Open'er Festival 2025: mocne kobiece głosy i poruszające manifesty [RELACJA Z PIERWSZEGO DNIA]
W środę, 2 lipca, oficjalnie rozpoczęła się kolejna edycja Open'er Festivalu. Słuchacze spragnieni wrażeń, ciekawych odkryć i dobrych dźwięków przybyli do Gdyni, aby zobaczyć koncerty m.in. Massive Attack, Raye, Jorji Smith, Rüfüs Du Sol czy Gigi Perez. Co działo się pierwszego dnia jednej z największych imprez w Polsce?

Gdynia właśnie przepełniła się tysiącami ludzi, którzy tym razem nie przybyli do nadmorskiej miejscowości, aby wypocząć na plaży przy szumie fal. 2 lipca rozpoczął się Open'er Festival, który co roku przyciąga tłumy na wielkie, skąpane w szczerym słońcu pola lotniska Gdynia-Kosakowo. Tym razem było podobnie - masa spragnionych niezapomnianych występów uczestników już o 15:30 pojawiła się pod bramami festiwalu, aby wkroczyć z dumą na teren i zacząć bawić się do ponadczasowych przebojów, jak i nowości, które dopiero są odkrywane.
Raye zachwyciła bluesowym koncertem i mocnym głosem
Pogoda dopisywała aż zanadto - wiele osób początkowo szukało schronienia w cieniu, bo przez lejący się z nieba żar trudno było funkcjonować. Gdy na Main Stage pojawiła się jednak gwiazda otwierająca, niemalże wszyscy popędzili pod scenę, aby ją zobaczyć. Raye przyjechała do Gdyni z potężnym zespołem, w którym nie zabrakło chórków, sekcji perkusyjnej, gitarowej, jak i dętej. Angielska piosenkarka rozpoczęła występ spektakularną przedpremierą "Where The Hell Is My Husband?", aby już za chwilę zaserwować publiczności swoje największe hity z kilku minionych lat kariery, takie jak "Mary Jane", "Ice Cream Man" czy "Secrets".
Nie zabrakło popisów wokalnych, przy których zastanawiałam się, ile powietrza do płuc trzeba nabrać, aby wyśpiewać tak długi i czysty dźwięk. Wokalistka sporo improwizowała, dzięki czemu jej koncert nabierał jazzowo-bluesowego charakteru. "W sztuce chodzi o szczerość" - przyznała w pewnym momencie, podkreślając autentyczność swojego występu.
Raye zaprezentowała się widzom w widowiskowej, błękitnej sukience, która mieniła się w szczerym słońcu. Artystka zadbała o kontakt z publicznością - przed każdą piosenką wygłaszała przemowę wprowadzającą i opowiadała co nieco o swojej ścieżce kariery. "Muzyka jest dla mnie lekarstwem" - wyznała w pewnym momencie, a fani nie mieli żadnych wątpliwości, co do tego stwierdzenia.
Gigi Perez po raz pierwszy w Polsce
Niedługo później na Tent Stage miał miejsce występ Gigi Perez, która pierwszy raz zaprezentowała się polskiej publiczności. Pod sceną zgromadził się spory tłum - głównie młodych osób - które z niecierpliwością czekały na największy hit artystki, "Sailor Song". Piosenka jakiś czas temu stała się viralem na TikToku, co doprowadziło do międzynarodowej kariery Gigi. Tym razem najlepsze zostało odłożone na sam koniec.
Muszę przyznać, że 25-letnia artystka zaskoczyła mnie swoim występem. Spodziewałam się, że usłyszę jedynie smutne, melancholijne ballady, a już od pierwszych dźwięków koncert mogłam zaliczyć do tych mocno energicznych. Gigi wkroczyła na scenę z gitarą akustyczną, której brzmienie sprawiło, że usłyszałam w jej twórczości nutkę country. Bez żadnego wysiłku wydobywała z siebie głębokie dźwięki i naturalnie przychodziło jej szokowanie publiczności swoim mocnym wokalem.
Z trasy Taylor Swift na Open'er Festival. Urocza Gracie Abrams na Main Stage
Kolejną gwiazdą, która przejęła Main Stage była Gracie Abrams. Artystka dała się poznać szerszej publiczności za sprawą gościnnych występów na trasie Taylor Swift. Uchodzi za uzdolnioną tekściarkę, więc od jej występu oczekiwałam wzruszeń, prawdziwych emocji i pozytywnej energii. Na scenie pojawiła się w białej sukience, która podkreślała jej niewinny, uroczy wizerunek i już od pierwszych chwil można było przewidzieć, że będzie to koncert autentyczny, bez zbędnych ulepszaczy i efektów specjalnych. W setliście przeważały piosenki z debiutanckiego albumu Gracie - "The Secret of Us", choć piosenkarka zaprezentowała także kilka starszych, mniej znanych pozycji.
Amerykańska gwiazda wielokrotnie dziękowała Polakom za pojawienie się pod sceną i doceniała ich zaangażowanie w występ. Nieustannie nawiązywała kontakt z fanami, którzy od wczesnych godzin okupywali barierki właśnie dla niej. Złożyła autograf na fladze jednego z nich, od innego wzięła ręcznie wykonaną bransoletkę, a jeszcze innemu szepnęła "I Love You" podkreślając swoją wdzięczność. W pierwszym rzędzie nie obyło się więc bez łez - gdy kamera pokazywała twarze uczestników zgromadzonych pod sceną na większości można było dostrzec różowe policzki i oczy zapuchnięte od płaczu.
Massive Attack z ważnym przesłaniem
Headlinerem pierwszego dnia imprezy był legendarny angielski zespół Massive Attack. To, co o godzinie 22:00 wydarzyło się na scenie Open'era, trudno jest opisać słowami - to trzeba było zobaczyć na własne oczy. Zespół rozpalił scenę, poruszył sumienia Polaków i sprawił, że nie dało się pozostać obojętnym. Koncert obfitował bowiem nie tylko w najlepsze dźwięki triphopowe, lecz także w manifesty polityczne oraz społeczne. Gdy widzowie obcowali z muzyką, na wielkich telebimach pojawiały się nagrania, wręcz zmuszające do refleksji nad życiem człowieka i braniem odpowiedzialności za swoje czyny.
Koncert nie należał do łatwych - szczególnie w warunkach festiwalowych - lecz wydaje mi się, że pod sceną zgromadzili się jedynie świadomi widzowie. Większość z nich z głębokim zaangażowaniem oglądała poruszające wizualizacje i dawała się ponieść fali muzyki. Powiedzieć, że to widowisko mnie przygniotło, to jak nie powiedzieć nic.
Artyści z Massive Attack starali się nieco przerzedzić atmosferę i wplatać między piosenkami polskie zwroty, doceniając w ten sposób naszą publiczność. Usłyszeliśmy "Dobry wieczór", a następnie także "Jak się masz?" wypowiedziane w stronę tłumu. W pewnym momencie do muzyków na scenie dołączyła gościni specjalna - Elizabeth Fraser - która wykonała wraz z nimi utwory "Black Milk", "Group Four" oraz słynne "Teardrop".
Na Open'erze nie zabrakło polskich reprezentantów
Pierwszego dnia Open'era miałam okazję wybrać się również na koncert przedstawiciela polskiej sceny - Wiktora Waligóry. Młody wokalista może pochwalić się naprawdę potężnym głosem, którym już zaczyna wojować na rynku. Niedawno zdobył Fryderyka za swój debiutancki album, występował w prestiżowym projekcie Wodecki Twist, a teraz miał szansę zagrać na największym festiwalu w Polsce.
Choć dla Wiktora był to debiut na scenie w Gdyni, artysta odnalazł się na niej doskonale. Nie zabrakło wzruszających momentów przy pianinie, przy których młody gwiazdor mógł wyeksponować swój głos, jak i bardziej tanecznych fragmentów. Widać było, że roznosi go energia, ponieważ nieustannie biegał i skakał po całej scenie. Z okazji swojego pierwszego występu na Open'erze zaprezentował publiczności dwie nowe piosenki, które jeszcze nie ujrzały światła dziennego. Do jednej z nich wymyślona została nawet specjalna choreografia, którą zaprezentowano na telebimie, aby widzowie mogli dołączyć do tańca.
Na koniec dnia Main Stage zamieniła się w wielką imprezę, ponieważ scenę zamykała grupa Rüfüs Du Sol. Muzycy uznawani są za jedną z największych ikon sceny elektronicznej, co udowodnili także koncertem na Open'erze. Publiczność bawiła się doskonale, tańcząc ostatkami sił do energicznych bitów kompozycji takich jak "Inhale", "Break My Love" czy "No Place".