Big Time Rush: "Mieliśmy najlepszy czas w życiu"[WYWIAD]
Po sukcesie zeszłorocznej trasy, Big Time Rush wracają na scenę w wielkim stylu - i po raz drugi odwiedzą Polskę. Koncert "BTR In Real Life Worldwide" w Krakowie 20 listopada, podczas którego zaprezentują wszystkie piosenki z serialu o tym samym tytule. Ich debiut "B.T.R." znalazł się w czołówce najlepiej sprzedających się płyt w 2010 roku. Z redakcją Interii rozmawiali wszyscy członkowie boysbandu: Kendall Schmidt, James Maslow, Logan Henderson i Carlos PenaVega.

Damian Westfal, Interia Muzyka: To już ponad 15 lat zespołu Big Time Rush! Jak się czujecie po ostatnich intensywnych miesiącach?
James: Jesteśmy w świetnym nastroju! Mieliśmy krótką przerwę po pierwszej części trasy w Stanach Zjednoczonych - zagraliśmy prawie 40 koncertów. Teraz naprawdę nie możemy się doczekać, żeby ruszyć pełną parą i zagrać w Europie. Uwielbiamy te miejsca, tamtejszych fanów, a dodatkowo odwiedzimy kilka krajów, w których jeszcze nigdy nie graliśmy. Naprawdę się cieszymy.
Carlos: Myślę, że z chłopakami zjemy naprawdę dobre jedzenie, spotkamy niesamowitych fanów, zagramy kilka świetnych koncertów i po prostu będziemy się dobrze bawić.
Kendall: Tak, Kraków będzie niesamowity. Jesteśmy tym podekscytowani. A ty będziesz nas musiał nauczyć poprawnie wymawiać "Kraków". (śmiech)
Logan świetnie to wymawia, więc macie już nauczyciela przy sobie.
Kendall: Zacznę tak to wymawiać, żeby brzmiało, że wiem, o co chodzi. (śmiech)
Podczas koncertu w TAURON Arenie wykonacie wszystkie piosenki z serialu Nickelodeona. To prawda, że będą też takie, których nie graliście nigdy na żywo?
Logan: Jednym z nich będzie "Blow Fingers Out", a poza tym mamy listę piosenek, które zinterpretowaliśmy na nowo, więc zagramy je w zupełnie inny sposób niż dotychczas.
Pojawią się też jakieś piosenki z poprzedniego albumu "Another Life" czy tylko piosenki z serialu?
James: Na tej trasie skupiamy się na piosenkach tylko z serialu. Trochę nam smutno, że nie zagramy nowej muzyki, ale samych utworów z serialu jest 43. W jakiś sposób udało nam się skondensować je w naprawdę fajny, energetyczny, dwugodzinny set. W związku z tym nie mogliśmy dodać żadnych nowych utworów, ale na pewno dodamy je w następnej trasie.
Kendall: Będą z nami duchem. (śmiech)
Logan: To daje nam kolejny powód, żeby wrócić do K-R-A-K-O-W-A. (śmiech)
Mam szczęście, że mogę z wami dziś porozmawiać, bo chwilę przed wywiadem zapowiedzieliście nowy singiel - "Blow Your Speakers". Premiera 30 października. Póki co, słyszałem tylko próbkę, ale już podoba mi się ten oldschoolowy vibe.
Kendall: Cóż, dobrze ci się kojarzy ten vibe, bo właściwie to jedna z naszych starych piosenek. (śmiech). Teraz po prostu postanowiliśmy ją odświeżyć, tchnąć w nią życie i dać fanom coś, o co prosili od ponad dekady. To była więc mała niespodzianka i podziękowanie dla naszych fanów. Mamy nadzieję, że naprawdę, naprawdę spodoba im się sposób, w jaki wykonaliśmy tę piosenkę w nowej wersji.
Logan: Tak jest, oryginalna piosenka wyszła w 2011 roku jako bonus do naszego drugiego albumu "Elevate".'
Carlos: I w dodatku tylko na europejskiej wersji albumu "Elevate".
James: Właśnie, więc duża część reszty świata nigdy tego nie słyszała, a teraz wszyscy będą mogli posłuchać nowej wersji.
Kendall: I przyznać muszę, że jest teraz o wiele lepsza!
Zakończyliście niedawno amerykańską część waszej trasy. Jak było podczas letnich koncertów?
Kendall: Ah, niesamowicie.
Logan: To było szalone lato. Mieliśmy najlepszy czas w życiu. Pojawiło się mnóstwo fanów, graliśmy pierwszy raz w tylu nowych miejscach… i to takie miło mieć małą przerwę, by potem znów rozpalić atmosferę w Europie.
Kendall: Dajemy z siebie 110%. Na każdym koncercie, zawsze dajemy 110%. Naprawdę czuję, że daliśmy z siebie wszystko tego lata na scenie. A teraz jeszcze kolejna niespodzianka, bo właśnie ogłoszono, że po Europie wracamy z show do Stanów i gramy więcej koncertów tej zimy.
Świetnie! To nie będzie wasz pierwszy raz z zimową trasą po Stanach, prawda?
James: Zorganizowaliśmy rok temu wydarzenie dla fanów, duże, jednorazowe. "Big Time Rush On Ice" zgromadził fanów na pierwszym w swoim rodzaju widowisku łyżwiarskim i zarazem koncertowym na lodzie. Nie sądzę, żebyśmy mieli czas w tym roku, bo gramy w Europie do połowy grudnia, ale dzięki temu możemy skupić się na bieżącym projekcie i rozszerzyć go o dodatkowe daty. Po prostu dlatego, że mieliśmy tylu fanów, którzy wciąż chcieli nas zobaczyć, a nie udało im się dostać biletów.
Na koncercie mają też być obecni znani z serialu Katelyn Tarver (aka Jo Taylor) and Stephen Kramer Glickman (aka Gustavo Rocque). Jakie będą mieli zadanie na scenie?
Logan: Steven się coraz bardziej otwiera… To znaczy, to takie zabawne - rozmawiałem z wieloma ludźmi, którzy znają Stevena, a nigdy nie widzieli, że gra, ani że śpiewa. Prawdą jest, że jest on naprawdę fantastycznym muzykiem i świetnym wokalistą. Podczas trasy stworzy więc coś w rodzaju supportu, rozkręci show z Katelyn, która jest wspaniałą autorką tekstów. Jesteśmy po prostu szczęściarzami, że mamy wieloletnich przyjaciół i niesamowitych artystów wokół siebie.
To nie będzie wasz pierwszy raz w Polsce. Zapamiętaliście jakoś szczególnie ten kraj podczas ostatniej wizyty w Warszawie? Macie jakieś wspomnienia z nim związane?
Logan: To był nasz pierwszy przystanek podczas europejskiej trasy.
Carlos: Jedzenie było niesamowite. Zapamiętałem pierogi.
James: Zjedliśmy kilka naprawdę zaskakująco dobrych posiłków. Pamiętam, że byłem bardzo zaskoczony, jak pięknie i czysto było w miejscu, w którym się zatrzymaliśmy na noc.
Kendall: Koniecznie wybraliśmy się na urokliwy spacer i Łazienki Królewskie były przepiękne!
Logan: Tak więc, jak widzisz, staramy się zwiedzać miasta, do których przyjeżdżamy.
Jakiś czas temu Miranda Cosgrove, znana z serialu też Nickelodeona "iCarly", ogłosiła, że chce zrobić film, aby przypomnieć i oficjalnie zakończyć serialową historię. Nigdy nie myśleliście o tym samym z filmem Big Time Rush?
Kendall: Rzeczywiście myśleliśmy o tym, od dawna. To długa droga do tego i trzymamy za to kciuki, ale jeśli wszystko się ułoży, uda nam się to osiągnąć.
Nie wszyscy artyści dobrze wspominają bycie dziecięcymi aktorami. Jak jest w waszym przypadku?
James: Absolutnie wspaniale. Mieliśmy dużo zabawy.
Carlos: Tak, dało nam to wszystkim impuls w karierze, o której zawsze marzyliśmy. Poza tym serial zmusił nas do dojrzenia życiowo. Mieszkałem z rodzicami, a potem nagle, będąc nastolatkiem, musiałem przeprowadzić się do Los Angeles, żyć sam, płacić własne rachunki i podatki… Myślę, że były dobre i złe rzeczy, ale dobre zdecydowanie przeważały nad złymi i niczego bym nie zmienił. Co więcej, uważam, że powinniśmy byli zrobić jeszcze jeden sezon i po prostu domknąć historię, bo wszyscy ciągle pytają, co się stało z serialem? Nigdy tak naprawdę nie nakręcono zakończenia. Szkoda mi było zostawiać plan serialu, ale z drugiej strony ludzie po prostu mogli sobie sami wymyślić najlepsze zakończenie.
James: Moglibyśmy zakończyć tę historię współczesnym filmem. Albo nakręcić film z cliffhangerem!
Kendall: (śmiech) Myślę Damian, że tym pytaniem ruszyłeś machinę inspiracji. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.








