Reklama

"Robimy swoje"

- To muzyka rockowa, z mocnymi riffami, melodyjnymi refrenami, tekstami nie o "dupie Maryny" - tak swój debiut "Nieból" reklamuje Rafał Huszno, wokalista i gitarzysta tarnowskiej grupy Totentanz, w składzie której można znaleźć byłych muzyków punkowej legendy KSU. Jednak punk rock nie jest ulubionym gatunkiem członków Totentanz. Można się o tym przekonać słuchając płyty "Nieból".

W przerwie między koncertami u boku Riverside Rafał Huszno znalazł parę chwil, by odpowiedzieć na parę pytań Michała Boronia.

Opowiedz na początek jak doszło do powstania zespołu? Czy było to tradycyjne spotkanie paru kumpli, pierwsze próby w garażu?

Na samym początku istotnie były to spotkania kumpli, którzy lubią bawić się muzyką, tak jak niektórzy np. wędkują. Trzech gości: Erik Bobella, Darek Pawłowski i Darek Durał grali jako trio. Po pewnym czasie do zespołu dołączyłem ja, zasilając kapelę o dodatkowe "wiosło".

Niedługo po tym ruchu z zespołu odszedł Darek Durał, a jego miejsce zajął Adrian Bogacz. Powstały pierwsze kawałki, zespół nagrał swoje pierwsze demo "Nieból". Kiedy z zespołu odszedł Darek Pawłowski nie było wątpliwości, że zastąpi go Sebastian Mnich (KSU). W tym składzie powstała płyta "Nieból" i jak do tej pory nic się nie zmieniło i ma się dobrze.

Reklama

Skąd ta nazwa i co ona oznacza? Wiadomo, że to co gracie ciężko nazwać akurat muzyką taneczną. Czy ma coś wspólnego z tanzmetalem Rammsteina?

Przypadkowym pomysłodawcą nazwy jest Adrian. Totentanz to w dosłownym tłumaczeniu "taniec śmierci", ale znaczenie tego słowa sięga jeszcze czasów średniowiecza i oznacza równość wobec śmierci, taniec, który każdy w swoim życiu raz zatańczy bez względu na wygląd, przynależność społeczną, umiejętności, kolor skóry itd. Uznaliśmy, że ta nazwa dobrze komponuje z tym co chcielibyśmy przekazać w swoich piosenkach i tak zostało. A Rammstein... - moim zdaniem to najlepszy band na świecie.

Zostaliście obwołani "jedną z największych objawień na polskiej sceny rockowej". Jak przyjmujecie tego typu określenia - to dla was komplement czy raczej obciążenie, że trzeba to potwierdzić?

I jedno i drugie. To bardzo miłe i dumne określenie, nie każda kapela wchodząca na rynek wchodzi z taką etykietką. Ale jak wspomniałeś wcześniej, to także pewnego rodzaju zobowiązanie, zwłaszcza w kraju, gdzie ludzie tylko czekają na potknięcie drugiego.

My robimy po prostu swoje, gramy rocka i pewnie coś w tym jest, że tak o nas mówią. Postaramy się nie zawieźć oczekiwań widowni.

Ponoć "Nieból" jest skierowany do fanów Comy i Huntera i faktycznie zwłaszcza tą pierwszą grupę wyraźnie słychać. Jak usłyszałem pierwszy utwór "Poza wszystkim" to najpierw pomyślałem, że ktoś chyba pomylił płyty i dostałem nową Comę... Co sądzicie o takich porównaniach? Przeszkadzają wam, czy raczej uważacie, że dużo w nich racji?

Już nie pierwszy raz słyszymy to pytanie. Porównanie wzięło się zapewne stąd, że jest to muzyka rockowa, z mocnymi riffami, melodyjnymi refrenami, tekstami nie o "dupie Maryny", więc nieuniknionym jest to że może się kojarzyć, gdyż mało jest tego typu kapel na polskim rynku.

Nie jesteśmy żadna kopią Comy, Huntera, Iry, Proletariatu (celowo wymieniam te kapele) chociaż wszyscy siedzimy na jednej półce pod nazwą rock polski. Zachęcam do przesłuchania całej płyty i jestem pewien, że takie skojarzenia rozmyją się jak mgła. Będziemy szczęśliwi jeśli fani w/w grup będą mieli w swojej płytotece także nasz album.

Dwójka z was grała w punkowym KSU, ale na płycie nie słychać tych doświadczeń. Czy jakieś nagrania punkowe znajdują się wśród waszych ulubionych, czy raczej słuchasz ciężkiego rocka i metalu?

Słuchamy każdy czego innego, najmniej punka. Rzeczywiście Sebastian i Erik grali w zespole KSU. Zagrali razem w tej kapeli ponad 100 koncertów, ale nie są miłośnikami punk rocka. Sam fakt, że odeszli z zespołu aby realizować się w Totentanz jest chyba wystarczającym dowodem. Generalnie jesteśmy słuchaczami muzyki rockowej z pod znaku Rammstein, Deftones, Type of Negative czy Foo Fighters.

Do wspomnianego "Poza wszystkim" powstał już klip. Możecie opowiedzieć, jak wyglądała jego realizacja? Jak wspominacie pracę na planie?

Teledysk do utworu "Poza wszystkim" kręciliśmy we Wrocławiu ze znaną Grupą 13. To są zawodowcy, nie ma zbędnych gadek, niezdecydowania itp. Zarówno my, jak i "13-tka" wiedzieliśmy jak powinien wyglądać ten klip.

Scenariusz był gotowy na nasz przyjazd, wszystko stało na swoim miejscu, my mieliśmy tylko zagrać. Powstał bardzo dobry, mocny teledysk i taki miał być. "Poza wszystkim" to ciężki numer. Co do pracy na planie.. Super zawodowstwo i fajna atmosfera.

Gracie obecnie u boku Riverside, jak wygląda odbiór ze strony publiczności? Co sądzicie o popularności tego typu grania w naszym kraju?

Jesteśmy w trakcie trasy z zespołem Riverside, niestety z powodu choroby Mariusza [Dudy, wokalisty i basisty] Riverside musiał odwołać część koncertów, co spowodowało to, że i my nie zagraliśmy w niektórych miastach, ale co się odwlecze to...

Pytasz o odbiór naszej muzyki przez publiczność Riverside... Jest bardzo sympatyczna i ciepła, daje się to odczuć i z tego tytułu jesteśmy bardzo zadowoleni, ludzie podchodzą do nas po koncertach, rozmawiają, kupują płyty, więc chyba nie jest tak źle. Nasza muzyka to trochę inna bajka, ale jak widać kulturalna publika Riverów potrafi w tym coś znaleźć i dzięki im za to.

W utworze "Zagubieni" gościnnie zaśpiewała Paulina Maślanka z Delight, choć prawdę mówiąc pewnie gdyby nie wpis we wkładce to bym o tym nie wiedział. Nie za wiele daliście Pauli pośpiewać... czy to po prostu Rafał ją zagłuszył (śmiech)?

Paulina to wspaniała dziewczyna i wokalistka, ale taki był zamysł od początku, żeński głos jako uzupełnienie głównego wokalu. Paula stworzyła pewnego rodzaju tło w piosence, w końcu to "on śpiewa o nich". Nasz producent Jarek "Jasiu" Kidawa tak to właśnie wyprodukował i dzięki temu numer nabrał subtelności. Tak miało być.

We wkładce dziękujecie Bogu - wydaje mi się, że to raczej rzadko się obecnie zdarza w świecie ciężkiego rocka. Jak ważny dla was jest Bóg, religia?

Czasami mamy wrażenie, że część ludzi zapomniała o Bogu zupełnie. Niektórzy pamiętają na pokaz i to jest dramat. Jesteśmy ludźmi tolerancyjnymi, na pewno wrażliwymi, nie mylimy pojęcia wiary z dewocją, jest to indywidualna sprawa każdego człowieka i każdy ma prawo do swojego zdania.

Chcieliśmy podziękować Bogu, bo wierzymy, że sporo tu jego zasługi, że my jako Totentanz jesteśmy, że tak się właśnie stało, że nagraliśmy bardzo dobrą płytę, że największa rockowa wytwórnia w tym kraju Mystic Production zaufała nam jako ludziom i muzykom.

Dzięki za rozmowę.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Totentanz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama