Reklama

Najlepsze utwory 2008

Alicia Keys, Jack White - "Another Way To Die"

Nie da się ukryć - utwór kontrowersyjny, przez jednych uważany za najgorszą piosenkę w historii filmów o Bondzie, przez innych za najlepszą. Dla mnie utwór skomponowany przez Jacka White'a jest dowodem na to, że stwierdzenie "wszystko już było" nie zawsze się sprawdza w przypadku muzyki. "Antoher Way To Die" to niesamowicie oryginalne i dynamiczne dzieło stworzone w poprzek większości wyróżnianych gatunków muzyki rozrywkowej. Oprócz fantastycznej aranżacji warto również zwrócić uwagę na wokal obojga wykonawców - Keys i White w ani jednym miejscu nie przedobrzyli, a jednocześnie potrafili poszaleć i wciągnąć w pokręcony świat tego utworu.

Reklama

Coldplay - "Viva La Vida"

Odważna rytmika, świetna sekcja smyczkowa i cudownie rozbłyskujący refren. Od czasu do czasu pojawia się chórek - zawsze idealnie wyważony i wpasowany w klimat. Chris Martin już od lat uwodzi swoim głosem, w "Viva La Vida" również zrobił z niego świetny użytek. Coldplay to zespół, który potrafi być jednocześnie przebojowy i odkrywczy. I choć wielu określa go dziś jako "najbardziej przereklamowaną formację świata", ich piosenki - jak na złość - nie schodzą poniżej pewnego poziomu.

Duffy - "Mercy"

Słodki skrzek Duffy okazał się jednym z najlepszych debiutów 2008 roku. "Mercy" to tzw. retro-pop, którym wokalistka posługuje się bardzo umiejętnie. Piosenka jest przede wszystkim płynna, podążające za sobą dźwięki świetnie współgrają i potrafią brawurowo wyciągnąć znudzone kolejnymi piwami towarzystwo na parkiet.

Metallica - "The Day That Never Comes"

Amerykańska Metallica udowodniła albumem "Death Magnetic", że ma się świetnie. Co prawda, James Hetfield dawną, głęboką barwę głosu stracił już niemal zupełnie (a mówią, że to alkohol szkodzi; okazuje się, że jego brak również), ale nadal potrafi napisać świetny tekst i przekazać swoim wokalem kryjące się za nim emocje. Utwór "The Day That Never Comes" czyli ballada, która przeistacza się w pasjonującą burzę gitar i perkusji, to nawiązanie do takich przebojów jak "One" czy "Fade To Black". Nie należy jednak określać tej piosenki odcinaniem kuponów czy powielaniem przez zespół własnych pomysłów. "The Day That Never Comes" to utwór Metalliki dojrzałej, doświadczonej przez burzliwe losy, to utwór momentami dostojny, refleksyjny, a momentami spontaniczny i wściekły.

Morcheeba - "Enjoy The Ride"

Pokażcie mi piosenkę, w której instrumenty mają piękniejsze brzmienie. Piękny jest również wokal Judie Tzuke, która gościnnie zaśpiewała ten utwór. "Enjoy The Ride" to podróż urokliwa, błoga, a także intrygująca.

Guns N' Roses - "Chinese Democracy"

Singel, którym Axl Rose przypieczętował powrót Guns N' Roses po 14 latach prac nad nowym albumem. Utwór "Chinese Democracy" zaczyna się długim, nieco tajemniczym wstępem, po którym rozbrzmiewają świetne, hardrockowe riffy, zaskakująco niski wokal rudowłosego piosenkarza oraz imponująca, porywająca solówka. Całość jest mocna, spójna i zapadająca w pamięć. Takiego rocka brakowało w ostatnim czasie.

Gabriella Cilimi - "Sweet About Me"

Co za głos! 17-letnia Australijka nie dość, że została wyposażona w niesamowitą barwę, to jeszcze korzysta z niej w sposób niezwykle dojrzały. "Sweet About Me" to nienachalna, akustyczna aranżacja, która usuwa się w cień, by dać w pełni rozbłysnąć doskonałej melodii i wspomnianemu wokalowi. O tej piosence z pewnością można powiedzieć, że to jeden z najprzyjemniejszych utworów miającego roku. Już teraz śmiało porównuje się Cilmi do Amy Winehouse, również z powodu zamiłowania do używek.

Garou - "Stand Up"

Okazuje się, że i po angielsku Garou jest w stanie pokazać klasę. "Stand Up" wyróżnienie należy się nie tylko za świetny kontrast, jaki tworzą melodyjne zwrotki i agresywny, zbuntowany refren. Imponuje również (a może przede wszystkim) teledysk nakręcony przez popularnego kanadyjskiego fotografa Raphaela Mazzucco; klip jest niesamowicie zmontowany i idealnie komponuje się ze słowami utworu.

Rihanna - "Take A Bow"

Choć ballada Rihanny rewolucją nie jest, powinna wylądować w podręczniku "Jak pisać przeboje". W "Take A Bow" wszystko jest na swoim miejscu, Rihanna śpiewa bezbłędnie, słychać, że utożsamia się z tekstem. Produkcyjnie utwór jest zrealizowany na najwyższym poziomie i można tylko żałować, że w Polsce nie ma nikogo, kto potrafiłby robić tak dobry pop. A Rihanna, wobec słabej płyty Britney Spears, przejmuje niniejszym tytuł księżniczki muzyki popularnej.

Teraz Polska

Popularne stacje radiowe nie dają nam zbyt wielkiego pola manewru i trudno tu chwalić pod niebiosa któregoś z polskich "topowych" wykonawców. Na drugim biegunie mamy alternatywę, ale nie wypada wyróżniać utworów, które słyszało 60 osób. Gdzieś między jednym a drugim biegunem potrafili zaskoczyć Janusz Radek z poetycką piosenką "Kiedy u... kochanie" oraz Czesław Mozil z "Maszynka do świerkania". Brawa dla obu panów za świeże, inspirujące i oryginalne dzieła.

Michał Michalak

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rihanna | piosenki | utwory
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy