Reklama

Deicide bez Bentona?

Tego jeszcze nie było! Na rozpoczętej w piątek, 5 stycznia, europejskiej trasie koncertowej amerykańskich deathmetalowców z Deicide zabrakło wokalisty i lidera Glena Bentona, którego zatrzymały w domu "nie cierpiące zwłoki sprawy prawne". "Śmiech na sali", "żenujący stosunek do ludzi", "skandal", "kompletnie dziwaczne" - to tyle niektóre cierpkie komentarze zawiedzionych fanów.

Obowiązki wokalisty Deicide przejął w ostatniej chwili Seth van Loo, perkusista holenderskiego Severe Torture, który wcześniej stał za mikrofonem w inspirowanej muzyką Amerykanów formacji Centurian oraz Nox.

Ponoć Seth nauczył się 17 utworów Deicide w jedno popołudnie.

Co ciekawe, Seth van Loo, w przeciwieństwie do Bentona, nie gra na koncertach na basie. Muzycy z Tampy nie znaleźli zastępcy na to stanowisko, i - jak nie trudno się domyślić - grają najprawdopodobniej bez gitary basowej!

Ostatni koncert w "eksperymentalnym" składzie ma się odbyć w poniedziałek, 8 stycznia, w Holandii. Czy na pozostałą część tournee dojedzie Glen Benton, do końca nie wiadomo.

Dodajmy, że w tej niecodziennej sytuacji, i po rozejściu się dróg Bentona i braci Hoffmanów w 2004 roku, jedynym oryginalnym członkiem Deicide, który przybył do Europy jest perkusista Steve Asheim.

Reklama

Grupa promuje aktualnie swój nowy album "The Stench Od Redemption", wydany w sierpniu 2006 roku.

Z innych wieści z obozu Deicide dowiadujemy się, że na stronach wydawcy zespołu, angielskiej Earache Records, można już obejrzeć nowy, koncertowy teledysk Amerykanów, nakręcony do utworu "Desecration". To dziś jedyna szansa zobaczenia Glena Bentona na scenie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Deicide
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy