Reklama

Sukienka kluczem do sukcesu

Z Natalią Lesz spotkaliśmy się podczas festiwalu Opole 2008. Wokalistka podzieliła się na gorąco wrażeniemi po zdobyciu Superjedynki w kategorii "debiut roku", a także refleksjami na temat całego festiwalu. Opole to dopiero początek pracowitego lata Natalii - czeka ją m.in. występ przed Celine Dion w Krakowie oraz na festiwalu w Sopocie (o ile się zakwalifikuje głosami widzów).

Twoja Superjedynka jest zaskoczeniem dla wszystkich, chyba nawet z tobą włącznie. Gdzie doszukujesz się swojego atutu?

Natalia Lesz: W moim stroju oczywiście (śmiech). Jest do dla mnie wielkie zaskoczenie, moim zdaniem Feel zasługuje na tę nagrodę o wiele bardziej niż ja.

Dużo nerwów kosztował cię ten występ?

Natalia Lesz: Bardzo dużo, ponieważ była to tylko jedna piosenka. Na koncercie, jak się schrzani jeden utwór, to drugą można zaśpiewać lepiej. Tutaj w jak najkrótszym czasie trzeba się pokazać z jak najlepszej strony. Formuła konkursu sprawia, że czuję się jakbym miała osiem lat, siedziała w szkolnej ławce i pisała egzamin z matematyki.

Reklama

Nie da się ukryć, że twoje zwycięstwo jest jednocześnie porażką Feel i to ty będzie pokazywana jako ta, która jako pierwsza nadwyrężyła zwycięski wizerunek tego zespołu.

Natalia Lesz: Bardzo lubię i cenię Feel, kibicowałam im w pozostałych kategoriach. Jestem w szoku, tyle mogę powiedzieć.

Przed tobą teraz marsz na sam szczyt?

Natalia Lesz: Mam nadzieję, że to dopiero początek. Mam w planach dużo pracy, także mówienie o szczycie jest jeszcze przedwczesne.

Jak ci się podoba w Opolu?

Natalia Lesz: Pokonujemy codziennie jakieś pola i laski przez cztery godziny, żeby się tu dostać, więc na pewno nas to sporo energii kosztuje. Myślę, że atmosfera nie jest do końca taka, jak była przed laty. Ale mam wielki sentyment do tego miejsca - jako dziewczynka przychodziłam tutaj i oglądałam swoich idoli.

Którzy idole zapadli ci najbardziej w pamięć?

Natalia Lesz: Choćby pani Maryla Rodowicz, która stoi tutaj obok. Poza tym Czesław Niemen. Osobiście nie miałam okazji oglądać go na żywo, znam jego występy z You Tube, również Grzegorz Ciechowski zawsze mi imponował.

Spodziewałaś się, że publiczność doceni cię tak bardzo?

Natalia Lesz: Nikt mi nawet nie powiedział o nominacji. Dowiedziałam się o niej z internetu.

O mały włos byś się nie pojawiła (śmiech).

Natalia Lesz: Na szczęscie regularnie sprawdzam internet i czytam, jakie tam głupoty ludzie wypisują na mój temat. Chyba właśnie z Interii się dowiedziałam o nominacji, chociaż Interia aż takich idiotyzmów nie wypisuje (śmiech).

Liczyłaś na Superjedynkę po cichu?

Natalia Lesz: Cały show-biznes jest w Polsce trochę zaściankowy, jak powiedziała Agnieszka Chylińska. Nie piłam z nikim wódki, byłam przez parę lat w Ameryce, przez co niektórzy mnie nie lubią - z tych powodów nie liczyłam na Superjedynkę.

Na czym w tej chwili się skupiasz?

Natalia Lesz: Przede wszystkim koncerty, występy na żywo. Wcześniej miałam sporo mniejszych i kameralnych koncertów jeszcze jak byłam w Stanach, występy przed dużą publicznością to dla nas coś nowego i fajnego. Szczególnie biletowane koncerty, nie promocyjne.

Z którą publicznością masz lepszy kontakt - polską czy amerykańską?

Natalia Lesz: Jak do tej pory o wiele bardziej podoba mi się publiczność polska, z tego względu, że znają moje piosenki. Płyta nie została jeszcze wydana w Stanach, z tego powodu nikt sobie nie może tam podśpiewywać oprócz cioci i wujka.

Czy amfiteatr cię zaskoczył? Wszyscy mówią, że jest dużo mniejszy niż się wydaje w telewizji.

Natalia Lesz: To prawda. Cała otoczka robi duże wrażenie - światła, scenografia. Mogłyby się zmienić te nieszczęsne ławeczki, które od 45 lat wyglądają tak samo. Moim zdaniem, żadna babcia ani dziadek nie usiądą sobie na tych ławeczkach, bo po prostu nie wytrzymają więcej niż pięć minut.

Znajdziesz w tym ferworze pracy chwilę wytchnienia?

Natalia Lesz: W najbliższym czasie będziemy się intensywnie przygotowywać do występu przed Celine Dion, ale potem marzy mi się jakiś wyjazd.

Abstrahując od koncertu, który jest na pewno dla ciebie dużym wydarzeniem, lubisz muzykę Celine Dion?

Natalia Lesz: Lubię, chociaż muszę się przyznać, że najbardziej mi się podobały jej pierwsze płyty. Teraz, w tym momencie nie przepadam za jej muzyką tak bardzo, ale to wielki zaszczyt wystąpić przed taką gwiazdą.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: śmiech | Feel | Celine Dion | Opole | sukienka | Natalia Lesz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy