Reklama

"W każdej piosence wiele emocji"

Z okazji przypadającego na 2008 rok 30-lecia działalności grupy Bajm wokalistka Beata Kozidrak opowiedziała portalowi INTERIA.PL o najważniejszych momentach w historii popularnego zespołu i "urodzinowymi" planami. Na początku zapytaliśmy piosenkarkę o zmarłego 23 lutego 2008 roku Marka Winiarskiego, jednego z założycieli Bajm.

Zmarł Marek Winiarski. Fani mogą go nie pamiętać, gdyż bardzo szybko opuścił Bajm. Jak będzie go Pani wspominać i czy zapadło Pani w pamięci jakieś szczególne wydarzenie, historia z nim związana?

Nazwa zespołu Bajm została utworzona od pierwszych liter imion ich założycieli. B - Beata Kozidrak, A - Andrzej Pietras, J- Jarosław Kozidrak i i M - Marek Winiarski. Dlatego Marek, choć krótko z nami współpracował, był bardzo istotną postacią dla naszego zespołu.

Pamiętam go jako bardzo wesołego człowieka. Na początku razem przez wiele przeszliśmy, bo wspólnie zaczynaliśmy w Bajmie. To był początek kariery grupy. Czuliśmy wtedy, że w naszym życiu coś zaczyna się dziać, że przed nami jest jakaś wielka przygoda. Pierwsze koncerty... Poznawaliśmy się nawzajem, spędzaliśmy mnóstwo czasu w hotelach, więc to było takie hotelowe życie. Pamiętam dowcipy, które nawzajem sobie robiliśmy... Tak właśnie wspominam Marka, który wybrał karierę lekarza...

Reklama

Pamiętam też krótkie spotkanie z nim po wielu latach, kiedy graliśmy w jego miejscu zamieszkania w Janowie Lubelskim. Marek przyszedł do nas z gitarą. Powiedział nam, że ta gitara wciąż wisi na jego ścianie w sypialni. Wspomnienia, które miał z zespołem Bajm były tak głębokie i mocne, że chciał budzić się widząc gitarę, i zasypiać patrząc na nią. To był wspaniały człowiek. Łączymy się w bólu z jego rodzina.

W tym roku Bajm obchodzi 30-lecie. Jaki etap i płyty w karierze uważa Pani za najważniejsze?

Tego upływu czasu się nie czuje. Oczywiście, przeżyć jest mnóstwo. Zaczęliśmy swoją karierę w sposób bardzo efektowny i efektywny, ponieważ zespół powstał w marcu 1978 roku, a już w maju byliśmy na festiwalu w Opolu, gdzie jako debiutanci zajęliśmy II miejsce. Naszą piosenkę "Piechotą do lata" śpiewała cała Polska. Ja jako 18-letnia dziewczyna stałam się osobą publiczną, co było niezwykłym przeżyciem, ponieważ nie byłam na to psychicznie przygotowana. Poczułam jednak, że to jest to czego w życiu chcę. Spełniały się moje marzenia. Pamiętam, że nie chciałam schodzić ze sceny (śmiech) i nie chciałam się żegnać z publicznością w Opolu. I to chyba mam do tej pory. Kocham koncerty i spotkania z publicznością. Wtedy jestem w swoim żywiole. To był ten pierwszy etap, bardzo ważny.

Później zaczęliśmy pracować nad płytą, bo jako debiutanci mieliśmy tylko kilka piosenek na swoim koncie. Posypały się propozycje koncertowe, a my wciąż się jeszcze uczyliśmy. Dlatego postanowiliśmy wrócić do Lublina i na spokojnie zajęliśmy się szkoła i... debiutancką płytą. Niestety, pracę nad płytą przerwał stan wojenny. Udało się skończyć pierwszy album ["Bajm" - przyp. red.] w 1983 roku. Właściwie składała się ona z naszych największych przebojów: "Różowa kula", "Nie ma wody na pustyni", "Co mi Panie dasz", "Józek nie daruję ci tej nocy"... Mnóstwo spektakularnych przebojów. To był okres dość trudny, ale udało się. Pamiętam, że byłam najszczęśliwszą osobą na świecie, kiedy zobaczyłam swoją płytę.

Przy tworzeniu drugiej płyty towarzyszyły mi emocje, które przeżywałam podczas stanu wojennego. Album "Martwa woda" był dosyć ostry pod względem tekstowym. Ale to właśnie na tej płycie narodziła się przepiękna ballada, którą moi fani kochają najbardziej - "Małpa i ja".

Powiem, że dla mnie każda płyta byłą ważna, bo rodziła się w jakimś etapie mojego życia. Dojrzewałam emocjonalnie i muzyczne na oczach całej Polski. I nie bałam się tego. Szukałam dla siebie miejsca w muzyce, miejsca dla swojej osobowości.

Kolejna istotna płyta to "Płomień z nieba ". Wzięłam bowiem na siebie dodatkowy ciężar produkcji muzyki. To były nowe doświadczenia, które przerodziły się później w moją pasję. Przy kolejnych płytach chciałam również mieć bezpośredni wpływ nie tylko na artystyczny ich kształt, ale również na brzmienie.

Ważnym wydarzeniem w mojej historii było spotkanie z obecnymi muzykami Bajmu, z którymi współpracuje już przez 15 lat. To właśnie z nimi stworzyliśmy dwa ważne dla Bajmu albumy "Szklanka wody" i "Myśli i słowa ". Obecnie pracujemy nad nową płytą, która ukaże się pod koniec roku. Z okazji 30-lecia kolejną niespodzianką dla fanów bedze koncertowe DVD.

Do sklepów trafi wkrótce kompilacja "Ballady 2". Skąd pomysł, by wrócić do tego typu składanki - pierwsze "Ballady" ukazały się w 1997 roku...

Właśnie "Balladami" chcieliśmy rozpocząć nasz jubileusz. Wiemy, że "Ballady I" cieszyły się sporą popularnością, a promująca je "Kraina miłości" stała się spektakularnym przebojem. "Ballady II" ukażą się w kwietniu. Pilotować ja będzie nowa propozycja zespołu, piosenka "Krótka historia".

Pytaliśmy internautów o ich ulubioną balladę z repertuaru Bajmu. Którą by Pani wskazała?

To tak, jakbym chciała wskazać ulubione dziecko. Trudno jest mi wybrać jedną piosenkę, bo jest ich zbyt dużo, a tworzenie każdej nich dostarczało nam wiele emocji. Wiem natomiast co kochają moi fani. Na pewno wśród najukochańszych ballad znajdą się dwie: "Małpa i ja" i "Dwa serca dwa smutki". Bez tych piosenek trudno wyobrazić sobie koncert Bajmu.

Dziękuję za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Beata Kozidrak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy