Reklama

Najlepsze cytaty 2008

O.S.T.R. o "piosenkarce":

- W Polsce nie ma masowej sprzedaży płyt. Mówimy tutaj o tym, że jest publiczność, która śledzi nie muzykę tych ludzi, tylko wartość seksualną. Umówmy się, że taka osoba powinna jasno powiedzieć, że nie jest piosenkarką. Tylko od czasu do czasu pojawia się na rozkładówce "Playboy'a", bierze za to kasę. Robi jeszcze jakieś tutti-frutti show w telewizji z pokazywaniem cycków po 23. Jest już jedna Paris Hilton. Dlaczego nie możemy mieć następnej? Tak jest z wieloma artystami, którzy nie potrafią sobie powiedzieć: "Kurde, nie nadaję się do tego. A wszystko, co zarobiłam, to na swoim biuście".

Reklama

Piotr Rubik o dziennikarzach i mediach:

- W przeszłości Robert Leszczyński był dość krytycznie nastawiony do mojej muzyki, mimo że się znamy, szanujemy. To jest dla mnie duży powód do satysfakcji, że ludzie, którzy na co dzień robią i cenią zupełnie inną muzykę, przekonali się do tego, co im zaproponowałem. Robert Leszczyński potrafił otwarcie powiedzieć, że to mu się spodobało i mimo że wcześniej był na nie, teraz jest na tak. Często zdarza się tak, że spotykam dziennikarzy, którym moja muzyka się nie podoba i dziwią się, że ja do nich podchodzę i z nimi rozmawiam bez żadnej złości czy żalu. To jest najlepszy sposób, żeby zmienić o kimś myślenie. Zobaczyć, jaki ten człowiek jest naprawdę. Ja potrafię uszanować to, że ktoś ma odmienne zdanie.

Justyna Steczkowska również o dziennikarzach i mediach:

- Wiem, co jest dla mnie w życiu najważniejsze. Nic nie przebije tego, jak bardzo kocham swoje dzieci i swoją rodzinę. Nawet - przepraszam - głupie media. Nie mówię oczywiście o wszystkich mediach. Ale o tych, które non stop starają się mnie przyłapać na jakimś romansie, który nie istnieje. Nie udało im się zniszczyć mojego szczęścia przez 10 lat, a zwłaszcza przez kilka ostatnich, kiedy to wszystko tak bardzo się zmieniło. Wiem, co jest dla mnie ważne, co jest mniej ważne i co jest zupełnie nieważne.

Łukasz Zagrobelny przed występem na festiwalu w Opolu:

- Czym zaskoczę publiczność? Ściągnę spodnie!

Ewelina Flinta o fenomenie programów telewizyjnych z udziałem celebrities:

- Ludzie lubią oglądać swoich ulubieńców, którzy zmagają się w innych konkurencjach. Ale są też tacy, którzy czekają, aż komuś się noga powinie. Chyba jednak to jest zwykła ciekawość ludzi, jak te gwiazdy poradzą sobie z nowym zadaniem.

Sascha Pierro (Marquess) też o fenomenie, ale telewizyjnych konkursów talentów:

- Mam mieszane uczucia odnośnie tego typu programów. Nie podoba mi się, kiedy cztery osoby siedzą przy jednym stoliku, są to zazwyczaj producenci muzyczni lub ludzie z wytwórni płytowych, i mówią komuś: "Wygrałeś i jesteś gwiazdą". Nie podoba mi się to, bo przecież nie można zostać muzyczną gwiazdą, występując w programie telewizyjnym! Gwiazdą zostaje się po latach ciężkiej pracy, a nie poprzez jeden program telewizyjny. Jak później wygląda kariera tych gwiazd? Wygrywają show, wydają jeden singel, który trafia czasami na szczyt listy przebojów. Drugi singel nie radzi sobie już tak dobrze, płyta w ogóle się nie sprzedaje... A ludzie zajmują się kolejną edycją konkursu i czekają na kolejną "gwiazdę".

Tola Szlagowska (Blog 27) o sprawach ostatecznych:

- Dla mnie śmierć po prostu istnieje, tak samo jak na przykład miłość. Jak o tym pamiętam, jest mi łatwiej, przestaję się dołować i myślę: "Wake up, leave the shit behind...", i po prostu wystarczy coś zrobić, żeby było fajnie, zrobić to, czego się naprawdę chce i o czym się marzy.

Alicja Boratyn o ostatecznym odejściu z Blog 27:

- Z zespołu odeszłam, gdyż nie czułam się w tym swobodnie. Ja to traktowałam jako dobrą zabawę, choć oczywiście było to też duże doświadczenie, nauka i wiele z tego wyniosłam. Jednak, jeśli mam możliwość i jestem na tyle odważna, żeby zrobić coś swojego, to postanowiłam tego spróbować.

Robert Gawliński o bardzo rock'n'rollowych początkach Wilków:

- Mogę nawet zaryzykować tezę, że pierwsze kilka lat Wilków żyliśmy tak szybko, jakbyśmy przeżyli 20. Na pewno są przemyślenia...

Mark Eitzel (American Music Club) o wyborach prezydenckich w USA:

- Amerykańska wersja wolności, którą proponujemy światu to zagłada, ludobójstwo, apokalipsa... Takie tam rzeczy... A już na poważnie, to niestety nasz kraj zamiast szerzenia pokoju wyróżnia się takimi okropieństwami. Czy nowy prezydent to zmieni? Nieee... Korporacje trzymają rękę na pulsie i przy okazji na dupie każdego amerykańskiego polityka. Nie ma szans na to, by korporacje kiedykolwiek straciły władzę.

Justin Sullivan (New Model Army) o byłym rządzie PIS-LPR-Samoobrona:

- Uważam, że dobrze się stało dla Polski, że ta prawicowa katolicka partia była przez moment u władzy. Tak samo dobrze stałoby się, gdyby islamscy fundamentaliści przez moment rządzili w Egipcie. Niech ludzie zobaczą, że są tak samo skorumpowani jak wszyscy politycy. Choć wygadują coś innego. Władza korumpuje ludzi bez względu na ich przekonania. I kiedy rządzą, do ludzi dociera uniwersalna prawda: wszyscy politycy są skorumpowani i nieuczciwy.

Wojciech Łuszczykiewicz (Video) też politycznie - o niesławnej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego na temat internautów:

- Szanowny panie eks-premierze. Jesteśmy oburzeni. To nieprawda, że internauci oglądają filmy erotyczne w sieci i piją piwo. To nieprawda. Bo nie tylko! Oglądają też zdjęcia erotyczne, oglądają zdjęcia erotyczne razem, w parach i osobno, piją piwo, wódkę, wino i różne inne rzeczy. Także uważamy, że internauci zostali pokrzywdzeni i ich grono zostało znacznie zawężone.

Ross Godfrey (Morcheeba) również o internecie:

- Sieć jednocześnie nam bardzo pomogła i zrujnowała życie (śmiech). Ciężko mi powiedzieć, bo nie mogę się zdecydować. Z jednej strony uwielbiam sieć, z drugiej strony jako artysta czuję się pokrzywdzony. Bo internet zabiera nam, profesjonalnym artystom, siłę w postaci pieniędzy. I nie chodzi mi tu o fakt, że nie stać mnie na piątą limuzynę. Dla mnie pieniądze są potrzebne, by móc tworzyć. I zabierana nam siła trafia w ręce anonimowych indywiduów i amatorów. To wstyd, że przez dwa tysiące lat budowaliśmy tak wspaniałą, kompleksową kulturę, a w ciągu 5 lat została ona prawie całkowicie zniszczona przez internet.

Janusz Radek o Dodzie i Feel:

- Ci, którzy robią popową muzykę, jak Feel czy Doda, są atakowani przez masy gadających głów, że to papka, g**no. Ja uważam, że jeżeli są odbiorcy, którzy przychodzą na ich koncerty, to jest to w porządku. Kwestia gustu. Nie znoszę pretensji wszystkich tych, którzy piszą skomplikowane teksty i uważają, że nie są to teksty dla zwykłych ludzi, czyli głupiej tłuszczy. A jedynie ta wysublimowana tkanka społeczna, do której sami należą, może coś zrozumieć. Taka postawa wynika z kompleksów.

Mieszko (Grupa Operacyjna) o Dodzie i Michale Wiśniewskim:

- Nasze piosenki to emocjonalna reakcja na to, z czym się stykamy. Śmiem twierdzić, że takie zjawiska jak Doda, Michał Wiśniewski to są normalni ludzie, ale funkcjonują jako byty popkulturowe, medialne. Doda to jest normalna kolesiówka, którą można spotkać, uścisnąć jej rękę czy dostać od niej w nos, ale funkcjonuje również jako określony obraz w naszych umysłach. Dla mnie Doda i Michał Wiśniewski są równie realni jak postacie z moich ulubionych filmów.

Michał Wiśniewski o Michale Wiśniewskim:

- To dziwne uczucie, ale jestem przyzwyczajony do bycia outsiderem, do tego, że jestem obcy wśród tłumu. Chyba zaczęło mi to w pewnym momencie odpowiadać. Nie muszę w tym piekiełku z całą resztą bić się o kawałek skórki chleba. To dobrze.

Maryla Rodowicz o ulubionych samochodach marki porsche:

- Są... niewygodne (śmiech). Bardzo niewygodne! Właściwie to trzeba się położyć na ziemi, by do niego wsiąść. Trzeba mieć też silne mięśnie brzucha, żeby z niego wysiąść. Bo siedzi się prawie na ziemi. A drzwi są bardzo długie - bo to jest dwudrzwiowy samochód. Także trzeba te ciężki drzwi otworzyć, wystawić nogę, napiąć wszystkie mięśnie, by z porsche się wydobyć ... Ale w między czasie to jest sama przyjemność. Inna niewygoda to bardzo mały bagażnik. Mieszczą się tam tylko moje zakupy spożywcze. Polskie drogi to nie jest najlepsze miejsce dla tego typu samochodów. Ale mam takie wybrane odcinki, gdzie mogę "depnąć". A najważniejsze w porsche jest przyspieszenie. To jest właśnie to, za co ten samochód kocham. I chyba każdy, kto siedział albo siedzi w tym aucie. Jak się stoi na światłach, to... wszystko zostaje w tyle (śmiech).

Krzysztof Krawczyk o Maryli Rodowicz, disco polo i Krzysztofie Krawczyku:

- Czuję silne emocje w stosunku do Maryli Rodowicz! Ona zawsze była dla mnie wzorem, jak walczyć, jak się nie poddawać. Zaczęła mnie denerwować. Ona śpiewa, śpiewa, sukces za sukcesem, a ja występuję w jakimś "Disco Relaksie". Zastanawiałem się: "Co ja tutaj robię?". No i pojawił się jak anioł z nieba ten Goran Bregović, który wykopał wszystkie drzwi, które były pozamykane. Nagle okazało się, że Krawczyk dalej śpiewa i końca nie widać (śmiech)!

Piotr Kupicha (Feel) o... a zresztą przeczytajcie sami:

- Żona czasami mówi mi: "Jelonku"...

Stuart Braithwaite (Mogwai) o Arturze Borucu:

- Pamiętam mecz na Ibrox Park [stadion Glasgow Rangers, odwiecznego przeciwnika Celtic], kiedy Celtic przegrali z Rangers. Każdy był zawiedziony i wkurzony. Ale nie Artur. On po prostu wziął flagę Celtic z napisem "Mistrzowie", bo przecież zdobyliśmy ostatnie mistrzostwo Szkocji, i po prostu przebiegł sobie przed sektorem najzagorzalszych fanów Rangers (śmiech). To było niesamowite. W momencie fani Celtic przestali się smucić i zaczęli bawić się, jakbyśmy co najmniej wygrali ten mecz 3:0. Byliśmy z niego tacy dumni!

Anita Lipnicka o sukcesie duetu z Johnem Porterem:

- Nasz fenomen polegał na tym, że dwa światy się ze sobą zderzyły. Wydaje mi się, że przez te sześć lat podnieśliśmy standardy jeśli chodzi o tak zwaną muzyką popularną, bo mimo wszystko to, co robimy, się sprzedaje. Jest mnóstwo ludzi, którzy mają wyższe oczekiwania i chcą czegoś więcej niż Dody Elektrody. I to jest cała rzesza zaniedbanej publiczności, zaniedbanej przez media, komercyjne radiostacje, publiczną telewizję. Tam jest jednak bieda z nędzą, jeśli chodzi o kulturę.

A okazuje się, że Polacy są naprawdę wrażliwi i chcieliby czegoś fajnego posłuchać. Nam się udało spotkać z tą publicznością. Naprawdę fajne twarze przychodzą na nasze koncerty, widzimy się z tymi ludźmi i to zupełnie inna publiczność od tej, która przychodziła na koncerty Varius Manx. Już we mnie nikt nie rzuca pluszowymi misiami.

Daniel Ash (Bauhaus) o rocku progresywnym:

- Sex Pistols podobali mi się to także z tego powodu, że ich muzyka była policzkiem dla tych wszystkich przerysowanych i wydumanych zespołów progresywnych. Myślę, że Yes jest najgorsze z całej tej "paczki". Ich muzyką można mnie torturować. Nie znajduję w niej nic interesującego. Tego nie da się po prostu słuchać. Zero seksapilu, nic... Ich muzyka jest tak rozpięta, że nie można o niej nic powiedzieć jak tylko przerysowane, pseudointeligenckie bzdury. To kojarzy mi się z taką sytuacją z młodości - pewnie każdy coś takiego przeżył. Mianowicie na imprezach jest grupa brodatych kolesi, którzy w kuchni pieprzą jakieś bzdury o polityce. A cała reszta stara się poderwać dziewczyny. I właśnie ci goście w kuchni to fani Yes.

Piasek o tabloidowych "wyciekach kontrolowanych":

- Istnienie w wymiarze popularności jest zawsze pewną formą, jeśli nie oszustwa, to kreacji. Wielu ludzi się do tego nie przyznaje. Uczciwość każe powiedzieć, że jeżeli ktoś odwiedza portale, zwłaszcza te różowe, to gwarantuję mu, że większość tych informacji jest kreowanych przez artystów na własne potrzeby. To jest chęć osiągnięcia popularności poprzez działania kompletnie nie mające nic wspólnego z ich wartością, z tym, co potrafią robić. Każdy po drugiej strony monitora musi zadać sobie pytanie, czy chce, by to przez jego okno zaglądano mu do środka. Bycie osobą rozpoznawalną wymaga pewnej dozy ekshibicjonizmu. Każdy z nas jest ekshibicjonistą. Jeżeli za chwilę tu i ówdzie ukaże się wiadomość, jakiego koloru noszę majtki i czy to przypadkiem nie są stringi, to wiedz, że takie informacje są w 90% kreowane przez artystów.

Natalia Lesz o polskim show biznesie:

- Cały show biznes jest w Polsce trochę zaściankowy, jak powiedziała Agnieszka Chylińska. Nie piłam z nikim wódki, byłam przez parę lat w Ameryce, przez co niektórzy mnie nie lubią.

Maciej Maleńczuk jak zwykle kontrowersyjnie:

- Moda na beaty bija. Wszyscy wracają do żywych perkusistów. Może tylko obecne pokolenie 25-latków zostało wykastrowane i pozbawione możliwości obcowania z żywą muzyką. Wpakowali się w clubbing i uważają, że gitary nie są "cool". Mnie się wydaje, że takie podejście nie jest już "cool". "Very cool" jest zatańczyć z dziewczyną. I nie piep***ć się w tańcu. Zawsze powtarzam, że ja się w tańcu nie pier***ę. Chciałbym móc podejść do obcej kobiety, wziąć ją w pół i w tańcu zakręcić. Tak nie można zrobić w dzisiejszych czasach, bo dostaniesz w pysk albo kosę od jej znajomych. Jej koledzy będą myśleć, że nie chcesz z nią tańczyć, ale spółkować, kopulować i rozmnażać się. Co jest zgodne z duchem naszego katolickiego kraju. Bo my możemy kopulować tylko wtedy, kiedy chcemy mieć dzieci. W ten sposób nigdy normalnie nie zatańczymy. Zresztą to prawda, że trudno tańczy się w długiej sutannie. Plączą się nogi. Chciałbym zresztą zobaczyć księdza w tańcu.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: porsche | muzyka | Michał Wiśniewski | koncerty | Feel | publiczność | Celtic | show | śmiech | cytaty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy