Reklama

Sprzedaż płyt: Najgorsze wyniki w historii

Słuchacze nie kupują już albumów z muzyką, niezależnie od nośnika.

Każde notowanie listy "Billboardu" to nie tylko ranking najbardziej popularnych w danym momencie artystów w USA, ale również najbardziej miarodajny papierek lakmusowy dla całego rynku fonograficznego.

Najnowsze zestawienie przynosi niewesołe wieści dla artystów i wytwórni płytowych. W ciągu tygodnia w Stanach Zjednoczonych rozeszło się 4,05 mln egzemplarzy płyt muzycznych. To najgorszy wynik, od kiedy prowadzone są szczegółowe pomiary, a więc od 1991 roku.

W pierwszej połowie 2014 roku sprzedano w Stanach 129,19 mln płyt. To aż o 23 mln mniej niż w połowie 2013 roku!

Reklama

Dodajmy, że liczby te obejmują również sprzedaż albumów w wersji cyfrowej, np. poprzez iTunes. Nie jest zatem tak, że spadki wynikają ze zmierzchu nośnika CD. Są raczej odzwierciedleniem ogólnego trendu, polegającego na tym, że odbiorcy coraz rzadziej są zainteresowani kupowaniem i odsłuchiwaniem całych albumów z muzyką.

Warto też spojrzeć na rynek w szerszej niż roczna perspektywie. W ciągu 10 lat (od 2003 do 2013 roku) wartość amerykańskiego rynku płytowego spadła aż o osiem miliardów dolarów!

Niepoprawną optymistką pozostaje wokalistka Taylor Swift, która w szeroko komentowanym artykule dla "The Wall Street Journal" polemizuje z tezą, jakoby fonografia umierała, a albumy traciły na znaczeniu.

"Wartość albumu jest i nadal będzie rezultatem tego, jak dużo serca i duszy artysta włożył w swoją pracę" - przekonuje Taylor Swift.

"W rozmowie o spadającej sprzedaży albumów chciałabym wskazać, że ludzie nadal kupują albumy, ale po prostu kupują ich tylko kilka. Kupują tylko te, które trafiają w ich serce. Wydać multiplatynowy album jest dziś trudniej niż 20 lat temu, ale to powinno nas, artystów, motywować" - uważa piosenkarka.

(mim)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: sprzedaż płyt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy