Reklama

Taylor Swift: Ulubiona wokalistka Ameryki

Czy to się Taylor Swift podoba, czy nie, wskutek "uprzejmości" rapera Kanye Westa wciąż trudno jest zapomnieć o pewnym incydencie - nawet dziś, gdy młoda gwiazda country wydaje właśnie swój trzeci album, "Speak Now".

Dzięki niezaprzeczalnym osiągnięciom na muzycznej niwie, Swift byłaby na ustach wszystkich i bez pomocy Westa. 20-letnia wokalistka sprzedała na całym świecie ponad trzynaście milionów płyt. Wylansowała 11 przebojowych singli i zdobyła cztery nagrody Grammy. Magazyn "Forbes" umieścił ją nawet na 12. miejscu listy najbardziej wpływowych celebrytów.

Raper wyrwał jej mikrofon

Incydent, do którego doszło podczas ubiegłorocznej gali MTV Video Music Awards, kiedy to Swift wygłaszała podziękowania za odebraną właśnie nagrodę dla najlepszego żeńskiego teledysku, by niespodziewanie dla samej siebie znaleźć się na scenie w obecności wojowniczego Kanye Westa, krzyczącego, że laury tak naprawdę należą się Beyonce Knowles - wciąż zakłóca ten idealny obraz.

Reklama

Dlatego też Taylor postanowiła odnieść się do niego w piosence "Innocent", z której West może dowiedzieć się, że "ma 32 lata i ciągle jeszcze dojrzewa". Później piosenkarka miłosiernie dodaje jednak, że "to, kim jest, i to, co zrobił, to dwie zupełnie różne rzeczy".

Wokalistka wykonała ją podczas tegorocznej uroczystości rozdania VMAs. - Zazwyczaj piszę o rzeczach, które mają na mnie silny wpływ emocjonalny - mówi Swift, którą "złapałem" telefonicznie w Nashville. - Kiedy pisałam tę piosenkę, trochę to potrwało, zanim uporządkowałam wszystkie przemyślenia dotyczące tamtej sytuacji, przefiltrowałam je i przetrawiłam. Właśnie w takich okolicznościach zdarza się, że muzyka pomaga mi zrozumieć życie. Tak też było w przypadku piosenki "Innocent".

Swift dodaje, że z dużą wdzięcznością przyjęła możliwość wykonania tego utworu na gali MTV. Generalnie jednak nie wypowiada się już dziś na ten temat, wspominając jedynie o osobistych przeprosinach od Westa, które dotarły do niej niedługo po pamiętnej aferze.

- Bardzo się staram, żeby nie mówić o całym tym zajściu - mówi wzdychając - bo to naprawdę długa historia. Bardzo, bardzo długa. Nie chcę po prostu, żebyś tracił na nią tak wiele ze swojego cennego czasu.

"Innocent" to mikrokosmos, w którym zawiera się wszystko to, czym dla Swift jest muzyka - i czym była dla niej zawsze, odkąd jako mała dziewczynka z Wyomissing w Pensylwanii zaczęła pisać piosenki.

Zobacz, jak Taylor Swift wykonuje utwór "Innocent":

Tworzenie jako psychoterapia

- Zaczęłam pisać o moim życiu osobistym, o sobie, o swoich problemach i o ludziach, którzy wzbudzali we mnie silne uczucia, kiedy miałam 12 lat - wspomina. - W tamtym okresie czułam się samotna w mojej szkole i często mówiłam sobie: Nic nie szkodzi, później mogę napisać o tym piosenkę.

- To mój sposób na radzenie sobie z problemami - dodaje. - Tak było zawsze. Jestem wdzięczna losowi, że posiadłam tę umiejętność pisania o swoim życiu. Czasami jest tak, że to dzięki niej odkrywam, jaki mam stosunek do danej rzeczy. Nasze emocje potrafią być bardzo chaotyczne i nieuporządkowane - ale kiedy już napiszę piosenkę o moich uczuciach względem czegoś, staje się to nagle proste i jestem w stanie sobie z tym poradzić.

- Czuję wtedy, że bez względu na ból, jaki spowodowała w moim życiu dana sytuacja, warto było ją przeżyć i był w tym jakiś sens, ponieważ tak miało być, że doświadczenie to przerodzi się w piosenkę.

14 utworów na "Speak Now" to kronika burzliwego okresu w młodym życiu Swift i jej karierze. O ile jej debiutancki album z 2006 roku, zatytułowany po prostu "Taylor Swift", powoli pokrywał się czterokrotną platyną, to już wydany dwa lata później "Fearless" był prawdziwym kolosem, który nie tylko zdobył sześciokrotną platynę, ale też okazał się najlepiej sprzedającym się krążkiem roku w USA i doczekał statuetki Grammy dla najlepszego albumu. To dzięki niemu Taylor Swift stała się również rekordzistką w dziedzinie cyfrowej sprzedaży muzyki, notując wynik ponad 25 mln piosenek zakupionych w formie digital download.

Z całym tym zgiełkiem Swift radziła sobie w sposób tak wybitnie opanowany, że niektórzy spekulowali - najczęściej nie bez ironii - że tak naprawdę wokalistka ma więcej, niż 20 lat.

Intensywna radość, intensywny ból

- Po prostu nigdy nie podchodziłam w sposób arogancki do sukcesu, wygranej czy czegokolwiek związanego z moją muzyczną karierą - tłumaczy Taylor, która zapragnęła zostać piosenkarką w chwili, gdy jako sześciolatka po raz pierwszy usłyszała, jak śpiewa LeAnn Rimes.

- Moi rodzice wpoili mi przekonanie, że człowiek musi zapracować sobie na każdą rzecz, jaką dostaje od życia, i że nigdy nie należy zakładać, że osiągnie się taki sukces, o jakim się marzy. Bardzo mnie cieszy to, że tak właśnie mnie wychowali, bo każdy spośród moich sukcesów był dla mnie czymś nieoczekiwanym. Uważam, że powinno się świętować każdy sukces i każde osiągnięcie tak, jakby były ostatnimi w naszym życiu.

Ale jej piosenki rzucają światło również i na mroczniejsze chwile, które pojawiły się w jej życiu w ślad za sukcesem. Materiał prezentowany na "Speak Now" obejmuje dwa lata, jakie upłynęły od wydania "Fearless", dotykając nie tylko kwestii incydentu z gali VMAs, ale też mocno nagłaśnianych związków Taylor z przedstawicielami płci przeciwnej - przedmiotem plotek stały się relacje łączące ją z Taylorem Lautnerem, u boku którego zagrała w filmie "Walentynki" - i innych wydarzeń z jej życia.

- Ta płyta w całości opowiada o ostatnich dwóch latach - mówi Swift - kiedy moje życie miało nieco większy rozmach, było bardziej szalone i gorączkowe, i kiedy wszystkie odczuwane przeze mnie emocje były intensywne - intensywna była radość, intensywny był ból, świętowanie różnych rzeczy, przeżywanie straty. To były naprawdę piękne dwa lata, ale w ich trakcie wiele działo się również za tak zwanymi kulisami, i te doświadczenia też znalazły swój wyraz w piosenkach.

- Pisałam o objawieniach i życiowych lekcjach, o uczuciowym zamęcie, o miłosnych zawodach, i o wszystkim tym, co przeżywa się w wieku 18, 19 i 20 lat.

Taylor niechętnie mówi jednak o konkretach, jakie kryją się za poszczególnymi piosenkami. Nie zdradza imion, za to nakreśla ogólne tło.

Strach przed miłością

Pierwszy singiel z płyty, zatytułowany "Mine", powstał z inspiracji chwilą, w której "staliśmy nad wodą i ten chłopak objął mnie ramieniem, a wtedy przed moimi oczami przemknęła cała historia tego związku, moje wyobrażenia na temat tej znajomości i związane z nią nadzieje". - Rzecz jasna, jest to piosenka o miłości - dodaje Swift - ale kryją się w niej również bolesne tony. Mówi ona również o tym, jak duchy naszych poprzednich związków, które się rozpadły, ścigają nas w każdej nowej relacji, w jaką wchodzimy. Człowiek żyje w nieustannym strachu, że skończy się ona w taki sam sposób, jak poprzednie - pożegnaniem.

Piosenka "Better than Revenge" opowiada o "dziewczynie, która ukradła mojego chłopaka". Zamykający album utwór "Long Live" to z kolei "historia dwóch ostatnich, szalonych lat mojego życia, a także wpisanych w nie szaleństwa i świętowania - ale też pewnego lęku, który towarzyszy takiemu szaleństwu i przygotowywania się na to, co nastąpi w przyszłości".

"Back to December" to wycieczka we wcześniej nieznany jej wymiar liryki - dodaje Swift.

- To pierwsza napisana przeze mnie piosenka będąca przeprosinami skierowanymi do konkretnej osoby - mówi. - Osoba, o której napisałam, faktycznie zasługiwała na nie. Gdy już skończyłam ten utwór - a było to w pokoju hotelowym w Nowym Jorku - usiadłam przy oknie, zapatrzyłam się w rozpościerający się przede mną widok i pomyślałam, że nigdy wcześniej nie przepraszałam nikogo za pomocą muzyki, i że zdarzyło mi się to po raz pierwszy - ale także o tym, że zdarzyło się to we właściwym czasie. Czułam się naprawdę dobrze, pisząc te słowa.

Zanim będzie za późno...

Swift uważa "Speak Now" za album koncepcyjny, zbudowany wokół pewnego momentu ceremonii ślubnej. To chwila, w której - tuż przed zatwierdzeniem małżeństwa - pastor pyta o jakiekolwiek obiekcje i prosi zebranych, by "przemówili teraz lub na zawsze zachowali milczenie".

- Uważam, że chwila ta jest wspaniałą metaforą dla wielu rzeczy, których doświadczamy w życiu - mówi wokalistka - dla sytuacji, w których tak długo zwlekamy z ujawnieniem naszych prawdziwych uczuć, aż jest niemal za późno. Właśnie taki jest wydźwięk tych 14 piosenek - "mówię to teraz, zanim będzie za późno".

Jeśli przemawiają do was bardziej współczesne metafory, to Swift ma i taką w zanadrzu: - Te piosenki są jak ostatni e-mail, który wysyłasz komuś, kogo kochałeś. W życiu zazwyczaj piszemy takie maile tylko po to, żeby wyładować swoje emocje i nigdy nie klikamy "wyślij" - prawda? Koncepcja tej płyty polega jednak chyba na tym, że wreszcie decyduję się kliknąć tę opcję, tym samym wysyłając wszystkie te listy.

"Speak Now" to pierwszy album, na którym znalazły się wyłącznie piosenki napisane samodzielnie przez Swift. Fakt ten napawa ją dumą.

- Przyznaję się do każdego jednego słowa w każdym wersie w każdej ze zwrotek każdej piosenki, i biorę za nie odpowiedzialność - mówi Taylor Swift. - Kiedy byłam dużo młodsza, często myślałam: Fajnie byłoby napisać kiedyś całą płytę samodzielnie!

- Sądziłam, że pewnego dnia tak się stanie, ale nie myślałam, że dzień ten nadejdzie tak szybko.

Gary Graff, "The New York Times"

Tłum. Katarzyna Kasińska

Zobacz teledyski Taylor Swift na stronach INTERIA.PL!

The New York Times
Dowiedz się więcej na temat: Kanye | Now | Taylor Swift | The New York Times | Speak Now | płyta | Taylor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy