Maryla Rodowicz przegrała proces
Maryla Rodowicz musi zapłacić 37 tys. zł Aleksandrze Przymanowskiej, wdowie po Januszu, autorze książki i scenariusza serialu "Czterej pancerni i pies", za wykorzystanie w swoim teledysku scen z tego filmu - orzekł w czwartek warszawski sąd apelacyjny.
Takie jest prawomocne zakończenie trwającego od 2003 r. cywilnego procesu o ochronę praw autorskich, jaki wdowa po pisarzu, autorze tej popularnej w PRL książki i scenarzyście serialu telewizyjnego, wytoczyła znanej piosenkarce. Sąd apelacyjny zmienił wyrok sądu I instancji, który w zeszłym roku żądania Przymanowskiej oddalił.
W czwartek, 27 października, sąd stwierdził, że piosenkarka, która wykonywała w 2002 r. piosenkę "Marusia" inspirowaną serialem, powinna była uzyskać od Przymanowskiej zgodę na wykorzystanie w teledysku do piosenki scen z serialu - a tego nie uczyniła.
Z tego powodu sąd nakazał Rodowicz zapłacenie Przymanowskiej 10 tys. zł zadośćuczynienia za krzywdę doznaną z tytułu braku tej zgody i 27 tys. zł odszkodowania. Do obu kwot należy doliczyć odsetki od 2003 r.
W nostalgicznym teledysku Maryla Rodowicz śpiewa: "A my, choć Szarik już padł/ Wciąż nie jesteśmy na tak!/ A przecież Janek, nasz Bond/ Tak bardzo kochał ją/ Marusia, Marusia, maja, maja/ Marusia, Marusia, lublju tiebia...".
Piosenkarka pojawia się w teledysku ucharakteryzowana na filmową narzeczoną czołgisty Janka Kosa - Marusię Ogoniok - w mundurze radzieckiej sanitariuszki, hełmofonie lub berecie z pięcioramienną gwiazdą. Ujęcia z artystką przeplatają się z fragmentami serialu na motywach książki Przymanowskiego. Filmowi Janek, Grigorij, Gustlik i pies Szarik zostali "wmontowani" w teledysk w taki sposób, by mogło się wydawać, że "Marusia-Rodowicz" występowała w oryginalnym serialu.
W procesie ustalono, że gdy powstawał teledysk, TVP nie miała praw do dysponowania serialem; posiadała je wdowa po zmarłym w 1988 r. Januszu Przymanowskim i o zgodę do niej się nie zwracano, a Maryla Rodowicz i twórcy teledysku dokonali zapożyczenia - na które powinni mieć zgodę, w przeciwieństwie do tzw. utworów inspirowanych, na emitowanie których taka zgoda nie jest wymagana.
"Sąd podkreślił też, że dla przyznania zadośćuczynienia nie ma znaczenia fakt, że krzywda zaistniała po śmierci autora i zadośćuczynienie to należy się właścicielowi naruszonych praw autorskich" - poinformował PAP drugi prawnik Przymanowskiej, mec. Krzysztof Czyżewski.
Zobacz rzeczony teledysk Maryli Rodowicz: