Eurowizja 2024
Reklama

"Tego nie da się odzobaczyć". Orzech był zażenowany, widzowie Eurowizji szaleli!

To być może najdziwniejszy występ tegorocznej Eurowizji. Windows95Mana można kochać lub nienawidzić, na pewno nie można przejść obok niego obojętnie. "Tego nie da się odzobaczyć" - podsumował występ Finlandii na Eurowizji Artur Orzech.

To być może najdziwniejszy występ tegorocznej Eurowizji. Windows95Mana można kochać lub nienawidzić, na pewno nie można przejść obok niego obojętnie. "Tego nie da się odzobaczyć" - podsumował występ Finlandii na Eurowizji Artur Orzech.
Windows95Man zaskoczył widzów Eurowizji /JESSICA GOW/TT/AFP /East News

7 maja w Malmo odbył się pierwszy półfinał Eurowizji 2024. Uwagę Polaków przyciągał przede wszystkim występ reprezentantki Polski - Luny. Wśród 15 wykonawców, którzy stanęli do walki o wielki finał, który odbędzie się w sobotę 11 maja, znalazł się też m.in. Fin Windows95Man

"Tego nie da się odzobaczyć". Artur Orzech wymownie o Finach

Windows95Man, a właściwie Teemu Keisteri, to fiński DJ i performer, który na Eurowizję przyjechał razem z wokalistą Henrim Piispanenem.

Reklama

Wizerunek, ale i styl muzyczny Windows95Man - jak można domyślić się po pseudonimie - mocno inspirowany jest latami 90. i jego najbardziej kiczowatymi elementami.  W 2024 roku razem z Henrim Piispanenem zdecydował się wziąć udział w fińskich eliminacjach do Eurowizji z piosenką "No Rules!". I choć początkowo na dwóch artystów nikt nie stawiał, duet szybko piął się w notowaniach, aż został jednym z faworytów do wyjazdu do Szwecji.

Sceniczna prezencja Windows95Mana i jego kolegi wokalisty od początku wzbudzała kontrowersje. Również ich występ podczas eurowizyjnego półfinału wywołał niemałe emocje. Zażenowany występem był m.in. Artur Orzech, który uznał, że "występu Finów nie da się odzobaczyć".

Podczas koncertu na Eurowizji duet rozpoczął występ w wielkim jajku, które pokryte było dżinsem. W dżins ubrany był też wokalista.

Windows95Man na scenie pojawił się w białej koszulce i czapce ze zblurowanym logiem Windowsa oraz cielistej bieliźnie, co mogło wielu osobom sugerować, że jest nagi. Zresztą praca kamery cały czas miała też tworzyć takie złudzenie.

Keisteri tańczył na scenie, biegał po niej, nie przejmując się tym, co dzieje się wokalnie z jego występem. Na sam koniec artyście na specjalnym wysięgniku podano spodenki, do których przywiązane były fajerwerki.

"Finlandia to stan umysłu, ale jak ich tu nie kochać" - pisał jeden z widzów.

Spekulowano o cenzurze Finów. Ostatecznie nic z tego nie wyszło

Warto dodać, że sporo problemów organizatorom Eurowizji sprawił strój fińskiego reprezentanta. Przede wszystkim uczestnik musiał wystąpić z zamazanym logiem Windowsa, aby nie budzić podejrzeń o reklamę. Następnie sugerowano, że artysta być może będzie musiał postawić na bardziej wyważony strój. Zaniepokojenie u organizatorów wzbudza cielista bielizna gwiazdora, w której paraduje przez pół występu. Podczas ruchu artysta wręcz wygląda, jakby występował półnago.

"Nie każdy z krajów ma taką samą politykę wobec nagości, co Finlandia" - komentował Anssi Autio, przedstawiciel fińskiego nadawcy i organizator eliminacji do Eurowizji. Wśród krajów, którym nie spodoba się taki strój może być Wielka Brytania, zwłaszcza że Eurowizja u nich emitowana będzie przed 21. Polska, bardziej konserwatywna część widzów, mogłaby być również mocno zdumiona.

Ostateczne decyzją organizatorów Finowie mieli prawo wystąpić w takim stroju, jaki zaplanowali.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Eurowizja 2024 | Finlandia | Artur Orzech | TVP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy