Producent Mustaine

"Może jakiemuś zespołowi spodoba się to, co zrobiłem z własną muzyką i będzie chciał skorzystać z moich usług. Marzę o tym, żeby wyprodukować jeszcze kilka płyt, bardzo w tym zasmakowałem. Chciałbym jednak mieć zawsze Billa Kennedy'ego do pomocy, bo chociaż dobrze wiem, czego chcę, nie bardzo się orientuję, którego efektu użyć, by dane brzmienie uzyskać. Nie znam się na tych wszystkich elektronicznych bajerach i programach komputerowych, które w dodatku z miesiąca na miesiąc zmieniają się i zastępowane są przez nowe. Nie mam czasu na babranie się w tym gównie" - powiedział dumny z siebie Mustaine, w wywiadzie dla INTERIA.PL.

Lider Megadeth dodał również, że nie jest w stu procentach zadowolony z brzmienia żadnej z poprzednich płyt swojego zespołu. Nie wini jednak za to zatrudnionych w studiu producentów, ale własne zaniedbanie - "Z chęcią poprawiłbym coś na każdej płycie Megadeth. Dlaczego? Ano dlatego, że nowy album wyprodukowałem sam, nikogo nie dopuszczając do stołu mikserskiego. Kiedy korzystasz z usług najlepszego nawet producenta, zawsze na płycie znajdzie się coś, co podobało się jemu, a tobie nie. Nawet w najlepszej drużynie zawsze będą jakieś negocjacje, jakieś kompromisy. Na przykład podczas pracy nad 'So Far, So Good... So What', Michael Wagner uparł się, że ta płyta powinna mieć duży pogłos na wszystkich instrumentach. A ja dzisiaj wiem, że gdyby nie ten pieprzony pogłos, "So Far..." zabijałaby brzmieniem! Niestety, wtedy non stop chodziłem naćpany, dzień bez heroiny uważałem za stracony, więc nie zauważałem takich rzeczy".

Aby przeczytać wywiad z Davem Mustainem i Alem Pitrelli, nowym gitarzystą Megadeth, kliknij tutaj.