Miłosna historia zakończyła się tragedią. "Krzyczałam tak głośno, jak mogłam"
Oprac.: Oliwia Kopcik
Fani uwielbiali jej występy, a dla wielu była idolką. Nikt jednak nie wiedział, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Mąż Bergen był o nią chorobliwie zazdrosny. To ostatecznie doprowadziło do tragedii.
Belgin Sarilmiser, bo tak naprawdę nazywała się Bergen, urodziła się 15 lipca 1958 r. w tureckim mieście Mersin. Miała sześcioro rodzeństwa, a po rozwodzie rodziców, razem z mamą wyprowadziła się do stolicy kraju - Ankary.
Od najmłodszych lat lubiła śpiewać, grała również na mandolinie. Po skończeniu szkoły podstawowej, zachęcona przez bliskich i nauczycieli, zdała egzaminy do Ankara State Conservatory. Tam przez dwa lata uczyła się gry na wiolonczeli i pianinie, musiała jednak przerwać naukę przez problemy finansowe. Zaczęła pracę jako urzędniczka państwowa.
Mimo przerwy w nauce, nie porzuciła swojej pasji. Nadal występowała w klubach, aż w końcu jeden z właścicieli, zachwycony jej talentem, zatrudnił ją na stałe. Mieszkanka muzyki tureckiej, popu i zniewalającego wyglądu piosenkarki szybko zapewniły jej sławę.
Bergen: jedna decyzja, która zmieniła wszystko
Podczas wyjazdu na kontrakt w Adanie poznała swojego przyszłego męża, Halisa Serbesta. Najpierw pojawiał się na wszystkich jej koncertach, oglądając występ z pierwszego rzędu i za każdym razem wręczając jej bukiet kwiatów. Nikomu nie przyznał się, że ma już żonę i troje dzieci. Belgin weszła w związek z Halisem, ale gdy dowiedziała się o jego podwójnym życiu, zerwała kontakt z mężczyzną.
Również sam związek nie było sielanką. Serbest był agresywny. Belgin uciekła do Ankary i - już pod pseudonimem Bergen - powróciła do śpiewania w klubach. Partner odnalazł ją tam, a ona postanowiła dać mu kolejną szansę.
Choć ten cały czas groził Bergen, że "coś jej zrobi", piosenkarka postanowiła wyjść za niego. Ślub odbył się 9 stycznia 1982 roku. Im bardziej popularna stawała się Bergen, tym bardziej zazdrosny był Halis. To ostatecznie doprowadziło do tragedii.
Oszpecił ją na zawsze. "Nie wierzyłam mu"
31 października tego samego roku artystka i jej matka po występie wsiadły do taksówki. W tym momencie dopadł je nieznajomy mężczyzna, który oblał twarz Bergen kwasem. W toku śledztwa okazało się, że Serbest zapłacił mężczyźnie 500 tys. zł. Został skazany na 13 lat więzienia.
Piosenkarka trafiła do szpitala z okaleczoną twarzą, nie widziała też na prawe oko. Rehabilitacja ciągnęła się tygodniami. Kobieta jednak nie poddała się. Zdecydowała się na kilka operacji plastycznych oraz zapuściła grzywkę, by ukryć niesprawne oko.
"Pod koniec naszego związku znalazłam w domu majtki kobiety. Wtedy byłam całkowicie załamana i uciekłam z Adany do Ankary. Gdy tylko dowiedział się, że uciekłam, poszedł za mną. W końcu znalazł mnie w hostelu w Izmirze. Groził mi, bo nie zwracałam na niego uwagi. Mówił: obleję ci kwasem twarz. Ale ja mu nie wierzyłam" - wspominała w jednym z wywiadów.
Bergen kilka razy ocierała się o śmierć
Mimo przeżyć udało jej się powrócić na scenę, wydawała płyty i stawała się coraz bardziej rozpoznawalna. Jednocześnie zmagała się z depresją i stanami lękowymi. Fanom nie dawała jednak poznać, w jakim naprawdę jest stanie. Dodatkowo włączyła się w nagłaśnianie problemu przemocy domowej.
Bergen dostawała pogróżki od męża, nawet gdy ten był w więzieniu. Jeden z jej kuzynów opowiadał później, że kobieta chowała się pod jego łóżkiem, ponieważ Halis groził jej, że "wysyła po nią ludzi". Podczas kolejnego koncertu w Adanie, została zaatakowana przez nożownika.
Relacja zakończona tragedią
Halis Serbest wyszedł z więzienia w 1987 roku. Dwa lata później spotkali się w Kayseri. "Wyszedł przed hotel, w którym mieszkaliśmy i zagroził: jeśli nie wrócisz do mnie, to zabiję was wszystkich. Ponieważ słyszeliśmy te groźby tak często, nie zwróciliśmy na nie większej uwagi... Moja córka odwróciła się plecami do kwiatów i powiedziała: już koniec, nie wrócę do ciebie!" - opowiadała po latach mama piosenkarki.
"Słysząc te słowa, wyciągnął pistolet zza paska... Krzyczałam tak głośno, jak mogłam i prosiłam o pomoc" - mówiła. Serbest strzelił do piosenkarki, a następnie wsiadł do samochodu i uciekł.
Mężczyzna został aresztowany w Niemczech, a skąd skazał go na 13 lat. Z więzienia wyszedł po zaledwie siedmiu miesięcy "za dobre sprawowanie". W 2018 roku skazano go ponownie, tym razem za nadużycia seksualne.
Grób Bergen obecnie otoczony jest kratami. Wszystko przez to, że Serbest groził, że zbezcześci go, gdy tylko będzie miał taką okazję. "32 lata temu ten człowiek, zanim zabił Belgin, dzwonił o drugiej w nocy i mówił: "Nie zostawię wam jej kości, zabiję ją". Moja matka zbudowała te kraty z tego powodu" - tłumaczyła siostra piosenkarki.