Reklama

Koniec Limp Bizkit?

Fred Durst, frontman amerykańskiej grupy Limp Bizkit, przyznał, że nie wierzy, iż jej kolejny album odniesie taki sam sukces, jak ostatni. Wokalista wyznał także, iż z powodu jego coraz większego zaangażowania w film, nowa płyta Limp Bizkit może być ostatnią.

W jednym z najnowszych wywiadów Durst powiedział: "Jesteśmy na takim etapie, gdy wydaje mi się, że jesteśmy do kitu i teraz możemy tylko ponieść porażkę, i po prostu zakończyć naszą karierę. To jest ten okres, kiedy ja nie nagrywam muzyki, tylko ją ludziom dostarczam".

Zapytany o postępy w pracach nad nową płytą, powiedział: "Właściwie to tylko muszę dograć wokale. Jest tak - muzykę komponujemy razem, ja czuwam nad tym procesem jako producent. Później przez jakiś czas żyję z tymi utworami, czekam na coś, co mnie zainspiruje i piszę teksty. Mieliśmy pracować z Rickiem Rubinem. Po paru dniach jednak daliśmy sobie z tym spokój. Sami zajęliśmy się więc produkcją, współpracując jedynie z Terry Date'm".

Reklama

Album, którego ostateczny tytuł brzmiał będzie przypuszczalnie nie - jak wcześniej zapowiadano - "Limpdependence Day", ale "Chocolate Starfish And The Hot Dog Flavored Water", trafi do sklepów na przełomie lipca i sierpnia.

Durst pracuje obecnie także nad swym debiutem filmowym "Runt", przy którym pomaga mu David Fincher, reżyser m.in. filmów "Siedem" i "Obcy 3".

Durst pracuje także nad swym debiutem filmowym "Runt" przy którym pomaga mu David Fincher, reżyser m.in filmów "Siedem" i "Obcy 3".

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Limp Bizkit | nowa płyta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy