofonista Dawid Ciesielski, który od byłego szefa Radia Zet usłyszał:

"Nie sądzę, że jesteś zdolnym saksofonistą. Myślę, że nabrałem się na twój artystyczny luz. Dzisiaj okazało się, że jesteś bardzo przeciętny i w ogóle nie wiesz, o co chodzi w grze na saksofonie. To był jazgot. Nie jesteś zdolnym saksofonistą, jesteś po prostu efekciarzem".

Reklama

W pięty miało też pójść Magdzie Lechowskiej, którą Kozyra wdeptał w ziemię:

"Pokazała nam pani swoje pióra, ale ja dawno tak się nie wynudziłem. Nie skupia pani na sobie uwagi. Pokazała pani, że ma bardzo słaby głos i przeciętną osobowość. Popełniłem błąd, że głosowałem na panią na castingu".

Ostre słowa Kozyry spotkały się z protestem Agnieszki Chylińskiej.

Oberwało się też jurorom "X Factor"

Marta Podulka, która błyszczała w czwartej edycji "Mam talent" (ostatecznie zajęła 3. miejsce), wcześniej nie przebiła się w "X Factor". Odpadła na etapie "domu jurora". Do swojej drużyny nie wziął jej Czesław Mozil. Robert Kozyra podczas półfinału wytknął tę błędną ocenę potencjału Marty.

"Jesteś niezbyt fair, bo narażasz TVN na koszty. Oni będą musieli wysłać jurorów 'X Factora' do laryngologa, bo trzeba być głuchym jak pień, żeby nie słyszeć, że jesteś muzycznym geniuszem" - punktował Kozyra.

Zapytaliśmy niedawno Czesława Mozila o tę opinię.

- Kozyra jest strasznie inteligentnym facetem, ma wielki słuch, on zrobił tyle dobra dla polskiej sceny muzycznej ze swoją stacją... on jest samo dobro. Facet zmienił polską scenę muzyczną na lepszą. Więc ja trzymam kciuki, on jest świetnym jurorem - "zachwalał" Kozyrę Czesław podczas rozmowy z INTERIA.PL, odnosząc się do okresu, w którym Robert Kozyra szefował Radiu Zet.

Złotousta Małgorzata Foremniak

Nie zawiodła swoich fanów i antyfanów najbardziej spontaniczna, rozemocjonowana i nieprzewidywalna jurorka w polskiej telewizji - Małgorzata Foremniak. Z jej złotych myśli z wszystkich czterech edycji można by złożyć przepastną książkę. Złośliwi powiedzą, że egzaltowane zachowanie aktorki jest irytujące, a misternie tkane metafory nie mają większego sensu, ale nie da się zaprzeczyć, że "Mam talent" bez Małgorzaty Foremniak nie byłby już tym samym.

Oto zaledwie promil barwnych wypowiedzi pani Małgorzaty w czwartej edycji "Mam talent":

"Proszę panów, po panów występie dostałam takiej mocy, że urosły mi włosy na klacie".

"Ja chciałam przede wszystkim powiedzieć, że masz strasznie chude łydki".

"Jak patrzę tak na was, dziewczyny, to sobie mówię: jak to dobrze, że Pan Bóg stworzył kobietę i co tak naprawdę miał na myśli, ją stwarzając".

"Ja od razu wyobraziłam sobie, że na takiej wielkiej wieży stoję, a tam na dole taki rycerz śpiewa: laaaaa.... piękne, to było takie romantyczne, ale w pewnym momencie oczy mi wyszły z orbit, ponieważ troszeczkę fałszowałeś".

"Mam takie wrażenie, że jesteś ty, dwa metry przestrzeni wokół ciebie, i żeby do ciebie się dostać, trzeba naprawdę zapukać i poczekać aż ktoś powie: proszę wejść".

Sztaba na dywaniku

Juror programu "Must Be The Music. Tylko muzyka" przekręcił nazwisko występującej gościnnie w roli gwiazdy Sylwii Grzeszczak. Po występie wokalistki krótko podsumował przebieg odcinka, wymieniając najlepszych uczestników.

"Zjawiskowa Dominika Barabas. I zjawiskowy harmonijkarz Krzysztof Przybyszewski. A wszystkim życzę, żebyście nie musieli śpiewać takiego repertuaru, jak skądinąd zdolna Sylwia Grzeszczyk" - powiedział Adam Sztaba.

Plotkarskie serwisy donosiły później, że za swoją wypowiedź Sztaba miał trafić na dywanik u szefów stacji, którym nie spodobało się zachowanie jurora. "Adam został zatrudniony, by oceniać uczestników, a nie zaproszonych gości" - komentowała osoba zatrudniona przy programie.

Mówiło się nawet o tym, że Sztaba będzie musiał przeprosić młodą wokalistkę. Sprawa jednak wkrótce przycichła, a juror najwyraźniej nie ma zamiaru odwoływać swoich słów.

"Panie premierze, proszę zajarać"

Jedną z najbarwniejszych grup występującej w drugiej edycji show Polsatu była koszalińska grupa Raggafaya. Muzycy formacji łączącej reggae, dancehall, ska, hip hop i pokrewne bujające gatunki, nie ukrywają, że zaliczają się do sympatyków marihuany. Wystarczy posłuchać choćby utworu "Bakagenci", który zespół zaprezentował w półfinale "Must Be The Music. Tylko muzyka": "Jedno nielegalne, drugie nielegalne, ale w połączeniu jest bardzo łatwopalne" - tak rozpoczyna się tekst piosenki.

Po zejściu ze sceny jeden z muzyków Raggafayi wygłosił polityczny apel: "Panie premierze, proszę zajarać" (odcinek akurat był nadawany w dniu wyborów parlamentarnych). Nic więc dziwnego, że klimat podchwyciła Kora, która uznała, że zespół powinien pod swoje skrzydła przygarnąć Janusz Palikot (w programie wyborczym postulował legalizację "zioła").

Raggafaya apeluje do premiera:


Cipiciąga i lachon

"Cipiciąga" i "Lachon" to tytuły autorskich kompozycji grupy The Bardons, która dotarła do półfinału. Zdaniem jurora Wojtka "Łozo" Łozowskiego szczególnie "Cipiciąga" jest słowem, które ma szansę pójść w Polskę. Adam Sztaba z kolei z naciskiem dodał, że to jest "cipiciąga, a nie cipociąga". O ile w przypadku pierwszego występu zespół zebrał komplet głosów na "tak" od czwórki jurorów, to "Lachon" spotkał się ze zmasowaną krytyką.

"Stwierdzenie jak wyrwać lachona mnie obraża" - skomentowała zniesmaczona Kora, zaznaczając, że tekst piosenki jest "niestety obrzydliwy". "Rymy częstochowskie" - to inny z głosów jurorów.

Najwyraźniej publiczność była podobnego zdania, bo The Bardons pożegnali się z programem.

Zachwyt jurorów nad "Cipiciągą" The Bardons:


"Prywatny problem" i "męczenie konia"

"The Voice Of Poland" od początku miał być programem, w którym stawia się na pozytywny przekaz i dodatnie emocje. Nie oznacza to, że w show zabrakło krytyki, czasami nawet ostrej i złośliwej. Dominował w tym Adam 'Nergal' Darski, ale najbardziej szokująca była pełna złości wymiana zdań pomiędzy Anią Dąbrowską, a skrytykowanym przez jurorkę Mateuszem Krautwurstem z zespołu Kayah.

"Niepotrzebnie się popisujesz, to była nadinterpretacja. Brakowało czystych emocji, one były zagrane. To zmierza donikąd" - tak wokalistka oceniła wykonanie przez Mateusza Krautwursta piosenki Ostatni" z repertuaru Edyty Bartosiewicz. Uczestnik programu nie wytrzymał i zaatakował jurorkę.

"Ja myślę, że masz ze mną prywatny problem, szczerze mówiąc" - Mateusz Krautwurst rzucił w kierunku Ani Dąbrowskiej, która zaskoczona zaprzeczyła. "Znam cię jako artystkę, znam twoją pierwszą płytę, znam twoją rolę w 'Idolu' i wiem, że odpadłaś dość szybko" - wyrzucał jurorce wokalista z grupy Kayah, jeszcze raz zaznaczając, że jurorka "ma z nim problem".

"Możesz mnie teraz próbować dotknąć prywatnie, ale to się nie uda. Ja tobie dobrze życzę, ale życząc ci dobrze, muszę cię krytykować" - odpowiedziała Ania Dąbrowska.

Zobacz sprzeczkę Ani Dąbrowskiej i Mateusza Krautwursta:


Dodajmy, że Ania Dabrowska była bohaterką innej niesławnej wypowiedzi, kiedy to występ swojej podopiecznej Oli Galewskiej, która wykonała "Hey Ya!" OutKast, określiła słowami: "przemęczyła konia". "Ola nie nauczyła się ode mnie wiele, bo nie dała mi szansy" - stwierdziła piosenkarka, którą Ola Galewska w jednym z materiałów filmowych określiła słowem: "treserka".

Na pytanie prowadzącego Huberta Urbańskiego, czy to już koniec nauki, Ania Dąbrowska odpowiedziała: "Koniec nauki nastąpił już wcześniej. Ola sobie tutaj lata, tak ja chce. Niestety, rezultaty są takie, że trochę przemęczyła konia w tej piosence jak dla mnie" - ostro dodała wokalistka, kiwając z dezaprobatą głową.

Ktoś tu jest nieszczery?

Najbardziej wyważona i delikatna w swoich opiniach Kayah również miała "swój dzień". W trakcie jednego z odcinków "The Voice Of Poland" jurorka, ku zaskoczeniu pozostałych oceniających i telewidzów, ostro zaatakowała Aresa Chadzinikolau, którego wcześniej chwaliła i podkreślała, że jego występy emanują pozytywną energią.

"Jesteś bardzo kolorowy, bardzo pozytywny, bardzo potrzebny w tym programie, ale śpiewać nie umiesz. Mam z tobą problem od samego początku. Jesteś wspaniały i cudowny, ale muzycznie mnie to w ogóle nie przekonuje" - tymi słowami Kayah podsumowała wykonanie przez Aresa Chadzinikolau przeboju "Billionaire" Travisa McCoya. Wokalistka dodała również, że miała "poczucie winy", gdyż z "The Voice Of Poland" odpadały - jej zdaniem - zdolniejsze od Aresa osoby, a jemu udawało się awansować dalej. Zaskoczony uczestnik show nie stracił jednak rezonu i zarzucił Kayah, że wcześniej pozytywne opinie artystki na temat jego występów musiały być nieszczere.

Zobacz ostrą wypowiedź Kayah na temat Aresa (odpowiedź wokalisty została niestety "ocenzurowana" przez TVP):


Już po programie Kayah tłumaczyła na Facebooku, że tego dnia była przeziębiona i jej nie do końca zrozumiałe dla widzów opinie były wynikiem choroby.

"Przedłużenie mojego penisa"

Ten, który najwięcej i najczęściej krytykował, był również sprawcą najbardziej pamiętnej pochwały. W jednym z odcinków Nergal określił swojego podopiecznego Damian Ukeje słowami: "przedłużenie mojego penisa". Stało się to po tym, jak wokalista brawurowo wykonał "Smells Like Teen Spirit" Nirvany. To będzie bez wątpienia jeden z najbardziej pamiętnych momentów pierwszej edycji "The Voice Of Poland".

"Co robią faceci, którzy chcą podratować swoją męskość? Kupują sobie auto. Ja nie potrzebuje nowego auta, bo się tutaj realizuję dzięki tobie. Damian, jesteś w tym programie przedłużeniem mojego penisa" - stwierdził Nergal, wzbudzając aplauz na widowni i śmiech jurorów. "Już wiemy, komu długości brakuje" - dorzucił złośliwie Andrzej Piaseczny, docinając - jak zwykle - Nergalowi.

Nergal w swoim stylu chwali Damiana Ukeje:


Zebrali: Michał Boroń, Michał Michalak i Artur Wróblewski

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy