Reklama

Korn zachwycił publiczność

Korn to grupa, która na zawsze zmieniła oblicze cięższej muzyki rockowej. Jej twórczość stanowi inspirację dla wielu artystów i co najważniejsze jest to zespół, który potrafi rozgrzać publiczność do szaleństwa, co udowodnił wczorajszym koncertem w katowickim Spodku.

Moc, zniszczenie i widzowie posłusznie wykonujący wszelkie polecenia charyzmatycznego frontmana Jonathana Davisa. Korn pokazał klasę i nie ma się co dziwić, że zespół ten ma milionowe nakłady płyt, pełne sale koncertowe i rzesze fanów na całym świecie.

To już trzeci występ tej formacji z Bakersfield w Polsce, który można zaliczyć do bardzo udanych. Kto choć trochę ceni twórczość tego zespołu a pożałował pieniędzy na bilet, stracił świetną zabawę.

Jako support przed Kornem mieliśmy okazję zobaczyć nowohucką grupę Wu-Hae.

Reklama

Amerykanie wytypowali zespół spośród kilkunastu nadesłanych propozycji. To wielkie wyróżnienie dla autorów świetnej płyty "Życie na raty". Członkowie Wu-Hae gotowi są na wszelkie muzyczne eksperymenty, w swej twórczości łączą rock, jazz, reggae, hard core z hip- hopem. Występują przed różnorodną publicznością, także stricte metalową, tak jak zrobili to 24 marca na XXI edycji Metalmanii, grając jako jedna z gwiazd małej sceny.

Wczorajszy koncert miał planowo rozpocząć się o 20, jednak już kwadrans wcześniej Wu-Hae rozpoczęło swój set utworem" Po co ja się męczę?". Ta zmiana godziny na pewno wpłynęła na frekwencję, gdyż ludzie powoli się schodzili i dopiero po 20. Spodek zaczął wypełniać się fanami czekającymi na mocne muzyczne wrażenia.

Przy piosence" Krzaki" publiczność zaczęła się rozkręcać, a z największym aplauzem spotkały się takie utwory jak " Raty" czy "Pacan". Ciekawym elementem show były trzy skąpo ubrane dziewczyny, ruszające się (tańczące - to zdecydowanie byłoby za dużo powiedziane) w rytm muzyki, trzymając flagi (z anarchistycznym symbolem A wpisanego w okrąg). Flagi te zresztą potem trafiły do coraz lepiej bawiącej się publiczności.

Grupa Wu-Hae dzięki trafnym tekstom i dużej energii na scenie ma już grono wiernych fanów i na pewno wczorajszym koncertem zyskali nowych. Poszło im całkiem nieźle, lecz na koncertowy szał przyszło nam poczekać do 21, kiedy to rozpoczął się koncert Korn.

Ten amerykański zespół przyjechał do Polski w ramach trasy promującej ich ósmy studyjny album, który ukaże się już pod koniec lipca. Było wspaniale, było ciężko, tłum wariował. Półtorej godziny naprawdę niezłej zabawy."Świetnie", "super" i mniej eleganckie, lecz bardzo pozytywne słowa padały z ust publiczności w czasie koncertu tej formacji.

Dodatkowym atutem podczas katowickiego występu była obecność na scenie Joeya Jordisona, perkusisty na stałe związanego z formacją Slipknot, który wspomagał Korn i wywiązał się ze swej roli znakomicie. Zresztą w czasie setu pojawił się także mały "ukłon" w stronę formacji Joeya, gdy zagrał on motyw perkusyjny znany fanom Slipknot z utworu "The Blister Exist".

W czasie koncertu usłyszeliśmy największe przeboje Korn takie jak" Falling away from me"," Somebody Someone" czy " Got The Life" . Nie zabrakło fragmentu" One" Metalliki oraz utworu promującego najnowszy, jeszcze nie wydany album Korn - melodyjnego" Evolution". Fani Davisa grającego na dudach także usłyszeli coś dla siebie.

Wokalista Korn był w świetnej formie wokalnej i nie tylko wokalnej, patrząc na jego sylwetkę, która prezentuje się dużo lepiej, niż to, co mieliśmy okazję oglądać przez ostatnie lata). Bawił się swoim głosem i wychodziło mu to fenomenalnie. Ci, którzy narzekali na nie tak dawne wyczyny frontmana Korn związane z ich koncertem unplugged, mogli być pozytywnie zaskoczeni.

Poza tym Davis (i nie tylko on, choć tu wykazał się największą charyzmą) stworzył naprawdę dobry kontakt z publicznością, która słuchała jego wszelkich poleceń. Las podniesionych rąk, ułożonych tak jak życzył sobie wokalista (tłum pokazujący środkowy palec przy utworze" Y' all want a single"- to robi wrażenie) Publiczność pokochała Korn.

Jako kawałek kończący występ zagrali uwielbiany przez fanów utwór" Blind" z ich debiutanckiego albumu "Korn". Na płycie Spodka zawrzało. Zespół zagrał naprawdę dobry koncert, dbał o kontakt z publicznością, a ona odwdzięczyła się grupie świetnym przyjęciem.

Po takim energetycznym koncercie pozostaje nam tylko czekać na nową płytę grupy oraz na kolejny przyjazd Korn do Polski - miejmy nadzieję, że dojdzie do niego wcześniej niż za dwa lata.

Anna Grzegożek, Katowice

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Korn | twórczość | koncert | publiczność
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy