Reklama

Ci źli paparazzi...

- Jedyna osoba w kraju, która może uniknąć fotografów, to prezydent Kaczyński. Reszta nie ma większych szans. Zawsze znajdzie się sposób, żeby zrobić im zdjęcie - uważa Przemysław Stoppa, najbardziej znany polski paparazzo.

Nie ma w Polsce gwiazdy muzyki, która nie byłaby obfotografowana ze wszystkich stron. Zarówno na oficjalnych imprezach, jak i podczas zupełnie prywatnych sytuacji. Zdaniem naszych rozmówców, prawo do ochrony wizerunku to fikcja - tabloidy przegrane procesy mają wliczone w koszty działalności. Dzięki temu to właśnie paparazzi i pozostali fotoreporterzy pracujący w show-biznesie są wyjątkowo bogatym źródłem wiedzy o rodzimych celebrytach.

Sprawdziliśmy, które postacie świata muzyki są ich faworytami.

Doda jak pomidor

Pamiętacie grę w "pomidora"? Nie wdając się w szczegóły, polegała ona mniej więcej na tym, by na każde pytanie odpowiadać: "pomidor". Podobną zabawę preferują nasi paparazzi. Z tym, że w roli pomidora występuje Doda.

Ulubiony obiekt do uwieczniania? Doda. Najbardziej fotogeniczna? Doda. Najlepsza prowokatorka? Doda. Najlepsza we współpracy? Doda. Najtrudniejsza we współpracy? Też Doda!

Zobacz wywiad udzielony portalowi INTERIA.PL przez najpopularniejszego polskiego paparazzo, Przemysława Stoppę:

Zdjęcia z blondwłosą wokalistką są jednymi z najlepiej opłacanych - szczególnie ostatnio, kiedy raz za razem pokazuje się z innym partnerem (z nieśmiertelnym Radosławem Majdanem włącznie).

- Doda to absolutnie numer jeden. Gdy gdzieś przychodzi, to aparat sam chętnie robi zdjęcia. Doda ma seksapil, jest kolorowa, ma stroje, przykłada się do tego - opowiada Dariusz Majewski, który był pierwszym na polskim rynku paparazzo.

Mimo wymienionych atutów, współpraca z Dorotą Rabczewską nie zawsze należy do najprzyjemniejszych. Choć ostatnio wokalistka jest nieco bardziej wyrozumiała.

- Doda na początku była opryskliwa, ale potem zrozumiała, że istnieje tylko dzięki naszemu zainteresowaniu. Oficjalnie powie do ciebie: "sp...j", ale będzie dalej stała w miejscu, żebyś ją fotografował - opowiada Majewski.

Z kolei Przemysław Stoppa podkreśla, że Doda jest mistrzynią kreowania kontrowersyjnych, a co za tym idzie, interesujących z punktu widzenia paparazzo sytuacji. Jej kolejni nowi partnerzy to często blef obliczony na wzmożone zainteresowanie mediów.

- Nikt nie traktuje Dody do końca poważnie - mówi Stoppa.

Wokalistka, zdaniem naszych rozmówców, znalazła się już na etapie absolutnego uzależnienia od zainteresowania paparazzi. Widok obiektywu w krzakach działa na nią stymulująco, brak obiektywu oznacza, że nikt się nie zainteresował jej wyjściem, co wydatnie psuje gwieździe humor.

Nieoficjalnie mówi się, że za dobre zdjęcie Dody w prywatnej sytuacji, fotograf może zarobić nawet 1,5 tysiąca złotych.

Przyklejone uśmiechy starych wyjadaczy

Fotoreporterzy obsługujący oficjalne imprezy z udziałem gwiazd muzyki znacznie bardziej cenią sobie współpracę z młodymi, wschodzącymi wykonawcami niż weteranami polskiej sceny. Ci pierwsi dłużej pozują do zdjęć i chętnie poddają się sugestiom fotografów.

- Młode gwiazdy są zazwyczaj bardziej "plastyczne". Można zasugerować jakąś pozę lub gest. Trzeba się tylko troszkę nagimnastykować, żeby wydusić z nich uśmiech. Na początku kariery nie mają jeszcze show-biznesowego luzu, przyklejonych uśmiechów, wyuczonych min. Celebryci z nazwiskami bywa, że nas lekceważą i dość szybko uciekają sprzed naszych obiektywów - opowiada Andrzej Szilagyi z agencji MWMedia.

Nie zawsze jednak jest to regułą. Za wyjątkowo kapryśną uchodzi 16-letnia Tola Szlagowska, wokalistka Blog 27 - szczególnie podczas zaplanowanych sesji zdjęciowych.

- Nie chciałbym, żeby moje dziecko się tak zachowywało. Tola jest strasznie zmanierowana - uważa jeden z naszych rozmówców, choć podkreśla, że w ostatnich latach współpraca z wokalistką układa się lepiej niż na samym początku istnienia grupy Blog 27.

Rubik "spadkowiczem", humorzasta Górniak i problem Moniki Brodki - czytaj dalej.

Kto spadł do drugiej ligi?

Fotoreporterzy nie przepadają również za gwiazdami, które szczyt popularności mają już za sobą, ale zachowują się tak, jakby nadal były na piedestale. W ostatnich miesiącach syndrom ten dotknął szczególnie Piotra Rubika i Michała Wiśniewskiego.

- Rubik to obecnie już druga liga. Michał Wiśniewski był kiedyś ciekawą postacią, teraz próbuje odzyskać pole - uważa Tomasz Jędrzejowski z "Bravo".

Bolesny upadek zaliczyła z pewnością Gosia Andrzejewicz, choć pytanie, czy kiedykolwiek grała w muzycznej pierwszej lidze pozostaje otwarte. Dziś - trzymając się terminologii piłkarskiej - lawiruje w rejonach okręgówki; jej odezwy do tzw. Gosiomaniaków stanowią stały obiekt drwin serwisów plotkarskich i nie tylko.

"To jest cudowne uczucie, gdy wychodzę na scenę i widzę morze rąk przed sobą. Niesamowite, że znaliście wszystkie teksty moich piosenek. Dopełnieniem koncertu była Wasza reakcja na koniec... Nie zapomnę, jak nie chcieliście mnie wypuścić. Dopiero po trzecim bisie mogłam zejść ze sceny, aby rozdawać Wam autografy" - takich wzruszonych wpisów na internetowej stronie Andrzejewicz jest całe zatrzęsienie.

Jednak im bardziej groteskowe są losy wokalistki, tym wyższe ceny osiągają jej zdjęcia. Fotoreporterzy przyznają, że Andrzejewicz to łakomy kąsek dla brukowej prasy, stąd liczne polowania - na Gosię u fryzjera, Gosię z nowym chłopakiem czy Gosię zmieniającą koło w samochodzie.

"Koszmarki"

Nasi rozmówcy nie mogą się zdecydować, czy do grupy gwiazd, które "pięć minut" mają już za sobą, należy zaliczać Edytę Górniak. Z jednej strony wciąż jest o niej głośno, nawet bez specjalnego wysiłku z jej strony, z drugiej strony, od wielu lat nie udało się Górniak wydać płyty, która odniosłaby sukces na miarę jej talentu. Fotoreporterzy podkreślają, że z wokalistką współpraca nie zawsze układa się idealnie.

- Jest nieco humorzasta, ale jeśli chodzi o fotogeniczność, jak najbardziej OK - podkreśla Jędrzejowski, któremu najlepiej pracuje się z Piotrem Kupichą.

- To bardzo sympatyczny człowiek, jeszcze nie zmanierowany, jeszcze nie zepsuty przez show-biznes. Oby tak trzymał, bo, jak na razie, to wręcz wzorowa postać - uważa Jędrzejowski.

W środowisku fotografów bardzo pozytywnie odbierana jest również Maryla Rodowicz. Oprócz tego, że jest barwną postacią (dosłownie i w przenośni), ma ogromną cierpliwość. Nie zawsze jednak przekłada się to na dobre zdjęcia. Niefotogeniczność nasi rozmówcy wytykają również kilku innym wokalistkom.

- Kayah czy Beata Kozidrak to takie "koszmarki". Fotografowanie ich jest rzeczą bardzo męczącą - przyznaje Majewski.

Problem Moniki Brodki

Fotoreporterzy nie mogą nadziwić się zmianom wizerunkowym Moniki Brodki. Wokalistka pokazuje się ostatnio w krótkich włosach, z mocnym makijażem i w eleganckich, wyszukanych kreacjach. Takie zestawienie, w jej przypadku, nie wychodzi dobrze na zdjęciach.

- Brodka w dziwny sposób zagubiła się. Ona nie wie, kim chce być. Ewidentnie nie chce być laską, stara się być intelektualistką, artystką, ale jest na to jeszcze za młoda. Nie ma pomysłu na promocję tej osoby - mówi Majewski.

Dla paparazzi problemy z wizerunkiem bywają jednak atutem - są tacy, którzy specjalizują się w zdjęciach, na których gwiazdy wychodzą jak najbardziej niekorzystnie. Z tego właśnie powodu dogadywanie się fotografa z gwiazdą i inscenizowanie prywatnej sytuacji zupełnie się nie sprawdza.

