Reklama

"Britney, zapłacisz nam za to!"

Zeszłotygodniowy koncert Britney Spears w Vancouver został nieoczekiwanie przerwany. Teraz fani żądają zwrotu pieniędzy za bilety.

W trakcie koncertu w kanadyjskim mieście, piosenkarka nagle zeszła ze sceny narzekając na zbyt duże stężenie dymu papierosowego i... marihuanowego! Gwiazda przez 40 minut nie pojawiła się na scenie.

Przedstawiciele piosenkarki twierdzą, że ucieczka ze sceny spowodowana była słabą wentylacją obiektu. Ponoć członkowie grupy tanecznej wspomagającej Britney ze względu na gęsty dym poczuli się słabo i musieli przerwać występ.

Część zdezorientowanych fanów uznała, że koncert odwołano i opuściła salę. Britney Spears wróciła jednak i dokończyła koncert, ani słowem nie odwołując się do dziwnego zajścia.

Reklama

Oburzeni fani, którzy wprowadzenie w błąd wyszli przed zakończeniem występu, nie chcą puścić amerykańskiej piosenkarce tego wybryku płazem. Poszkodowani założyli stronę internetową, na której żądają od artystki odszkodowania za bilet. Każdy, kto poczuł się oszukany nagłym zniknięciem Britney Spears, może złożyć swój podpis na serwisie o wszystko mówiącej nazwie "Refund From Britney".

Tymczasem piosenkarka wróciła do Stanów, gdzie w czwartek (16 kwietnia), już bez niespodzianek, zagrała koncert w Los Angeles.

Zobacz teledyski Britney Spears na stronach INTERIA.PL!

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: piosenkarka | koncert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy