Uczestnicy powracają na Open'er Festival od wielu lat. "Trochę się tu pozmieniało"
Trwa tegoroczna edycja Open'er Festivalu, podczas której największe światowe i polskie gwiazdy występują na scenach w Gdyni. Headlinerami zostali Massive Attack, Nine Inch Nails, Muse oraz Linkin Park i wielu zagorzałych fanów przybyło na miejsce właśnie dla nich. Okazuje się jednak, że festiwal, to nie tylko muzyka, a głównie dobre towarzystwo i wspólna zabawa. Jak zmieniała się impreza na przestrzeni lat i co uczestnicy myślą o kowbojkach - największym trendzie festiwalowym?

W środę, 2 lipca, Gdynia zamieniła się w stolicę muzyki i dobrej zabawy - wszystko za sprawą trwającego właśnie Open'er Festivalu. Impreza co roku przyciąga nad morze tysiące fanów alternatywnych, popowych, rockowych czy rapowych brzmień. Tutaj każdy znajdzie coś dla siebie - line-up jest różnorodny, a poza scenami znajduje się wiele stref, w których można relaksować się lub wziąć udział w przeróżnych aktywnościach.
W piątkowy wieczór przeszłam się po terenie całego festiwalu, aby porozmawiać z uczestnikami na jego temat. Okazuje się, że dla dużej liczby osób nie jest to pierwsza edycja imprezy. Niektórzy goszczą na Open'erze regularnie, niemalże od zawsze, a inni wrócili po raz drugi, bo w zeszłym roku tak im się spodobało. W rozmowie z Interią kilkoro miłośników muzyki wyznało, co przyciąga ich właśnie w to miejsce.
"Ja przyjechałam dla znajomych", "Line-up fajny. Nie wiem czy najlepszy... Ale przede wszystkim ciągną mnie tu ludzie i vibe" - opowiedziały nam dwie młode dziewczyny, które przyjechały na Open'era po raz drugi w swoim życiu. "Ja tu po prostu przyszłam, bo rodzice mnie namówili" - wyznała z kolei dziewczyna, dla której Open'er był pretekstem do rodzinnej wycieczki.
"Chill, fun i rock and roll" - wskazały z kolei dziewczyny, dla których na festiwalu najważniejsza jest dobra zabawa.
Uczestnicy Open'era przybyli do Gdyni głównie dla Muse i Linkin Park
Pytając o line-up usłyszałam przeróżne głosy - wiele osób stwierdziło, że jest on najlepszy od lat, a innym z kolei podobała się poprzednia, bardziej popowa edycja. Tym razem organizatorzy postanowili bowiem powrócić klimatem do dawnych lat i ponownie postawili na bardziej alternatywne i rockowe zespoły. Już sami headlinerzy - Massive Attack, Nine Inch Nails, Muse oraz Linkin Park - przyciągnęli na teren imprezy miłośników mocniejszych brzmień i weteranów Open'era, którzy właśnie za takich artystów pokochali festiwal lata temu.
Według przeprowadzonej sondy do najbardziej wyczekanych koncertów należał Muse, choć wielu uczestników wskazywało także Linkin Park jako powód zakupu biletów na Open'era. Dużo osób wspomniało również pozostałych headlinerów, ale niektórzy postawili na dosyć nieoczywiste wybory.
"Mamy różne typy - headlinerów, ale też chodzimy po innych scenach, żeby wiedzieć, co w trawie piszczy. Dla żony najlepszy chyba Muse, a dla mnie Justice" - zdradził nam jeden z uczestników. Inni zaś wskazywali artystów takich jak Mother Mother, FKA Twigs, Lolę Young czy St. Vincent. Często padało także nazwisko J Balvina, który w czwartkowy wieczór na Tent Stage rozkręcił jedną z największych imprez na terenie festiwalu. "Dzisiaj jest dobry dzień dla polskiego rapu, bo dużo będzie osób" - zaznaczyła z kolei przedstawicielka młodego pokolenia.
Jak zmieniał się Open'er Festival w przeciągu ostatnich lat?
Udało mi się porozmawiać z kilkoma weteranami imprezy, którzy opowiedzieli mi po krótce, co ich zdaniem było największą zmianą, jaka zaszła na Open'erze w przeciągu ostatnich lat. Okazuje się, że niewielu wspomniało o różnicach gatunkowych w line-upie. Zwrócili uwagę głównie na udogodnienia, które zapewnia organizator, stricte niezwiązane z koncertami.
"Pierwszy raz byłam w liceum, osiem lat temu. Zmieniło się, stref jest dużo więcej i nie można wychodzić z piciem poza strefy, a kiedyś to chyba nie był problem. Ale to nie jest najważniejsze! Tent już też nie jest taki fajny, jak kiedyś, bo wyglądał jak cyrk" - opowiedziała kobieta, dla której Open'er wiążę się z czasami dorastania.
"Trochę się tu pozmieniało. Bywało lepiej i gorzej na Open'erach. W tym roku na lepsze zmieniły się toalety. Zdecydowanie komfort jest lepszy - to na pewno na plus. Natomiast nie podoba mi się organizacja tego festiwalu w tym sensie, że sponsorzy zaczynają przejmować inicjatywę i nie pozwalają na swobodę" - wyznał pan, dla którego tegoroczna edycja Open'era jest już ósmym sezonem koncertowym w Gdyni.
Kowbojki to hit tegorocznego Open'era! Uczestnicy opowiadają o ich fenomenie
Co ciekawe, na tegorocznym Open'erze można było zauważyć pewien trend, którzy przewijał się w ubiorze uczestników. Skrupulatnie dobrana stylówka to dla wielu osób podstawa, aby dobrze bawić się na festiwalu. Uczestnicy chętnie robią sobie bowiem zdjęcia w specjalnie przygotowanych strefach i wiedzą, że wówczas wygląd to podstawa.
Choć niektórzy starają się stawiać na wygodę - ubierają sportowe adidasy lub glany, dzięki którym w tłumie nie muszą obawiać się o podeptanie - dla innych wiele godzin spędzonych na polu festiwalowym w niewygodnych butach to nie problem. Kowbojki to obecnie wielki hit Open'era. Dlaczego uczestnicy wybierają właśnie to konkretne obuwie?
W rozmowie z Interią ludzie wskazali głównie na panującą modę, choć niektóre dziewczyny stwierdziły, że buty wcale nie są tak niewygodne, na jakie wyglądają. Zdecydowana większość jednak potwierdziła przypuszczenia - na koncerty warto zaopatrzyć się w mniej inwazyjny ubiór.
"Miałam w zeszłym roku kowbojki i nogi bolały mnie cały tydzień. Więc zdecydowanie jestem team gumiaki. Liczyłam na deszcz, nie pada, ale i tak wygrały gumiaki" - opowiedziała nam dziewczyna, która w tym roku za wszelką cenę postawiła na wygodę.
"Kowbojki fajne, ale chyba nie tutaj. bo to mi daje vibe Beyonce, a jej tutaj nie ma. Więc nie... Bardziej coś na luzaku bym tu ubrała" - dodała inna uczestniczka festiwalu.