- To nie działa. Przyjaźń paparazzo i potencjalnej ofiary nie ma racji bytu. Zdecydowanie lepiej chodzić własnymi drogami - twierdzi Przemysław Stoppa, który sprzedał swego czasu zdjęcie pijanej Marii Wałęsy za 5 tysięcy złotych.

Gwiazda, która "ustawia się" z paparazzi, robi to po to, by mieć na jakiś czas spokój i by dobrze wypaść w tabloidowych publikacjach. Ten drugi powód jest główną przeszkodą, by współpraca mogła być owocna. Czytelnicy kolorowej prasy zdecydowanie bardziej wolą oglądać upadki niż wzloty celebrytów.

Zobacz, na jakim sprzęcie pracuje Przemysław Stoppa:

- Gwiazdy pokażą ci tylko to, co chcą ci pokazać. Będą ci pozować, udając że nie pozują, ale to będzie przefiltrowane przez ich autocenzurę. Paparazzi to jednak musi być hardcore! - uważa Majewski.

Jak zatem uwiecznić ów "hardcore"?

Co wspólnego mają paparazzi z zamachowcami? - czytaj dalej.

Działać jak zamachowiec

Najważniejsza jest sprawnie funkcjonująca siatka informatorów - to jest główny atut czołowych polskich paparazzi. Zazwyczaj przecieki pochodzą od najbliższego otoczenia gwiazd - członków rodziny, przyjaciół, znajomych. Za informacje otrzymują po kilkaset złotych (nawet do tysiąca).

Znane są również przypadki donoszenia jednych wykonawców na drugich. Przecieki często dotyczą tego, co się wydarzy w ciągu kolejnych kwadransów. Dlatego paparazzo musi być świetnym kierowcą.

- Oprócz tego trzeba umieć przewidywać, zaprzyjaźniać się praktycznie z każdą osobą. Czasami trzeba działać jak zamachowiec, z zaskoczenia. Generalnie paparazzo musi być panem sytuacji - mówi Stoppa.

- Już nie przesiaduję w krzakach pod domami. Kiedyś zdarzało mi się czekać dwa, trzy dni na kogoś. Teraz bazuję na bardzo dobrych, sprawdzonych informacjach. To są czyste, krótkie i sprawne akcje - dodaje.

Kto psuje rynek?

Dziś zdjęcia gwiazd w supermarketach, na kawie czy w kolejce po kebaba, określane są jako niesprzedawalne. Każdy może je zrobić swoim telefonem komórkowym, wskutek czego presja na jak najmocniejszy materiał jest większa niż kiedykolwiek wcześniej. Tabloidy i serwisy plotkarskie za tysiąc złotych oczekują czegoś, co wstrząśnie czytelnikami. Od kiedy "Fakt" zaczął drukować nocne zdjęcia z ogromnym "ziarnem", jakość przestaje mieć znaczenie, liczy się tylko i wyłącznie temat.

- To psuje rynek. Pokazują czerwoną plamę na czarnym tle i utrzymują, że jest to pijana Brodzik - śmieje się Dariusz Majewski.

Odbiorca chce zobaczyć upadek gwiazdy, a jednocześnie gardzi paparazzi, uważając że to hieny czy - cytując Ludwika Dorna - ścierwojady. Jak złagodzić ten dysonans w głowie czytelnika? Jest na to sposób.

- Bawi mnie, jak gazety przyjmują pozę: "Ci źli paparazzi, zobaczcie, jakie nam dostarczyli straszne zdjęcia". To bardzo wygodne - mówi Majewski.

Walka nie ma sensu

Jaką taktykę powinny zatem obrać gwiazdy w obliczu rozrastającego się rynku plotki i sensacji? Jako że nie są prezydentem Kaczyńskim, w pewnym momencie swojej kariery będą musieli zmierzyć się ze śledzącymi ich prywatność obiektywami. Chować się? Podawać do sądu? Pozować? Ignorować?

Przemysław Stoppa radzi, by obserwowana gwiazda zamiast uciekać, zrobiła cokolwiek "na odczepnego". Coś, co mogłoby zostać uwiecznione i sprzedane. Jak mówi najpopularniejszy polski paparazzo, gwarantuje to spokój przynajmniej na kilka tygodni. Kiedy zdjęcia się opatrzą, wtedy zacznie się kolejny pościg.

- Obiektywu boją się przede wszystkim ci, którzy mają coś za uszami. A walka z nami nie ma sensu, bo zawsze dopniemy swego. Jak się dłużej obserwuje daną osobę, to zawsze znajduje się słaby element - uważa Stoppa.

Michał Michalak

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: show | przemysław | Majewski | paparazzo | paparazzi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy