Jan Borysewicz (Lady Pank) kończy 70 lat. "Lot bez trzymanki nigdy dobrze się nie kończy"
"Tamto dawne życie było naprawdę bardzo bogate, balangowe, wesołe. I chociaż czasami człowiekowi noga się powinęła i musiał swoje odcierpieć, to ja je uwielbiałem" - mówił Jan Borysewicz w książce "Mniej obcy", wywiadzie rzece, którą stworzył razem z Marcinem Prokopem. Jeden z największych skandalistów w historii polskiego rocka 17 kwietnia kończy 70 lat.

Najczęściej Jan Borysewicz zamykany jest w kilku hasłach: skandalista, wirtuoz, legenda. Gitarzysta jest liderem i współzałożycielem grupy Lady Pank, z którą - szczególnie w latach 80. - wywoływał masową histerię w Polsce, zapisując się na stałe w historii rodzimego rocka.
To najważniejszy zespół 70-letniego gitarzysty, ale jednak nie oddający w pełni tego, jak mocne piętno odcisnął na polskiej scenie. Swoim instrumentem wspomagał tak różnych wykonawców, jak m.in. Nurt (tam debiutował jako 17-latek), Anna Jantar, Krzysztof Krawczyk, Izabela Trojanowska, Urszula, Jacek Skubikowski, Obywatel G.C., Krzak, Top One, Edyta Bartosiewicz, Chłopcy z Placu Broni, Majka Jeżowska, Homo Twist, Video, Rozbójnik Alibaba, Piotr Cugowski, Anna Wyszkoni, Rafał Brzozowski, Red Lips, Muchy, House of Death oraz Paweł Kukiz (płyta "Borysewicz & Kukiz" z 2003 r. sprzedała się w ponad 30-tys. nakładzie, przynosząc wielki hit "Bo tutaj jest jak jest").

Jan Borysewicz: Z Budki Suflera mógł trafić do Perfectu
Do tego osobno trzeba wspomnieć o grupie Budka Suflera, do której trafił w 1978 r. Z tym zespołem nagrał płyty "Na brzegu światła", "Ona przyszła prosto z chmur" i "Za ostatni grosz". Dla tej formacji skomponował utwory "Nie ma końca tej podróży", "Bez satysfakcji" i "Nie wierz nigdy kobiecie". Szybko okazało się, że Borysewicz nie dogaduje się z resztą muzyków, co skończyło się głośnym rozstaniem - razem z gitarzystą z Budką rozstał się tekściarz Andrzej Mogielnicki. To właśnie z popularnym "Mogielem" Jan Borysewicz powołał do życia Lady Pank (gitarzysta po odejściu z Budki otrzymał ofertę dołączenia do Perfectu, którą jednak odrzucił).
Trzon Lady Pank od początku tworzą założyciel, kompozytor i gitarzysta Jan Borysewicz z wokalistą Januszem Panasewiczem. Zespół przez lata przechodził spore zmiany składu, w sumie przewinęło się kilkudziesięciu muzyków. Od 1994 r. u boku Borysewicza i Panasewicza występują Krzysztof Kieliszkiewicz (bas) i Kuba Jabłoński (perkusja). Towarzyszą im dodatkowo Michał Sitarski (gitara), Wojciech Olszak (instrumenty klawiszowe) i Marcin Nowakowski (saksofon).

Lady Pank: W latach 80. byli na ustach wszystkich
Za sprawą debiutanckiej płyty zatytułowanej po prostu "Lady Pank" (1983) zespół osiągnął wręcz kosmiczną popularność, grał setki koncertów, udzielał wywiadów i dokonywał nowych nagrań. To z tego wydawnictwa pochodzą grane do dziś na koncertach przeboje: "Kryzysowa narzeczona", "Mniej niż zero", "Zamki na piasku", "Vademecum skauta" czy "Fabryka małp". W sumie aż sześć nagrań z tego albumu trafiło na szczyt Listy przebojów radiowej Trójki.
Dotychczasową studyjną dyskografię zamyka płyta "LP40" (2021) wydana z okazji 40-lecia działalności. Rok później pojawiła się koncertówka "MTV Unplugged". Piosenki "Motyle" i "Uciekaj" zapowiadają przygotowywany nowy album studyjny.
"Jeśli zdrowie pozwoli, bardzo bym chciał zagrać ostatni koncert na moją osiemdziesiątkę" - powiedział Jan Borysewicz w ostatniej rozmowie z PAP Life.
Skandalista Jan Borysewicz
O liderze Lady Pank przez lata było głośno nie tylko dzięki przebojom podbijających listy, ale także za sprawą licznych skandali. Najgłośniejszym był bez wątpienia tzw. incydent wrocławski z 1 czerwca 1986 roku. Podczas koncertu Lady Pank zorganizowanego z okazji Dnia Dziecka pijany gitarzysta obnażył się publicznie i zaczął oddawać mocz na scenie. Zdjęcia z incydentu trafiły do prasy. Na skutek skandalu zespół zmuszony został do zawieszenia na rok działalności. To było przełomowe wydarzenie w historii Lady Pank, które mogło całkowicie przetrącić imponująco rozwijającą się karierę grupy. Sam Borysewicz - nie ukrywając, że się wówczas zbłaźnił - tłumaczył, że został sprowokowany przez grupkę agresywnych uczestników koncertu, którzy pokazywali mu wyciągnięte w jego stronę środkowe palce.
Lata 80. to w historii polskiego rocka czas podlewany trunkami. Zespoły z ówczesnej czołówki często odreagowywały stresy związane z nieustającymi trasami podczas mocno zakrapianych imprez. "Wydaje mi się, że spędziłem w hotelach kilka dobrych lat. Wtedy w końcu wpadliśmy w amok. Były koncerty, potem balanga i picie. Wódy nie piliśmy, tylko 'łychę'. Picie, picie... i człowiek się zatracał. Takie zachowanie wynikało z ciśnienia wokół nas i dobrze, że stało się tylko tyle, bo przecież mogliśmy się na przykład pozabijać" - mówił po latach w jednym z wywiadów.
Będąc "pod wpływem" wielokrotnie zdarzało mu się zawalać także inne koncerty, przy okazji ubliżając ludziom. "Rozrywkowy" tryb życia zmienił m.in. po dwóch zawałach serca. "Czasami włącza mi się w głowie demon, ale potem dochodzę do wniosku, że są ważniejsze rzeczy" - mówił w wydanej w 2022 r. książce "Mniej obcy", wywiadzie rzece z Marcinem Prokopem.
"Dzisiaj mogę przestrzegać młodych ludzi, żeby bardziej się kontrolowali, bo naprawdę lot bez trzymanki, bez żadnych hamulców, nigdy się dobrze nie kończy" - dodawał w innym miejscu tej książki.
Gitarzysta był dwukrotnie żonaty. Z małżeństwa z Danutą Borysewicz ma córkę, Joannę. Drugą żoną była Patrycja Sinkowska, z którą ma córkę, Alicję - to jej zadedykował piosenkę "Dla Alicji" z płyty "Łowcy głów" (1998). Od 2016 r. tworzy związek z Małgorzatą. 70-latek ma też dwójkę wnuków.
Odmówił Madonnie i Red Hot Chili Peppers. "U kogoś innego bym się udusił"
Mało kto już pamięta, że niegdyś Borysewicz miał szansę na amerykańską karierę - gitarzysta miał odrzucić propozycję współpracy od menedżerów Madonny (do teledysku "La Isla Bonita" i na trasę w latach 80. z Królową Popu) i Red Hot Chili Peppers, którzy szukali następcy po Johnie Frusciante. "Byłbym u nich takim gitarzystą jak w Budce Suflera, to też była gwiazda. A ja, to co mam do powiedzenia, chcę wyrażać swoimi kompozycjami. Ja bym u kogoś innego się udusił. Nawet u Red Hot Chili Peppers" - tłumaczył Marcinowi Prokopowi.
Odskocznią od Lady Pank dla Borysewicza jest jego solowy projekt pod szyldem Jan Bo. Od końca lat 80. nagrał w sumie pięć płyt sygnowanych tą nazwą. Ostatnia to "Kawa i dym" z 2016 r. "Lady Pank to firma, a Jan Bo to hobby, gdzie bawię się muzyką" - tłumaczy różnice.