Reklama

Gwiazdy, które nie dla wszystkich umarły

2Pac

Legendarny raper zginął w wyniku ran postrzałowych 13 września 1996 roku. Do dziś nieznany jest sprawca morderstwa 2Paca (sugerowano że może to być Notorious B.I.G., a nawet kolega rapera, Suge Knight). Fenomen rapera z Nowego Jorku polegał na stworzonym przez niego wizerunku człowieka przebieglejszego niż wszyscy. 2Pac zaczytywał się w pozycjach włoskiego filozofa Niccolo Machiavellego (sam przyjął pseudonim Makaveli).

To właśnie jeden z twórców realizmu politycznego, doradzał w swoich dziełach, aby w przypadku poważnych kłopotów, upozorować swoją śmierć i uciec od zagrożenia (2Pac nie mógł czuć się bezpiecznie, śmiercią groził mu m.in. gang Southside Crips). Teoria o życiu po życiu 2Paca była tak silna, że wierzyli w nią nawet jego bliscy. Co więcej fani wyczytywali z tekstów rapera zapowiedź jego powrotu. Ten miał nastąpić w 2014 roku, jednak do niczego takiego nie doszło. Raper był natomiast w ostatnich latach podobno widziany m.in. na Kubie, w Hondurasie oraz amerykańskich klubach.

Reklama

Ci którzy nie wierzą w teorię spiskowe muszą zadowolić się hologramem Shakura z festiwalu Coachella w 2012 roku.

Kurt Cobain

Lider Nirvany zastrzelił się 5 kwietnia 1994 roku. Teorii spiskowych na temat śmierci gitarzysty i wokalisty było mnóstwo. Większość dotyczyła potencjalnych zabójców Cobaina, jednak istnieją również koncepcje, iż muzyk wcale nie zginął, czego dowodem mają być nieujawnione zdjęcia z miejsca samobójstwa.

Kurt Cobain miał uciec od przytłaczającej sławy, pozorując własną śmierć. Następnie miał uciec do Portoryko lub Irlandii, a pomóc w tym miała mu jego żona Courtney Love.

Istnieje również teoria, według której Kurt Cobain żyje i jest liderem grupy Weezer, Riversem Cuomo.

Michael Jackson

Król popu zmarł 25 czerwca 2009 roku z powodu zatrzymania akcji serca. Do śmierci miały doprowadzić również błędy popełnione przez lekarza Jacksona, Conrada Murraya. Jednak dla wielu wokalista po prostu upozorował swoją śmierć, gdyż miał ogromne długi (400 milionów dolarów). Miał on również mieć w planach po prostu zaskoczyć publiczność i wrócić po roku. Jackson po swojej śmierci był widziany m.in. w Danii, Norwegii, Irlandii, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Izraelu i Szwajcarii. Wszystkie jego pośmiertne epizody odnotowywano na specjalnej stronie internetowej.

Jim Morrison

Lider The Doors zmarł 3 lipca 1971 roku w Paryżu. Oficjalną przyczyną śmierci była niewydolność serca. Powszechnie uważa się, że Morrison przedawkował narkotyki. Jednak zaraz po ujawnieniu informacji o śmierci (czekano z tym aż osiem dni) znaleźli się świadkowie, którzy widzieli gwiazdora. 4 lipca widziano go na lotnisku w Paryżu. Kilka dni po rzekomym zgonie Morrison miał pojawić się w jednym z banków w San Francisco i dokonać transakcji pieniężnej.

Dlaczego Morrison miał upozorować własną śmierć? Według wielu opinii Morrison w taki sposób miał pozbyć się wszelakich kłopotów. Wokalista miał problemy z prawem oraz z byłymi partnerkami (Morrison przez swój rozwiązły tryb życia miał być ojcem aż 20 dzieci). Z drugiej strony sam zainteresowany wspominał, że bardzo chętnie postąpiłby jak poeta Arthur Rimbaud, który uciekł do Afryki, gdyż męczyła go sława.

Jimi Hendrix

Bóg gitary zmarł 18 września 1970 roku. Oficjalnym powodem było zatrucie się lekami nasennymi i zachłyśniecie się własnymi wymiocinami. Miał być to nieszczęśliwy wypadek, chociaż nigdy nie wykluczono morderstwa. Na te wskazywały liczne teorie spiskowe. Hendrixa widywano nieopodal swojego domu w Seattle po śmierci. Niektórzy twierdzą natomiast, że gitarzysta zmarł, ale dopiero pięć lat po oficjalnej dacie.

Elvis Presley

Wokalista zmarł 16 sierpnia 1977 roku na zawał serca, a doprowadzić miała do niego zabójcza mieszanka narkotyków. Szybko po śmierci okazało się jednak, iż wielu twierdzi, że Elvis żyje. Kultowa postać dla amerykańskiej muzyki była widywana w całych Stanach. Inna teoria mówi, że Elvis uciekł do Argentyny jako John Burrows. Czemu miał to zrobić? Elvis miał dość kariery i był nieszczęśliwy. Ucieczka miała sprawić, że zacznie on nowe życie, z dala od mediów i psychofanów. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy