Reklama

"Podążanie w nieznane"

Okazją do przeprowadzenia wywiadu z Tristanią było niewątpliwie wydanie bardzo dobrej, nowej płyty "Rubicon", na której zespół w pełnym szyku pokazuje swoje nowe, jednak wciąż charakterystyczne dla Tristanii oblicze.

W zespole tym, w ciągu ostatnich czterech lat wiele się wydarzyło, począwszy od zmiany wokalistki, na utalentowaną Mariangelę, po przyjęcie do zespołu nowej gitarzystki, Gyri. O nowym materiale Justynie Szewczyk z magazynu "Hard Rocker" opowiedziała wokalistka norweskiej formacji.

Witaj Mariangela! Gratuluję wydania fantastycznego, nowego albumu "Rubicon"...!

- Bardzo dziękuję!

Zauważyłam, że ta płyta jest bardziej dynamiczna i melodyjna w porównaniu do poprzednich. Mieliście jakiś inny system komponowania utworów?

- To mój pierwszy album z Tristanią, ale z tego co wiem, proces komponowania się zmienił, oczywiście nie całkowicie. Pisaniem utworów na "Rubicon" zajął się tym razem cały zespół, a w przeszłości robiły to tylko dwie albo trzy osoby.

Reklama

Jak się teraz czujesz w zespole, jako że nie jesteś już "nową" wokalistką. Domyślam się, że fani przywykli już do twojej osoby?

- Jestem w Tristanii już trzy lata, i czuję się jak w swoim zespole, który jest moją pasją, i którego muzycy stali się moją rodziną i przyjaciółmi. Nie wiem, czy fani już przywykli do mojego widoku na scenie, ale z pewnością jeszcze przywykną, jeśli będą przychodzili na nasze koncerty.

Czy ty również komponowałaś utwory na nową płytę?

- Tak, miałam swój udział w komponowaniu, jak również dzieliłam się z innymi moimi sugestiami i opiniami. Do moich zadań w zespole należy komponowanie linii wokalu, i zawsze staram się, żeby pasowały do muzyki i stylu zespołu.

Jak wspominasz współpracę z Waldemarem Sorychtą? To już prawie legenda sceny.

- Praca z Waldemarem... Cóż, oboje jesteśmy dość niscy, ale efekty są totalnie powalające! Waldemar to bardzo miła osoba, w dodatku profesjonalista, stara się wyciągnąć z ciebie to, co najlepsze, a ja zawsze lubiłam tak pracować. Wszystko przebiegało na tyle sprawnie, że nie brakło czasu nawet na żarty i kawały.

"Rubicon" jest już szóstą płytą Tristanii. Nie macie problemów z wyborem repertuaru koncertowego?

- Rzeczywiście, materiału jest bardzo dużo, ale nigdy nie było z tym problemów. Staramy się grać kawałki, które lubią nasi fani.

Wygląda na to, że nieco zmieniłaś swój image na bardziej mroczny. Dlaczego? I czyj to był pomysł?

- Jeśli chodzi ci o sesję zdjęciową, to chcieliśmy zaprezentować właściwy image, z jakim kojarzy się Tristania, czyli mroczny wygląd, ciemne myśli i wypływająca z nich tajemniczość. Ale jesteśmy też bardzo kreatywni, więc na scenie zawsze możesz się spodziewać czegoś innego, ale nieodbiegającego od naszego stylu.

W zespole macie również nową gitarzystkę, Gyri. Co się stało, że skład zespołu ponownie się zmienił? No i do tego masz teraz koleżankę w zespole...

- Gyri była moją znajomą, która grała wcześniej w Octavia Separati, i moim pomysłem było ściągnięcie jej do zespołu, gdy Sven odszedł. Znałam system jej pracy, jej zaangażowanie i samodyscyplinę. Jest poważną osobą, na której zawsze można polegać. Do tego ma poczucie humoru i jest zaradna. No i jest kobietą, a ja oczywiście jestem szczęśliwa, że mam w zespole przyjaciółkę.

O czym są teksty na "Rubicon"? Są ze sobą powiązane, mają jakiś specjalny przekaz?

- Głównym motywem w tekstach jest śmierć, wojna, i uogólniając, podążanie w nieznane. Niektóre teksty opowiadają o ludziach, którzy znaleźli się w ekstremalnych sytuacjach, przekroczyli bezpowrotnie jakieś granice, lub zmotywowali się, by zacząć życie od nowa i podążać w wyznaczonym kierunku.

Więcej w magazynie "Hard Rocker".

Hard Rocker
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy