Reklama

"Wyrazić boskiego ducha"

Jeden z najbardziej żywiołowych koncertów na tegorocznej edycji Coke Live Music Festival w Krakowie dał niemiecki wokalista reggae Gentleman. Z Tilmanem Otto po występie rozmawiał Paweł Budziński.

Zobacz cały wywiad w wersji video:

Mówi się, że swoją twórczością udowadniasz, że muzyka nie zna limitów ani granic. Czy rzeczywiście czujesz się, jakbyś przekraczał pewne granice?

Moim zdaniem muzyka to wspaniały sposób kreowania nowych możliwości. Bez muzyki nie byłoby żadnych przewrotów, żadnych rewolucji. Za każdą rewolucją kryje się muzyka. Muzyka jest wspaniałym sposobem manifestowania nastroju ducha i dzielenia się nim.

My, artyści na scenie, dzielimy się tym, co odczuwamy, z publicznością. Te uczucia wkładamy w muzykę. Człowiek może napisać wiersz, może zrobić zdjęcie, można napisać piosenkę albo ciekawy artykuł. Rozumiesz, co mam na myśli? To wszystko są przejawy kreatywności. Kreatywność to narzędzie, dzięki któremu możemy wyrazić boskiego ducha.

Reklama

Dla ciebie muzyka jest rewolucją?

Zdecydowanie tak, ponieważ muzyka otwiera ludzkie umysły. Nie jest to jednak konieczność; nie każdy utwór musi mieć w sobie ten rewolucyjny potencjał. Czasami możesz przecież napisać utwór o czymś bardzo prostym. Chodzi o to, że jako artyści mamy potencjał, by zmusić ludzi do myślenia.

Odkąd skończyłeś siedemnaście lat, regularnie odwiedzasz Jamajkę. Czego się nauczyłeś, albo innymi słowy - co dały ci te podróże?

Przede wszystkim - doświadczenie.

Doświadczenie w muzyce czy doświadczenie życiowe?

Doświadczenie życiowe, które jednocześnie jest muzyką. Jamajka jest ojczyzną muzyki reggae. Kiedy tam jesteś, widzisz dookoła tak wielu utalentowanych ludzi, producentów, muzyków, studiów nagraniowych - te ostatnie są tak liczne, jak kościoły. Jamajka to bardzo uduchowione miejsce, a jednocześnie kraj o bardzo skomplikowanej naturze.

Dla mnie to wyspa, która może poszczycić się niewiarygodnym wkładem - i dorobkiem - jeśli chodzi o kulturę. Tak wiele zawdzięczamy Jamajce!

Czy powiedziałbyś, że to najwspanialsze miejsce na świecie?

Nie, tego nie mogę powiedzieć. Nie mogę mówić o Jamajce w kontekście poziomów, na zasadzie, że coś jest dobre, a coś lepsze. Dla mnie Jamajka jest bardzo uduchowionym miejscem, ale jednocześnie szorstkim i niepozbawionym przemocy. To kraj z problemami, któremu przydałaby się wizyta u lekarza. Nie wszystko jest tam tak słoneczne, jak przywykliśmy uważać. To trudny kraj.

Ostatnie pytanie - czy wiesz coś o polskiej scenie reggae? Czy możesz coś powiedzieć na ten temat?

Wszystko, co wiem, to, że polska scena reggae jest bardzo muzyczna. Słyszałem też, że ma w sobie potencjał. Polska ma ogromny potencjał - jeżeli artyści będą utrzymywać obecny poziom, a może nawet wskoczą na poziom wyższy, staniecie przed wielką szansą rewolucji.

Ile tu żyje ludzi? Czterdzieści milionów? Muzyka reggae jest muzyką rewolucji, a Polska jest krajem, który wie, co to rewolucja. To się musi udać.

Czy podczas Twojego koncertu doszło do rewolucji?

O tak, zdecydowanie! Moje koncerty zawsze są rewolucją. Rewolucja ma miejsce zawsze wtedy, kiedy ludzie zaczynają myśleć i stawiać sobie pytania. Wiesz, co mam na myśli, prawda? Już na tym etapie dochodzi do rewolucji - nawet, jeśli jest to mała rewolucja, to już robi różnicę.

Wielkie dzięki za rozmowę.

(tłumaczenie: Katarzyna Kasińska)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rewolucja | artyści | Jamajka | Paweł Budziński | doświadczenie | muzyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy