Reklama

"Rosja ma olbrzymi potencjał"

Pod koniec 2009 roku na kilku koncertach w Polsce pojawiła się formacja Fragile Art, wschodząca gwiazda rosyjskiej sceny metalowej. Jeśli tylko wyzbędziemy się stereotypów, obcowanie z melodyjnym death metalem moskiewskiej grupy może okazać się niezwykle przyjemnym doznaniem, nie zaś zabawą psa z jeżem.

W rozmowie z Bartoszem Donarskim przekonywał o tym wokalista Sergiej "Ded" Dichko.

W składzie waszego zespołu występują nie tylko Rosjanie. Wyjaśnisz?

Tak, jesteśmy, rzec można, grupą międzynarodową. Właściwie czterech z pięciu członków Fragile Art mieszka w Moskwie, a jeden w Kijowie (Roman, gitara). Trochę ciężko to wszystko ogarnąć, sporo czasu spędzamy na ICQ, by w ten sposób radzić sobie z wszelkimi sprawami organizacyjnymi. Zaś co do grania prób, jak mówiłem, czterech z nas mieszka w Moskwie, więc jest to możliwe. Poza tym gramy z metronomem, więc Roman nie musi się nudzić. Nie jest łatwo, ale to się sprawdza.

Reklama

W 2007 roku wydaliście pierwszy album, "Axiom".

Zgadza się, ale nie mieliśmy żadnego menedżera, promocji czy innej pomocy ze strony CD-Maximum, oni tylko go wydali i rozprowadzali. Z tego powodu nasza muzyka nie dotarła tam gdzie trzeba, do większej rzeszy słuchaczy. Zaczęliśmy więc działać na własną rękę; organizować trasy i koncerty. Nie jesteśmy w tym fachowcami, ale mimo wszystkich trudności wynieśliśmy zespół na powierzchnię, na przyzwoity poziom. Dzięki tym zabiegom mamy dziś armię fanów na Ukrainie i w Rosji. Teraz czas na Europę!

Przygotowujecie już ponoć drugą płytę.

Właśnie ją nagrywamy. Zabraliśmy się za nią już latem. Mamy bardzo mocny i melodyjny materiał, i z tego co na razie słychać, będzie naprawdę głośno! Poczekajcie jeszcze chwilę, na pewno was nie zawiedziemy!

Jak wygląda metalowa scena w Rosji? Z pewnością jest u was wiele ciekawych formacja, ale przebicie się nie jest łatwe.

Metalowa scena w Rosji jest bardzo wygłodniała. Mamy wiele wyjątkowych i fajnych kapel, ale rynek metalowej muzyki nie jest rozwinięty. Jeśli przeczytasz jakąkolwiek relację z koncertu w Rosji jakiejś znanej grupy, od razu zauważysz, że te zespoły doceniają nasze oddane. Rosja ma olbrzymi potencjał, ale wciąż coś tu nie gra.

Największy sukces Fragile Art do tej pory?

Największy sukces... Nie tak dawno graliśmy na ProRock Open Air Festival w Kijowie, na którym dzieliliśmy scenę z Arch Enemy, Vaderem, Sodom, Deadlock, Heaven Shall Burn, Lake Of Tears... Nasz koncert zakończył się pełnym sukcesem. Zaprzyjaźniliśmy się z niemiecką grupą Deadlock, u boku której daliśmy dwa koncerty, w Kijowie i Moskwie. Do tej pory odbyliśmy cztery niesamowite trasy po Rosji i Ukrainie. Myślimy jednak, że największy sukces dopiero przed nami. Robimy wszystko, co w naszej mocy.

Sporo gracie z ukraińskim Hell:On. Co to za historia?

To nasi starzy kumple. Spotkaliśmy się w ramach promocji naszych zespołów i od tego czasu nawzajem sobie pomagamy. Prawdę mówiąc tworzymy zgraną ekipę, precyzyjny mechanizm. Cenimy sobie tę przyjaźń. I dlatego tak dużo razem gramy.

Co do podboju Europy, zaczynacie od Polski?

Odnosimy wrażenie, iż główna baza naszych potencjalnych słuchach jest właśnie w Europie. Od samego początku zwolennicy naszej muzyki są bardzo przywiązani do zespołu. Fani złapali bakcyla i interesują się naszym dalszym losem.

Ale chcemy też wyjść z naszą muzyka dalej, nie tylko tutaj, a na cały świat! Tę muzykę mogą pokochać miliony. Wierzymy w nią i zrobimy wszystko, by nam się udało. Posłuchajcie tylko naszych utworów, jak się wam spodobają, przyjdźcie na koncert. Występny na żywo to nasza najmocniejsza strona!

Dzięki za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Rosji
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy