Doja Cat wprost o specyficznej relacji z fanami. "Nie mam żadnych granic"
W najnowszym wywiadzie, tuż po premierze albumu "Vie", Doja Cat zdradziła, jak wygląda jej relacja z fanami w kontekście stawiania granic. "Irracjonalny strach" - zdradziła.

Doja Cat wydała 26 września br. album "Vie", który nawiązuje do motywów lat 80., syntezatorów i rozrywkowego sznytu. Projekt promują takie utwory jak "Jealous Type", trendujący na TikToku "AAAHH MEN!" czy "Gorgeous". W ramach promocji artystka udziela obecnie wielu wywiadów. Z Angie Martinez porozmawiała między innymi o relacji z fanami, strachu i doświadczeniach z nieplanowanymi społecznymi kontaktami.
Doja Cat szczerze o publicznych kontaktach. "Miałam naprawdę duży problem z wyznaczaniem granic"
"Jeśli czuję, że ludzie mogą podejść do mnie i albo wziąć mnie za ramię, albo przytulić, albo pocałować w policzek, albo wręczyć mi prezent, wiem, że dałam im na to przyzwolenie. W mojej głowie wygląda to tak, jakby ktoś szarpał mnie za skórę, wyrywał mi włosy i szarpał ubrania. To dla mnie piekło. A to oznacza, że nie mam żadnych granic. Musiałam je wyznaczyć..." - przyznała raperka.
"Zazwyczaj mówię: 'Tak, chodź, przytul, dotknij albo weź, co chcesz'. Miałam naprawdę duży problem z wyznaczaniem granic. Kiedy zobaczyłam, jak wirusowo to się wszystko rozprzestrzeniło, pomyślałam, że to znaczy: dobra, wszyscy, teraz wasza kolej. I często myślałam, że jeśli wyjdę z domu, coś mi się stanie. Irracjonalny strach. Wszystko oparte na moich osobistych doświadczeniach" - dodała, nawiązując do niekomfortowej sytuacji z jednym z jej fanów. O co poszło?
Zobacz również:
Wszystko zaczęło się TikToku - fan Doji, Pablo Tomayo, podzielił się na platformie momentem ze spotkania z gwiazdą. Mężczyzna dał jej swoją koszulkę i przytulił, a raperka z uśmiechem przyjęła prezent. Potem na swoich social mediach przyznała, że nie czuła się przy nim komfortowo, a jego "zatęchłą" bluzkę natychmiast wyrzuciła do kosza.
Po tym, jak nazwała go "stęchłym" i śmierdzącym za to, że według niej był drażliwy podczas interakcji, artystka spotkała się z internetową krytyką.
"Musty boy", czyli chłopak z TikToka, pojawił się niedawno na koncercie wokalistki, która w pewnym momencie go zauważyła. Przywitała się z nim i publicznie oznajmiła, że konflikt został zażegnany. Mężczyzna bawił się do muzyki raperki tak, jakby tym razem był pewny swojego odświeżenia. "Nie martwcie się, znowu jesteśmy przyjaciółmi" - napisał na TikToku Pablo Tomayo, dzieląc się nagraniem z raperką.








![Tom Odell w Krakowie: z pubu ze starym pianinem wprost na arenę [RELACJA]](https://i.iplsc.com/000LXXQG1WJVUNRU-C401.webp)
