Reklama

"Przyszłość polskiego beatboxu"

Fakt, że beatbox jest w Polsce spychany gdzieś na drugi plan może irytować szczególnie wtedy, kiedy spotyka się takich ludzi, jak JahDeck, Fat Matthew i Nubi z Al-Fatnujah. Z pewnością jeszcze nie raz o nich usłyszycie, bo ta trójka ma doskonałe predyspozycje do tego, aby wznieść się na wyżyny międzynarodowej areny beatbox'u... Z uzdolnionymi beatboxerami rozmawiał Diabeł.

Beatbox, podobnie jak freestyle, to po części działanie sytuacyjne - czy jesteście w stanie przypomnieć sobie najdziwniejsze miejsce lub najdziwniejszą sytuację, w jakiej robiliście beatbox? Jak wtedy reagują na was ludzie? Np. do mojego kumpla kiedyś podeszły jakieś dziadki i się pytały, co ma w rękach (śmiech) Mieliście podobną sytuację?

Fat Matthew: Stałem kiedyś w szkolnych czasach z ziomkami na przerwie i robiłem beatbox, do którego jeden z nich freestylował. Podszedł jeden z nauczycieli i spytał mnie czy mam jakieś problemy z żołądkiem. Wyśmialiśmy go, zdołował się i poszedł (śmiech).

Reklama

Nubi01: Poza koncertami Al-FNJ nie robię publicznie beatboxu. Tylko freestylowe akcje na melanżach...

Jahdeck: Robisz, robisz (śmiech). A co do anegdotek to hmmm... Wiesz co, jest tego tak dużo, że od jakiegoś czasu nie zwracam na to już nawet uwagi. Przeszło to jakoś samoistnie w codzienność. Żarciki typu "wyłączcie go" czy tym podobne pseudo błyskotliwe komentarze, ot chociażby to, co Fat przytoczył, słyszę za każdym razem kiedy jakiś "świeżak" usłyszy beatbox. Kiedyś to śmieszyło, ale przestało... Z kolei miejsca gdzie robię bity, są te same co miejsca, w których kiedykolwiek zdarzyło mi się być. Robię beatbox praktycznie non stop, więc ciągnę swój soundsystem za sobą w najdziwniejsze zakątki (śmiech).

Jeżeli już wspomniałem o freestyle'u, to nie mógłbym nie zapytać o to, czy zdarza sam się improwizować podczas występów...

Nubi01: Kiedyś często improwizowaliśmy, teraz skupiamy się głównie na naszym programie. Aczkolwiek bywa, że robimy freestyle'owy bit pod freestyle MC's na koncertach.

Jahdeck: Tak było np. z Ostrym. Na naszej płycie jest krótki filmik z tego koncertu. Freestyle jest nieodłączną częścią beatboxu. Freestylować beatboxem jest bardzo łatwo. Grałem kiedyś na gitarze i wiem, że jeśli byś chciał porównać skalę trudności to beatbox byłby poza konkurencją. Robisz to co masz w bani i na co ci możliwości techniczne pozwalają. Przez to beatbox daje o wiele większe możliwości improwizacji. Nasze pierwsze koncerty były wielkim jamingiem 3 małych beatboxerów (śmiech) i bardzo dobrze! Widocznie tak miało być, bo dokładnie tak wyobrażałem sobie kształt i formę Al-Fatnujah docelowo w momencie, kiedy składałem tą ekipę. Po dwóch latach jestem wreszcie usatysfakcjonowany tym, co mamy na dzień dzisiejszy... A mam nadzieję, że to dopiero początek. Nic tak idealnie nie nauczy cię zgrania, jak freestyle. Polecam wszystkim, bez względu na poziom zaawansowania.

Fat Matthew: Kiedyś freestylowaliśmy, teraz te pomysły tworzą nasze koncerty. Gramy covery, bujamy ludzi, ale dziś już wszystko mamy dobrze rozplanowane i zgrane.

Nie tak dawno światło dzienne ujrzał wasz mixtape z coverami, ale zapowiadacie już płytę z własnymi "kompozycjami", na której mają się pojawić goście. Moje pytanie powinno być zatem oczywiste - zdradźcie o kim mowa. Pojawiły się na horyzoncie już jakieś nowe detale odnośnie płyty?

Nubi01: Kto zapowiada? Wszystko w swoim czasie.

Wspominaliście coś w jednym z wywiadów...

Fat Matthew: (śmiech) Detale są w proszku, a o gościach nie będę mówił, żeby nie zapeszyć.

Jahdeck: Nie wyciągniesz od nich wiele (śmiech). Po męczącym i intensywnym czasie nagrywania, wydawania i promowania płyty, mieliśmy dwa miesiące spokoju, a to dużo czasu, żeby przemyśleć swoje pomysły na kolejne produkcje. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a ja zjadłbym teraz coś naprawdę tłustego. Jestem pewien, że każdy się naje tym, co wam przygotujemy (śmiech). Szczegółów nie zdradzę, za to od razu rozczaruję fanów coverów. Ten etap już zamykamy, zmieniamy front, ale jestem przekonany, że to wyjdzie wszystkim na dobre.

Rozumiem (śmiech). W takim razie zmieńmy temat. Rok temu beatboxerka Squeak zajęła drugie miejsce na Female Beatbox Battle w zawodach Hip-Hop World Challenge w Niemczech. Powiedzcie mi, jak to jest ze współzawodnictwem płci w tej dziedzinie, czy kobiety są w stanie dorównać facetom? Czy mniejsze płuca i alt w głosie przekreślają ich szanse (śmiech)?

Nubi01: Nie wydaje mi się by były w stanie, dlatego też miały osobną kategorię. Squeak na WBW nie dostała wyróżnienia za poziom beatboxu, tylko za to, że była jedyną kobietą w eliminacjach.

Fat Matthew: Osobiście nie śledzę beatboxu w wydaniu płci pięknej, ale myślę, że będzie się co raz bardziej rozwijał. Tak jak i męski, który jest bez porównania lepszy od tego co słyszałem w kobiecym wydaniu.

Jahdeck: Powiem szczerze, że nie jara mnie jaranie się beatboxem, tylko dlatego bo robi go kobieta, pięcioletni chłopak, inwalida czy szczerbaty żul na Centralnym. Wiesz o co biega? Liczy się muzyka, a nie cyrk wokół niej. Nie lubię beatboxu Squeak, więc gdybym miał oceniać wartość artystyczną, to nie wybiło by się to ponad przeciętną.

Nie byłbym sobą, gdybym was o to nie zapytał... Chodzi mi o odwieczny spór, między fanami Rahzela i Killa Keli. Ja na przykład zaliczam się do tych pierwszych i wielu ludzi mnie za to gnębi (śmiech). A waszym zdaniem, który z tych zawodników jest lepszy? Uzasadnijcie swoje zdanie.

Nubi01:Ja nie oceniam nikogo w kategorii kto jest lepszy. Ale powiem, że beatbox Keli bardziej mi się podoba, a Rahzela trzeba szanować, bo jest legendą...

Fat Matthew: Według mnie Rahzel jest już dawno poza konkurencją. Nie bez powodu nazwano go The Godfather Of Noise. To właśnie dzięki niemu beatbox stał się najważniejszą rzeczą w moim życiu. A Kela ma ogromne skillsy i wielki szacunek dla niego, za to co prezentuje.

Jahdeck: A ja z kolei mam inną teorię. Panowie są z różnych kontynentów, różnych kultur i różnych światów. Gdy ktoś dochodzi do poziomu pro, a zawodników takich jest na świecie garstka, to po prostu nie ma miary, wedle której mógłbyś ich porównać. Inna technika, inny styl, inne wszystko. Coś jak byś miał porównać czy wolisz Nasa czy The Prodigy. Zamiast się kłócić o byle g**no, trzeba to uszanować, że obie opcje to mistrzostwo świata, a reszta to już kwestia gustów... O których się przecież nie dyskutuje. Proste?

Taaa, powiedz to fanom Keli z mojego osiedla... (śmiech) Interesuje mnie także, w jaki sposób ćwiczycie, aby doszlifować swoje skillsy? Pytam, bo tak sobie chodziłem po serwisach dla beatboxerów i przeraziła mnie złożoność wiedzy, którą trzeba opanować. M.in. znajomość anatomii, podstaw fonetyki, artykulacji, dostosowanie tempa, oddechu... A wszystko to poparte wykresami, diagramami i tabelami... To rzeczywiście niezbędne do opanowania, czy też wystarczy iść w tym po prostu na "czuja"?

Jahdeck: Pewnie byłeś na stronie TikTaka.

Dokładnie! Przejrzałeś mnie w tym momencie (śmiech).

Jahdeck: Cóż... Trzeba pamiętać, że beatbox to sztuka ulicy, na której każdy uczy się wszystkiego sam, albo od ziomów. To zawsze rodzi kreatywne i oryginalne pomysły. Spisywanie anatomii, artykulacji i tak dalej to owszem, jakaś tam metoda na przekazanie wiedzy internetowym "świeżakom", ale mnie raczej śmieszy... To trochę tak jakbyś chciał opisać np. pracę gazeciarza ładnymi słowami i zamiast "gazeciarz" byłby "dystrybutor", a zamiast "stoi na ulicy i rozdaje gazety przechodniom" byłoby "specjalista w dziedzinie kolportażu bezpośredniego" czy coś w ten deseń. Owszem, to wszystko jest prawda, ale po co to wszystko?

Nubi01: Ja ćwiczę w domu, w drodze, czasem godzinami po prostu freestyluję sobie. Nie uczyłem się beatboxu z książek, radia czy telewizji. Zaczynałem w dzieciństwie nie wiedząc kim jest Rahzel czy inni beatboxerzy. Jestem z wykształcenia i zawodu muzykiem, więc teoria muzyczna nie jest dla mnie problemem.

Beatbox, czyli dla mnie przede wszystkim perkusyjny rytm, jest o wiele łatwiejszy muzycznie niż sama gra na perkusji. Wyobraźnia muzyczna wychodzi niczym śpiew, a nie przez zdolność manualną rąk. Oczywiście, pozostaje praca nad jakością dźwięku.

Fat Matthew: Ja nie sugeruję się tabelkami i wykresami. Po prostu ćwiczę nowe dźwięki i łączę je ze sobą. To wszystko.

Spróbujcie sobie teraz wyobrazić samych siebie za 20 lat... Jak waszym zdaniem będzie wyglądał wtedy beatbox? Rozwój technologii często sprzyja ewolucji rapu, DJ-ingu czy też graffiti, natomiast chyba sami przyznacie, że do beatboxu ma się to chyba nijak...

Nubi01: Rozwój technologii na pewno bardziej sprzyja beatboxowi niż graffiti. Loopery, efekty czy tworzenie muzyki z beatboxowych sampli i dźwięków... Wszystko przed nami, aczkolwiek nie ma to jak klasyczny beatbox prosto z ust do uszu, ewentualnie przez "majka" i głośniki. W graffiti masz tylko parę rodzajów puszek i końcówek. Reszta zależy od pomysłu i umiejętności posługiwania się farbą.

Fat Matthew: Beatbox jest jak wino, im starszy tym lepszy.

Jahdeck: Złota myśl (śmiech)! Ciężko jest mi wyobrazić sobie siebie za 20 lat, wiem za to na pewno, że jeszcze trudniej byłoby mi wyobrazić sobie siebie kończącego robienie beatboxu. To po prostu nierealne. Kiedyś sobie pogwizdywałem, nuciłem czy śpiewałem, teraz robię beatbox, bo daje mi to trzy razy tyle. Życzyłbym sobie i nam żebyśmy za 20 lat mogli żyć z muzyki, nieważne czy nazwą ją beatboxem czy elektroboxem, czy też jakkolwiek inaczej.

A jak myślicie, czy kiedy ludzie opanują już wszystkie sztuczki i nauczą się wydobywać z siebie każdy dźwięk dowolnie bawiąc się przy tym głosem, to czy beatbox umrze? W jakim przypadku będziemy mogli mówić o śmierci beatboxu?

Nubi01: Wtedy pozostaje mieć nadzieję, że pomysły się nie skończą. Przecież od wieków muzyka jest grana też na "tych samych" instrumentach...

Fat Matthew: Beatbox nie ma określonej liczby dźwięków i patentów, więc o śmierci nie ma mowy.

Jahdeck: Żartujesz chyba... To tak jak bym miał cię zapytać czy po wyczerpaniu wszystkich tematów świata, dziennikarstwo umrze (śmiech).

Słuszna uwaga (śmiech), chciałbym podzielać wasz optymizm ale fakt, że beatbox w całej kulturze hiphop jest spychany gdzieś na drugi plan. Zupełnie jakby był mniej ważny od pozostałych elementów. To nie pozwala mi być optymistą. Jak myślicie, co na to wpływa, jaka jest tego przyczyna? Absolutna niekomercyjność, czy też po prostu brak praktycznego zastosowania beatbox'u w muzyce?

Fat Matthew: Tak jak mówisz, beatbox jest wciąż w Polsce drugoplanowy, pewnie dlatego, że pojawił się dosyć niedawno. Ale jesteśmy tu właśnie po to, by go ulepszać i dążyć do tego, by był na równi ze wszystkimi elementami hip hopu.

Nubi01: A ja nie powiedziałbym, że beatbox jest spychany... Być może jeszcze w Polsce, ale to się już zmienia. Naprawdę nasz kraj przeżywa swój dobry okres rozwoju beatboxu. Tak myślę. Może się wydawać, że jest spychany, bo jest go nie za wiele, co nie znaczy że to źle. Pewnie tak twierdzę, bo lubię underground.

Jahdeck: Myślę, że robimy krok milowy ku temu, żeby zmieniać taki stan rzeczy. Od tego jest beatbox.pl, nasz team, 2toxic i cała masa rzeczy, którymi się zajmujemy. Zyskujemy szacunek ludzi tej sceny, producentów, raperów, organizatorów i zaskakująco dużej liczby fanów. Przerasta nas to, jak ludzie zajarali się naszą płytą. Czujemy ogromną odpowiedzialność i presję, ale i zajawkę jak nigdy wcześniej, by pociągnąć to jeszcze dalej... Tu już bym zaczął zdradzać szczegóły, a przecież tego nie chcemy, nie (śmiech)?

Spoko, przynajmniej będzie pretekst do przeprowadzenia kolejnego wywiadu za jakiś czas (śmiech). Dzięki za rozmowę, jakieś pozdrowienia?

Nubi01: Dzięki również, pozdrawiam moje miasto Lublin!

Jahdeck: Pozdrawiam tych, którzy wybierają się na nasze koncerty. Wpadajcie, będzie grubo!

Fat Matthew: Pozdro dla mojej dzielnicy i ziomków z osiedla Prusa oraz beatbox.pl teamu, całej rodziny i czytelników.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: fat | beatbox | 20 lat | koncerty | drugi plan | pomysły | przyszłość | śmiech
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama