Anita Lipnicka przyszła na świat pechowego dnia. "Modliły się, by nie rodzić"
Ma na koncie złote i platynowe płyty, międzynarodowe romanse i spektakularne trasy koncertowe. 13 czerwca Anita Lipnicka obchodzi swoje 50. urodziny – pół wieku kobiecej siły, wrażliwości i nieustannego poszukiwania siebie.

Anita Lipnicka urodziła się 13 czerwca 1975 roku, w piątek trzynastego - dzień uznawany za pechowy, a jednak dla niej okazał się symbolicznie przełomowy. Jak wspominała w mediach społecznościowych, tamtego dnia nad Łodzią szalała burza, a poród odbywał się przy ponad 30-stopniowym upale.
"Wszystkie kobiety z porodówki, łącznie z moją mamą, modliły się, by nie rodzić. Najwyraźniej miałam już dosyć siedzenia w brzuchu i śpieszno mi było na ten świat. Przyszłam - na przekór przesądom i warunkom pogodowym"- pisała na Instagramie.
To symboliczne wejście w życie - gwałtowne, uparte i niezależne - miało wyznaczyć kierunek jej dalszej drogi.
Anita Lipnicka - z Varius Manx do własnej muzyki
Muzyczna historia Anity rozpoczęła się w latach 90., gdy jako młoda wokalistka dołączyła do zespołu Varius Manx. Z grupą nagrała dwa kultowe dziś albumy - "Emu" i "Elf"- które okazały się ogromnym sukcesem.
Mimo rosnącej popularności, Lipnicka zdecydowała się pójść własną drogą. - "Miałam wtedy ogromną potrzebę przekonania, kim jestem w oderwaniu od roli popowej piosenkarki" - wspominała po latach. Wyjechała do Londynu, szukając azylu i muzycznej tożsamości. To tam, w miejskim zgiełku, ale i twórczym skupieniu, powstały piosenki na jej solowy debiut - "Wszystko się może zdarzyć".
Jednym z pierwszych utworów, które stworzyła, był późniejszy przebój "Piękna i rycerz". -"Miałam 21 lat, gdy ją napisałam. Powstała w Londynie, gdzie znalazłam swój azyl po spektakularnej ucieczce z Varius Manx"- opowiadała na swoim Facebooku.
Fatalne zauroczenie
W Londynie Lipnicka poznała Marka Tschanza - szwajcarskiego muzyka, którego opisywała jako "totalnego ekstrawaganta, długowłosego, chudego olbrzyma o dzikim wzroku i szelmowskim uśmiechu". Współpraca muzyczna szybko przerodziła się w coś więcej - związek, który z perspektywy czasu określa jako toksyczny.
Ich relacja była inspiracją do stworzenia wspomnianej piosenki "Piękna i Rycerz" (pierwotnie: "Lonely Lover"). - "Tym razem wracałam do Anglii z ciężkim sercem, zakochana po uszy. To była bajka. Hipnotyczny trans. Totalne zauroczenie wywindowane do poziomu świętości" - pisała artystka. Ale bajka miała gorzki finał.
-"Zauroczenie okazało się fatalne, związek trwał parę lat i nie przyniósł mi niczego dobrego (oprócz tej jednej piosenki!)" - przyznała po latach.
Własna droga i duet z Porterem
Po rozstaniu z Tschanzem Lipnicka konsekwentnie rozwijała karierę solową. Jej debiutancki album pokrył się platyną, a kolejne - "To co naprawdę" czy "Moje oczy są zielone" - utwierdziły jej pozycję jako jednej z najbardziej wyrazistych polskich artystek.
W 2003 roku połączyła siły z brytyjskim muzykiem Johnem Porterem. Ich artystyczna i życiowa relacja trwała ponad dekadę - nagrali trzy albumy i wychowywali wspólnie córkę Polę. Związek zakończył się w 2015 roku.
Rok później Anita rozpoczęła nowy rozdział - poślubiła angielskiego grafika Marka Greya podczas kameralnej ceremonii na greckiej wyspie Hydra.
Powrót do siebie - "O miłości 2"
Po latach spędzonych na duetach i współpracy, Lipnicka wróciła do występów solowych. W 2022 roku rozpoczęła projekt "O miłości"- intymne, klimatyczne koncerty poświęcone różnym obliczom uczucia. Ich sukces przerósł oczekiwania.
Jesienią 2025 roku artystka rusza z drugą odsłoną trasy - "O miłości 2". Tym razem odwiedzi blisko 30 miejscowości, również te, które pominęła podczas pierwszej edycji. - "Nasze miłosne koncerty cieszyły się takim powodzeniem, że ja i mój zespół postanowiliśmy stworzyć drugą edycję" - zapowiada Lipnicka.
Repertuar oparty będzie głównie na polskich utworach z lat 80. i 90., które - jak podkreśla - "towarzyszyły mi w młodości i zapisały się w emocjach". Oczywiście nie zabraknie jej własnych ballad, które wybrzmiewają z nową siłą. - "Może się zdarzyć, że łzy będą się lać ciurkiem. Zabierzcie ze sobą chusteczki"- żartuje artystka w wywiadach.
Koncerty mają być nie tylko muzycznym, ale i zmysłowym doświadczeniem - pełnym zapachów, świateł, kadzideł i subtelnej scenografii tworzącej nastrój zanurzenia w uczuciu.
Anita Lipnicka - pół wieku autentyczności
Dziś Anita Lipnicka mówi o sobie jako o kobiecie "wyluzowanej i doświadczonej". Ma 50 lat, pełnoetatową rolę matki i artystki, a jej twórczość wciąż porusza kolejne pokolenia.
Nie goni trendów, nie walczy o słupki popularności - stawia na szczerość, emocje i jakość. - "Życie jest cudowną podróżą" - powtarza. I widać, że nie ma zamiaru się zatrzymywać.