Reklama

Tomson: To muzyka była, jest i pozostanie na zawsze moją największą pasją

Jak wyglądałoby jego życie, gdyby zamiast muzyki wybrał prawo? Czy wciąż czerpie radość z koncertów Afromental i co myśli o uczestnikach talent shows? Na te i inne pytania odpowiedział w rozmowie z Interią Tomson.

Jak wyglądałoby jego życie, gdyby zamiast muzyki wybrał prawo? Czy wciąż czerpie radość z koncertów Afromental i co myśli o uczestnikach talent shows? Na te i inne pytania odpowiedział w rozmowie z Interią Tomson.
Tomson podjął kolejne wyzwanie /.

Interia.pl: Nie wszyscy wiedzą, że studiowałeś prawo, ale po czterech latach porzuciłeś uczelnię. Myślisz czasem o tym, jak wyglądałoby twoje życie, gdybyś jednak został prawnikiem?

Tomson: Wielokrotnie się nad tym zastanawiałem i doszedłem do wniosku, że jednak to muzyka była, jest i pozostanie na zawsze moją największą pasją. Na szczęście los dał mi możliwość połączenia pasji z pracą, więc nie mogę powiedzieć, że żałuję. Te prawie cztery lata studiów na UWM dały mi więcej, niż bym się spodziewał i nie chodzi mi tu tylko o walor towarzyski tych pięknych czasów. (śmiech) Papieru wprawdzie nie mam, ale wiedza pozostała i często pomaga mi w życiu, gdyż zagadnienia, o których się uczyłem, dotykają nas przecież na co dzień. Pozostaje jeszcze kwestia aplikacji po uzyskaniu tytułu magistra prawa, na uzyskanie której potrzeba  kolejnych pięciu lat nauki, niekiedy - przy uśmiechu szczęścia - połączonym z pracą np. na uczelni. Prawnikiem z prawdziwego zdarzenia stałbym się wówczas po 2012 roku... Nie wiem, czy dałbym radę żyć non stop między Olsztynem a Warszawą... Los i szczęście sprawiły, że musiałem już w 2009 przeprowadzić się do stolicy, gdyż cały czas właśnie tu miałem coś do roboty i tak pozostało do dziś.                                                                                                                                         

Reklama

Interia.pl: Ostatnia płyta Afromental, "Mental House", ukazała się w 2014 roku.  Od tego czasu zagraliście mnóstwo koncertów. Jaki macie sposób, by prezentując publiczności wciąż ten sam materiał, utrzymać w muzyce świeżość i nie stracić własnego zapału?

Tomson: Scena jest naszym drugim domem. Grając razem, doskonale się bawimy, a gdy Afromental się bawi, to może zdarzyć się dosłownie wszystko. (śmiech) Każdy koncert to inna energia złożona z nas siedmiu plus publiczność. Wychodzi z tego mieszanka wyjątkowa.

Interia.pl: Macie na koncie już kilka albumów, dzięki czemu możecie przebierać w utworach, które prezentujecie na żywo. Jak dobieracie kawałki do setlisty?

Tomson: Gramy głównie materiał z najnowszej płyty, dlatego dobieramy utwory podobne stylistycznie. Kolejność utworów także jest przemyślana, zarówno pod względem tempa, jak budowania emocji.

Interia.pl: Jesteś muzykiem z dużym doświadczeniem, a w "The Voice of Poland" opiekujesz się uczestnikami, dając im szereg rad. W jaki sposób słuchasz muzyki? Czy potrafisz oddać jej się w całości i czerpać z niej czystą przyjemność, czy raczej skupiasz uwagę na detalach, analizujesz, szukasz ciekawych rozwiązań, wyłapujesz błędy itd.?
 
Tomson: Jedno i drugie. Czasem idę w transie ze słuchawkami na uszach i nie zauważam słupów, lub "drę ryja" w samochodzie, wtórując raperom czy wokalistom. Czasem jednak włącza się analiza wręcz matematyczna. Ma to miejsce zazwyczaj w przypadku produkcji ocierających się o ideał, ale nie tylko, gdzie selektywność poszczególnych barw pozwala na zapisywanie ich w głowie na osobnych trackach i śledzenie w czasie rzeczywistym. Wszyscy w Afro potrafią produkować i każdy mógłby spokojnie z laptopem i klawiaturką trzasnąć w każdym momencie kozacki beat. (śmiech) Więc wiemy jak to wszystko wygląda na trackach i jak się osiąga różne brzmienia i efekty, co ułatwia analizę, która sama w sobie nie ma na celu oceny danego utworu. To bardziej takie zboczenie zawodowe.

Interia.pl: Funkcjonujesz w branży muzycznej już wiele lat. Jakie rady niezwiązane z muzykowaniem dajesz uczestnikom "The Voice of Poland", którymi się opiekujesz?

Tomson: Kiedy tylko możemy komuś pomóc, pomagamy, ponieważ wspólnie przeżywamy ten program i często emocje naszych podopiecznych udzielają się i nam.

Interia.pl: W jednym z wywiadów powiedziałeś, że z Wojtkiem Łozowskim poznaliście się w programie "Idol", w którym "zaszliście daleko, ale na szczęście nie za daleko". Co masz przez to na myśli?

Tomson: Byłem zbyt młody i jeszcze wokalnie zbyt mało doświadczony, by zrobić takie pierwsze wrażenie. Sam pobyt i uczestnictwo w programie to bardzo dobra szkoła. Nauczyłem się tam bardzo dużo od bardzo dobrych wokalistów.

Interia.pl:  Jak już wspomnieliśmy, brałeś udział w "Idolu", a teraz jesteś trenerem w "The Voice of Poland". Obserwując poczynania uczestników talent shows, możemy zobaczyć, że tylko nieliczna grupa robi wielką karierę, a pozostali cieszą się chwilową popularnością, po czym przepadają bez echa. Czego twoim zdaniem brakuje takim osobom? Dlaczego nie udaje im się osiągnąć sukcesu?

Tomson: Nie wiem. Musiałabyś ich spytać. (śmiech) Może brakuje wsparcia, może producenta, z którym od razu biorą się do roboty i wchodzą do studia z gotowym materiałem, może identyfikacji, a może odrobiny szczęścia, które też jest bardzo potrzebnie w naszej branży.

Interia.pl: Jakie są twoje najbliższe zawodowe plany?

Tomson: Oczywiście jesienią  kolejna, siódma już edycja "The Voice of Poland" - w tej chwili jesteśmy już po pierwszych przesłuchaniach w ciemno i po raz kolejny mamy mnóstwo talentów! Zaangażowałem się również w drugą edycję Projektu KLUB, czyli akcji, dzięki której każdy może zostać "szefem" jednego z czterech klubów w Polsce i zorganizować imprezę swoich marzeń. Tym razem uczestnikom będziemy pomagać razem z Jankesem.

Poza tym oczywiście koncerty, koncerty, koncerty, solowa płyta... W międzyczasie coś zjem i troszkę pośpię. (śmiech)

***Zobacz inne materiały o podobnej tematyce*** 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Tomson
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy