Reklama

Tom Jones o Internecie

Catherine Tasca, francuska minister kultury i komunikacji, otworzyła w niedzielę, 21 stycznia, w Cannes 35. Targi Muzyczne MIDEM 2001. Przy okazji tej jednej z najważniejszych we Francji imprez, zorganizowano specjalną sesję poświęconą promocji francuskich artystów za granicą oraz wieczorny koncert pod hasłem "France Influence". Wzięło w nim udział sporo gwiazd, w tym weteran Tom Jones, który na specjalnej sesji powiedział m.in. co sądzi o Internecie.

Catherine Tasca,  francuska minister kultury i komunikacji, otworzyła w niedzielę, 21 stycznia, w Cannes 35. Targi Muzyczne MIDEM 2001. Przy okazji tej jednej z najważniejszych we Francji imprez, zorganizowano specjalną sesję poświęconą promocji francuskich artystów za granicą oraz wieczorny koncert pod hasłem "France Influence". Wzięło w nim udział sporo gwiazd, w tym weteran Tom Jones, który na specjalnej sesji powiedział m.in. co sądzi o Internecie.

Wieczorny koncert, połączony z wręczeniem NJR Music Awards, czyli nagród francuskiej sieci radiowej NJR, rozpoczął Jones, śpiewając z playbacku swój wielki zeszłoroczny przebój "Sex Bomb". Wokalista wypowiedział się przy okazji wspomnianej wcześniej sesji, na temat roli, jaką odgrywa w promocji muzyków Internet.

"Nie wiem wiele o Internecie, nie jestem 'komputerowcem'. Te maszyny są potrzebne, ale sam nie korzystam z komputera. Oczywiście, muzyka w Internecie powinna być kontrolowana, autorzy muszą mieć zapewnione wynagrodzenia. Muzyka powinna być zabezpieczona przed kradzieżą. Jeśli będzie dostępna w sieci za darmo, ludzie przestaną kupować płyty. Stowarzyszenia twórców i muzyków powstały przecież kiedyś po to, by chronić nasze prawa" - odpowiedział na pytanie wysłanników "Rzeczpospolitej" legendarny piosenkarz.

Reklama

Tom Jones wypowiedział się także na temat zmian, jakie zaszły w ostatnich latach w muzycznym biznesie. W tej kwestii zwrócił uwagę przede wszystkim na nowe technologie.

"W samym studiu, kiedy nagrywam 'na żywo', nie czuję żadnej różnicy, bo mikrofony są te same od lat. Zmieniło się wyposażenie pomieszczenia realizatorów dźwięku i podejście do brzmienia. Duża konkurencja wymusza stałe dążenie do oryginalności. Kiedy nagrywałem 'Sex Bomb', śpiewałem tylko z akompaniamentem pianisty. Później dodane zostały inne instrumenty elektroniczne i perkusyjne. Aranżacja powstawała w procesie produkcji nagrania. To dobra metoda, bo można się skoncentrować na jednej rzeczy, później na innej, np. partii klawiszowej, sekcji rytmicznej, zbudowaniu tła" - dodał Jones.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: koncert | Tom Jones | jones | Thomas John Woodward | Tom
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy