Reklama

"Zapędy dyktatorskie ma Kaczyński"

Zrobili płytę producencką wypełnioną po brzegi gośćmi zza granicy i wydali ją własnym sumptem na legalu. Jarzyn i Icerz. Pod tymi niepozornymi ksywkami kryje się ogromny potencjał producencki, niekoniecznie rapowy... Jaki? Tego, a także wielu innych rzeczy, dowiecie się z zapisu poniższej rozmowy. Z Jarzynem i Icerzem rozmawiał Filip "Diabeł" Rauczyński ("Magazyn Hip Hop").

Pytanie na rozgrzewkę, pół żartem pół serio. Wasi zagraniczni goście łamią sobie język nazywając was w kawałkach "Jazyn and Asez", natomiast kiedy wspominam o was znajomym, ci kręcą głowami myląc was z Bartasem i Ignacem z Verby. Może pora na zmianę ksywek (śmiech)?

Jarzyn: (śmiech) Stary, pochlebiasz nam, niestety prawda jest taka, że daleko nam do poziomu Bartasa i Ignacego... Na szczęście (śmiech)! Co do ksywek, to takie po prostu mamy, takie zawsze mieliśmy przez całe życie i trochę głupie i nieprawdziwe byłoby zmieniać je "pod publiczkę", żeby wyglądały ładniej albo coś. Natomiast wszelkie produkcje podpisujemy nazwą duetu, czyli J-Ice. Co do skojarzeń nazw... Znamy jeszcze inne duety artystyczne o podobnych nazwach, np. Juras/Wigor, Jordas/Kalinos, itp. Skojarzeń się nie uniknie i tyle. Życie (śmiech).

Reklama

Ok, nie czepiam się już ksywek (śmiech). Zastanawia mnie, jak wygląda u was tworzenie bitów. Wygląda to na zasadzie: "ja robię perkusję, ty robisz bas i melodię", czy też tworzycie oddzielnie, żeby nie powiedzieć: niezależnie?

Jarzyn: Patrząc na numery na płycie to właśnie niektóre z nich tak powstawały, że ja u siebie coś robiłem, potem jechałem z tym do Krzyśka albo naszego przyjaciela Maćka, który pomagał z gitarą i oni dodawali jakieś swoje magiczne rzeczy. A czasem było tak, jak w przypadku "For the Gusto", gdzie to Krzysiek dostał natchnienia i zaskoczył mnie tworząc ten bit w pełni samemu.

Icerz: Rzeczywiście, nasza współpraca przyjmuje chyba wszystkie możliwe formy. Ale to chyba dobrze. Póki co, wydaje mi się, że to idzie w dobrą stronę.

To teraz pozostaje mi zadać pytanie, czy wyobrażacie sobie siebie w roli samodzielnych producentów tworzących płyty producenckie? Czy na dzień dzisiejszy czujecie się na siłach, aby podjąć takie wyzwanie?

Jarzyn: Chodzi ci o to, czy możemy zacząć działać solo?

Dokładnie...

Jarzyn: Wiesz co, według mnie świetnie się uzupełniamy zarówno w kwestiach produkcyjnych, jak i organizacyjnych. Zatem skoro coś dobrze działa, to po co to rozdzielać czy "łamać na pół"? Znamy się długo i jesteśmy przyjaciółmi, nie konkurujemy między sobą. Krzychu, a ty co sądzisz ?

Icerz: Nie... Taka opcja nie wchodzi w grę. Poza tym Jarzyn rozkręca sprawy promocyjne. Ja raczej nie mam do tego zapału. To sprawia, że to uzupełnienie jest niezbędne.

Zapytałem o to dlatego, bo jak wiadomo funkcjonowanie w duecie producenckim to przede wszystkim kompromisy. Dużo było momentów, w których się ze sobą nie zgadzaliście w kwestii samych bitów czy też selekcji artystów? Który z was ma większe zapędy dyktatorskie?

Jarzyn: Nie, raczej nie było żadnych "zgrzytów", wszystko co się działo było omawiane ze sobą i decyzje były podejmowane wspólnie - od doboru artystów aż po kolejność utworów na trackliście. Zapędy dyktatorskie ma "Jaro" Kaczyński, ale my raczej nie (śmiech).

Icerz: Zawsze są jakieś nieporozumienia jeśli coś tworzy więcej niż jedna osoba. Ale wszystko rozwiązujemy drogą kompromisów. Na tym etapie te nieporozumienia nie stanowią jeszcze jakiś specjalnych problemów. Niestety, obawiam się, że w przyszłości na pewno te problemy będą miały dużo większy wymiar (śmiech).

Jarzyn, powiedziałeś kiedyś, że "kooperacja z graczami zza granicy jest zawsze czymś nowym", ale... jakoś nie słyszałem wcześniej waszych bitów na polskich rap płytach. Pominęliście ten etap? Nie chcieliście najpierw zrobić takiego składaka z graczami z Polski?

Jarzyn: Można powiedzieć, że zaczęliśmy trochę od "d**y strony" (śmiech). To wyszło samo, po prostu kiedyś wysłałem do Eddro nasz bit, a on dograł się do niego i tak powstał "International Hustler". Efekt nam się spodobał i postanowiliśmy wysłać resztę bitów do innych zagranicznych MC's, których poznaliśmy w necie. Gdy tych numerów się już trochę uzbierało postanowiliśmy wydać je jako płytkę. Kolejny projekt, który chodzi nam po głowie to właśnie tak jak mówisz - składak z graczami z Polski.

Icerz: Z utęsknieniem czekam na ten projekt! Póki co musimy się rozwijać. Jeszcze wiele pracy przed nami i mam nadzieję wiele płyt.

W takim razie kogo z Polski widzielibyście na takiej płycie?

Jarzyn: Różnych wykonawców prezentujących różne style i robiących różne odmiany rapu - od mocno bujających bangerów (Gural, Tede), po utwory nad którymi trzeba trochę pomyśleć, wczuć się w nie (Eldo). Wielu artystów i wiele pomysłów, oby tylko udało się je skutecznie zrealizować.

Icerz: Podpisuje się pod tym, co powiedział Jarzyn w tej kwestii.

Na płycie z Polaków mieli być Massey i DJ Noz, tymczasem jest niejaki... Muniek, który swoim poziomem prędzej wywołuje szyderczy uśmiech na twarzy, aniżeli budzi szacunek. Dlaczego tak wyszło? Dlaczego zamiast Massey'a mamy Muńka i... czy proponowaliście wcześniej współpracę jeszcze jakiemuś Polakowi?

Jarzyn: (śmiech) Muniek to po prostu nasz znajomy. Jego numer na płycie trzeba traktować z dużym przymrużeniem oka - on nie jest na poważnie, na co zresztą wskazuje sam tekst i ta śmieszna gitarka w refrenie. Z Massey'em nie udało nam się zgrać terminów, jako że i on i my jesteśmy spoza Warszawy, a tam właśnie mieliśmy nagrywać.

Icerz: Co do Noza, to po prostu zdecydowaliśmy, że jednak nie będzie skreczy na tym pierwszym albumie. Aczkolwiek mamy nadzieję, że jeszcze niejedna nagrywka przed nami z tymi ludźmi. Pozdrawiamy Noza i Massey'a bardzo, bardzo serdecznie.

A jak wyglądało pozyskiwanie raperów na płytę? Szukaliście talentów na MySpace, czy też od samego początku kojarzyliście tych graczy i dokładnie wiedzieliście kogo chcecie mieć na "The First Epizode"?

Jarzyn: Niektórych mieliśmy na oku już wcześniej - kilku udało się zwerbować, a z kilkoma nie wyszło, jak np. z Baby Bashem czy Davidem Wadem. A resztę... Fakt, poznaliśmy dzięki MySpace. Tam naprawdę jest "full" świetnych artystów, którzy zasługują na to by być szerzej wypromowani. Pozdrawiamy.

Płytę nazwaliście "The First Episode". To znaczy, że możemy się spodziewać kolejnych epizodów?

Jarzyn: Oczywiście. Tę płytę należy traktować jako taką "ankietę". Sprawdzamy, co jest dobre a co nie, co się podoba a co nie bardzo, co należy rozwinąć a co raczej odpuścić itp. Wszystko po to, aby kolejne produkcje mogły być coraz lepsze.

Icerz: To ma być nasza reklama, chociaż według mnie, ten materiał nie jest jeszcze takim, jakbyśmy sobie życzyli. Nasze brzmienie pozostawia bardzo wiele do życzenia i to właśnie nad nim będziemy pracować przy następnej płycie.

Mówicie, że płytę należy traktować jako ankietę, że nie jest jeszcze taka jakbyście chcieli. Czy takie "ankiety" nie powinny mieć miejsca w podziemiu? No chyba, że legal był pewnego rodzaju kartą przetargową do pozyskania gości... Jak to było?

Jarzyn: Zgadłeś bracie. Wiesz, nasi goście nagrywając z nami też musieli w te numery włożyć swój czas, zaangażowanie, pracę i nie oszukujmy się - także kasę na nagranie swoich wokali w studio. I wiadomo, tak jak każdy w ich sytuacji, tak i oni chcieliby mieć tą świadomość, że to wszystko nie idzie po to, żeby potem być zamknięte "w szufladzie". Też chcieliby zobaczyć efekt tej współpracy. Każdy z nich otrzymał od nas oczywiście płytki, a i oni nie pozostali dłużni wobec naszej pracy. I tak np. dwa numery wyprodukowane przez nas znalazły się teraz na wydanej przez Biz-E płytce w Wielkiej Brytanii. Na nadchodzących płytach Proseeda oraz Tequili też mają być nasze wspólne numery. To prostu przemiła sprawa, że oni szanują naszą pracę i nasz czas a my szanujemy ich.

Icerz, z tego co wiem, na co dzień jesteś basistą rockowego zespołu. Takie doświadczenie jest pomocne przy robieniu bitów, czy jednak są to na tyle różne gatunki muzyczne, że doświadczenie zdobyte w jednym nie przekłada się na drugi?

Icerz: Gatunki te można łatwo powiązać i czasem rzeczywiście wpływy rockowe łatwo przejawiają się w twórczości hip hopu. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie liczą się tu wyłącznie tematy rockowe, ale również każde inne muzyczne doświadczenia. Zwłaszcza gra na instrumencie. Muzyka wszędzie się ze sobą zazębia, a umiejętność grania na instrumencie to podstawowa sprawa, jeżeli chodzi o jakiekolwiek tworzenie muzyki.

Zapytałem nie przypadkowo, bo nie wiem, czy rockowy "International Hustler" z Eddro jest skutkiem twojego grania w rockowym zespole, czy też jest to po prostu wspólny mianownik wynikający z inspiracji N.E.R.D?

Icerz: Ciężko powiedzieć skąd wziął się ten pomysł. To wynikło bardzo spontanicznie. Powstały bębny, do których znajomy dograł gitarę. Do tego nie trzeba było już nic dodawać - oprócz wokalu Eddro. Aczkolwiek rzeczywiście N.E.R.D również nas czasem inspiruje. Dlatego chcemy rozwijać ten styl i na kolejnej płycie z pewnością znajdzie się więcej tego typu mocnych kawałków.

Jarzyn: Jeśli mogę wtrącić - inspiracji tego typu jest multum, np. Limp Bizkit, Cypress Hill i ich genialne "Trouble", czy nawet Crazy Town - "Toxic" i "Darkness" wymiatały.

Szczerze - o ile stricte rapowe produkcje zupełnie do mnie nie przemawiają, o tyle hybrydy rapu z rockiem na płycie przekonują mnie w zupełności. I to właśnie te drugie zdają się być waszą najmocniejszą stroną, której jednak zupełnie nie wykorzystujecie. Nie myśleliście o tym, żeby pójść w tą stronę i zrobić całą płytę z raperami zza granicy w takim rockowym klimacie?

Jarzyn: A wiesz, że ostatnio parę osób powiedziało mi właśnie na odwrót - że za dużo tych rockowych elementów? Ile ludzi tyle opinii, życie (śmiech). Wiesz, to jest pierwsza płyta, pierwsze kroki, więc nie zawsze uda ci się ją zrealizować w pełni tak, jakbyś tego chciał. Często czas, możliwości, brak własnego i stałego środka transportu oraz nie oszukujmy się - kasa - stoją ci na przeszkodzie. Ale tak jak już wspominałem we wcześniejszej naszej rozmowie, drugi album zdecydowanie będzie już dużo bardziej w tę rapcore'ową stronę.

Icerz: Będziemy się starać razem ze znajomymi muzykami stworzyć coś mocno brzmiącego. Ale mimo wszystko nie chciałbym porzucać również tych typowo hiphopowych kawałków. Myślę, że będzie to jednak zdecydowanie bardziej wyrównane.

Dzięki za wywiad, ostatnie słowa do fanów, jakieś pozdrowienia?

Jarzyn: Również dziękujemy. Pozdrawiamy wszystkich naszych rodzimych producentów - Matheo, Wavesa, Bobera, L-Pro i wszystkich innych, oby zajawka nigdy nie wygasła. A całkiem prywatnie pozdrawiam pewnego Anioła za nieocenioną pomoc w pewnych kwestiach oraz mojego przyjaciela Przemasa, N!kus!A, Karola i Torbę, a także wszystkich czytelników. Ave.

Icerz: Przede wszystkim podziękowania dla Erreleventa, Eddro i Tequili. No i pozdrawiam Anię oraz kumpli: Rajesa, Staśka, Kamila i Michałów dwóch. Pokój i współpraca.

mhh.pl
Dowiedz się więcej na temat: hip hop | śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy