Reklama

Paweł Kaczmarczyk: Gdy doba jest zbyt krótka (trasa "Kaczmarczyk vs Paderewski: Tatra")

W niedzielę 3 lutego ceniony pianista i kompozytor jazzowy Paweł Kaczmarczyk wyruszy w trasę po sześciu polskich miastach, by w 10-osobowym składzie zaprezentować swój ostatni album, "Kaczmarczyk vs Paderewski: Tatra". Na kilka dni przed wyjazdem muzyk opowiedział m.in. o życiu w trasie i nieprzewidzianych sytuacjach, jakie mogą się w tym czasie wydarzyć.

W niedzielę 3 lutego ceniony pianista i kompozytor jazzowy Paweł Kaczmarczyk wyruszy w trasę po sześciu polskich miastach, by w 10-osobowym składzie zaprezentować swój ostatni album, "Kaczmarczyk vs Paderewski: Tatra". Na kilka dni przed wyjazdem muzyk opowiedział m.in. o życiu w trasie i nieprzewidzianych sytuacjach, jakie mogą się w tym czasie wydarzyć.
Paweł Kaczmarczyk zaprasza na koncerty /Gangneung Arts Center /materiały prasowe

Płyta "Kaczmarczyk vs Paderewski: Tatra" inspirowana jest pieśniami góralskimi oraz "Albumem tatrzańskie" Ignacego Jana Paderewskiego z 1884 roku.

Oprócz tria jazzowego Pawła Kaczmarczyka słyszymy na niej także 15-osobową sekcję dętą, syntezatory oraz egzotyczne instrumenty perkusyjne, za których nagranie odpowiedzialny jest Francuz Mino Cinelu - współpracownik takich gwiazd, jak Miles Davis, Stevie Wonder, Sting, Elton John czy Patti Smith.

Na scenie liderowi poza wspomnianym Cinelu towarzyszyć będą Michał Barański (kontrabas), Tomek Torres (perkusja), Wojciech Długosz (Mr Krime) oraz Polish Brass Quintet, w skład którego wchodzą: soliści Sinfonii Varsovii: Jakub Waszczeniuk (trąbka), Henryk Kowalewicz (waltornia) i Krzysztof Mucha (tuba); solista Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w Warszawie, Ostap Popovych (trąbka) oraz solista Narodowej Orkiestry Polskiego Radia - Tomasz Hajda (puzon).

Reklama

Oto terminy koncertów Pawła Kaczmarczyka:

3.02. - Sala Koncertowa Filharmonii Łódzkiej, Łódź
4.02. - Miasto Ogrodów, Katowice
5.02. - Sala Koncertowa Radia Wrocław, Wrocław
6.02. - Aula Artis, Poznań
7.02. - Stary Maneż, Gdańsk
8.02. - Studio Koncertowe Polskiego Radia im. Witolda Lutosławskiego, Warszawa.

Za moment ruszasz w trasę ze swoim ostatnim albumem, ale nie będą to pierwsze koncerty z materiałem z "Tatry". Gdzie dotychczas zagraliście i jak wspominasz te wydarzenia?

Paweł Kaczmarczyk: - Album "Tatra" miał swoją premierę koncertową 11 listopada 2018 r. w krakowskim Centrum Kongresowym ICE. Specjalnie na tę okazję zaprosiłem Orkiestrę Akademii Beethovenowskej, która swoim udziałem nadała temu koncertowi wyjątkowego charakter. Odbyły się również koncerty w Radomsku oraz na Międzynarodowym Festiwalu Pianistów Jazzowych w Kaliszu, gdzie miałem zaszczyt dzielić scenę z takimi tuzami światowego jazzu, jak Craig Taborn czy David Virelles.

Publiczność za każdym razem bardzo żywiołowo reagowała na muzykę i nie chciała nas wypuścić ze sceny. Dwa z tych trzech koncertów były wyprzedane, co dodatkowo nas wzmacniało. To bardzo uskrzydla i sprawia, że koncerty zaskakują nie tylko słuchaczy, ale i samych muzyków. Z koncertu na koncert dało się też odczuć, jak zespół ewoluuje.

Na scenach sześciu polskich miast zobaczymy aż 10 osób. Dlaczego aż tylu?

- Płytę nagrywało 21 muzyków, więc potrzeba też dużego składu, żeby zagrać ten album na scenie. Zarówno na CD, jak i koncertach staram się oddać bezmiar gór połączony z tempem życia dużego miasta. Stąd zaproszenie sekcji instrumentów dętych blaszanych (Polish Brass Quintet), nadających muzyce folkowo-big bandowy charakter. Poza tym będzie można zobaczyć mój regularny kwartet z Wojciechem Długoszem (Mr. Krime) na syntezatorach, Michałem Barańskim na kontrabasie i wokalu oraz Tomkiem Torresem (Afromental) na perkusji. W koncertach weźmie też udział jeden z najwybitniejszych na świecie wirtuozów instrumentów perkusyjnych, czyli Mino Cinelu, mający za sobą współpracę z takimi gigantami muzyki, jak Sting, Stevie Wonder, Kate Bush czy Miles Davis.

Co najbardziej lubisz w trasach koncertowych?

- Spotkania z ludźmi, których dawno nie widziałem. Chodzenie do miejsc, w których dawno nie byłem, a łączą mnie z nimi jakieś sytuacje. W przypadku tej trasy mam ogrom wspomnień związanych z wszystkimi z tych sześciu miast i narastającą ciekawość, kogo będzie mi dane spotkać po raz pierwszy. To są chwile i osoby, które pamięta się przez resztę życia. Dodatkowo cała trasa ma dla mnie charakter jubileuszowy, bo ostatni koncert wypada w dniu moich 35. urodzin.

A czego najbardziej nie lubisz?

- Chyba nie ma takich rzeczy, które by mnie denerwowały w trasie. Jedyne, co daje się we znaki, to zbyt krótka doba, żeby móc spędzić czas na spotkaniach z fanami i dawno niewidzianymi przyjaciółmi. Czasami daje się we znaki zbyt długi czas podróży, ale tym razem odległości między miastami są przyjemnie rozsądne. Będę miał przy tym wystarczająco dużo czasu w podróży dla przyjaciół z zespołu.

Czy jest jakaś kuriozalna czy zabawna sytuacja z twojego koncertu, której nigdy nie zapomnisz?

- Pewnie kilka takich by się znalazło, ale na pewno jedna z ciekawszych wydarzyła się podczas premierowego koncertu mojego poprzedniego albumu: "Vars & Kaper DeconstructiON" w krakowskim ICE. Pełna sala publiczności. Wraz z zespołem jesteśmy gotowi do wejścia na scenę. Przejmująca cisza i skupienie. A tu nagle z głośników wybrzmiewa alarm pożarowy i prośba o opuszczenie obiektu... Wszyscy musieli wyjść przed budynek i koncert zaczął się z 30-minutowym opóźnieniem. Ostatecznie efekt był taki, że byliśmy tak rozluźnieni, że koncert poszedł rewelacyjnie. Później okazało się, że były to ćwiczenia przed Światowymi Dniami Młodzieży, które odbywały się miesiąc później.


INTERIA.PL/materiały prasowe
Dowiedz się więcej na temat: Paweł Kaczmarczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy